Prawda boli

34 4 0
                                    

Nie chciałem tego zrobić, nie chciałem powiedzieć niczego co wtedy padło z moich ust, to wszystko było błędem na do było już za późno, zanim zdążyłem chociaż pomyśleć o całej sytuacji Bokuto już odbiegł ode mnie, a w głowę uderzył mnie wkurzony Kuroo, któremu wcale się nie dziwie. To nie był dobry poranek, ostatnio gorzej śpię, wiec znowu zaspałem, oblałem się wodą przed wyjściem, zgubiłem klucze po drodze, na każdym przejściu musiałem czekać bo akurat zmieniało się światło. W kawiarni oblałem się kawą, a z uczelni napisali ze jednak nie muszę dzisiaj przychodzić, do tego dostałem jedno powiadomienie przez które byłem kłębkiem nerwów.

Spotkanie z Kotaro było tylko małym ogniem, przez który wybuchł potężny pożar. Nie miałem tego na myśli, jednak to już minęło, szybko wykonałem telefon do pewnego nauczyciela i ruszyłem do miejsca spotkania. Podszedłem pod szkole, z której wyszedł Sugawara, a ja bez większych ceregieli pokazałem mu telefon. Ten przez chwile się temu przyglądał, w jego twarz coraz bardziej ukazywała przerażenie.

,,Historia dobiega końca"

Tak aktualnie brzmiał opis książki, która oboje obserwowaliśmy od jakiegoś czasu. Ta informacja zmieniła się dzień wcześniej, co zauważyłem dopiero rano i od razu chciałem to mu pokazać, gdyż sam nie miałem pojęcia do mam właśnie zrobić.

— Suga. — Mój głos był cichy i słaby, szaro włosy uniósł powoli wzrok na mnie, zaczepił jednego przechodzącego ucznia i przekazał mu ze wychodzi, żeby powiadomił dyrektora o tym i ciągnąć mnie za rękę ruszył biegiem przed siebie. — Gdzie biegniemy?

— Zapomnieliśmy, że mam chłopaka w policji, może da rady namierzyć autora czy coś?

Przytaknąłem mu głowa i sam tez zacząłem biec, aby nie musiał mnie dalej ciągnąć za sobą, jako byli siatkarze nadal mieliśmy dobra kondycję, a komisariat gdzie pracował Sawamura wcale nie był tak daleko od szkoły. Wpadliśmy jak burza do środka i łapiąc zdezorientowanego Daichiego zaczęliśmy przez siebie wszystko tłumaczyć, chłopak był mocno zdezorientowany, wiec aby lepiej przedstawić sytuacje wyciągnąłem telefon. Zesztywniałem od razu, a Suga wyrwał mi go z ręki i widząc pomarańczowe powiadomienie sam zamarł. Drżącymi rękami odebrałem urządzenie i wszedłem w aplikacje. Kolejny rozdział. Krótki, bardzo krótki.






I

Kocham Cię Akaashi.

Od zawsze kochałem.

I nigdy nie przestałem.





To, że byłem zdezorientowany to za mało powiedziane. Nie rozumiałem co się dzieje, a jako pierwszy ogarnął się Sawamura, który nadal nie rozumiał sytuacji, odebrał ode mnie telefon i szybko przeczytał wcześniejsze wpisy słuchając tego co mówił mu Suga. Od razu podłączył telefon do komputera i zaczął wykonywać odpowiednie techniki aby namierzyć właściciela konta, a ja nie czując się stabilnie na własnych nogach, opadłem na krzesełko w holu sali.

Nie wiem ile tak siedziałem i ile czasu już minęło odkąd tu wbiegliśmy, oderwałem się od myśli dopiero gdy Suga trząsł mną i kazał szybko podejść do komputera. Daichi włączył odpowiedni wgląd na rozdziały, które znajdowały się teraz idealnie pod sobą, łącząc się w jedno, krótkie zdanie.



H
e
l
p

m
e

A
k
a
a
s
h
i











— Namierzyliśmy go, tu masz adres. — Ledwo pamiętałem jak Sawamura wcisnął mi kartkę do ręki i wypchnął z komisariatu, sam zbierając drużynę na interwencje.

Wattpadowa historia (BokuAka)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz