złości

66 9 0
                                    


Hashirama uśmiechnął się tylko i zerknął na Uchihę znad stosu dokumentów. Madara rozsiadł się w fotelu, lekko zrezygnowany i naprawdę rozluźniony. Dobry obiad, alkohol i zmęczenie całego dnia uderzyło w niego ze zdwojoną siłą.

- Wiesz, jak coś, możesz przenocować u nas – zaproponował Hashirama.

- Żeby obudzić się we sztyletem w sercu? – Madara parsknął tylko. – Tobirama raczej już by tego nie zniósł, Hash.

- Aniołeczek go zajmie. – Senju nie tracił dobrego humoru.

- Całą noc?

- Nie wnikam, co robią, jak gaszą światła.

Madara uśmiechnął się, ale gdzieś w głębi serca i duszy coś zmroziło go nieprzyjemnie. Myśl o tym, że Tobirama i Kat mogliby... razem... Wstrząsnął głową. Dlaczego niby go to obchodziło?

Ale obchodziło. Mroziło w środku gdzieś dalej, coraz mocniej i mocniej, im więcej myślał o tym wszystkim.

- W porządku, Madara? – z zamyślenia wyrwał go Hashirama.

- Tak, wszystko w porządku – odparł. – Jestem zmęczony tylko. Może Izuna wróci gdzieś w nocy, lepiej wrócę do siebie.

Hashirama pokiwał tylko głową i odprowadził przyjaciela ciepłym uśmiechem. Madara zamknął za sobą drzwi i odetchnął. Miał mały mętlik w głowie. Ogrom myśli i zmęczenie naprawdę zaczęło go przytłaczać. Skierował się do wyjścia, mimowolnie jednak zerkając do kuchni.

W środku nie było już Tobiramy, za to Dealupus sprzątała ze stołu i zmywała naczynia. Uchiha chwilę się wahał, ale w końcu stanął w progu, oparł się bokiem o framugę i mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Blondynka chwilę nuciła coś pod nosem, kiwając się w rytm własnej melodii. Muzyka była niespokojna, twarda i przywodziła na myśl ogromny trud i niespotykaną chwałę. Kompletnie nie pasowała do zmywania naczyń po kolacji.

W końcu Kat zauważyła go w drzwiach. Momentalnie uśmiechnął się zniewalająco, bezczelnie wpatrując się w dziewczynę. Speszyła się widocznie. Zapewne chciała uciec, ale jedyne wyjście blokował jej Uchiha.

- Często rozmawiasz tak ze swoim demonem? – zapytał ją.

Widział, jak mocno podziałały na nią te słowa. Zmrużyła oczy i nieufnie prychnęła:

- Skąd wiesz?

- Jak widać kopiujące oczy to nie aż takie badziewie – stwierdził, uśmiechając się do niej czule i tajemniczo. – Nie wiedziałem, że takie rzeczy mogą zaprzątać ci myśli. I że jesteś na tyle bezczelna, żeby ładować się Senju do pokoju.

Postawa Dealupus zmieniła się w jednej chwili. Z niepewnej, zażenowanej dziewczyny nagle stała się wściekłym, milczącym złem. Zacisnęła jedną dłoń na brzegu znajdującej się w zlewie misy z pomyjami. Przedmiot zachrzęścił nieprzyjemnie i woda zaczęła lekko wirować. Uchiha uświadczył dziwny błysk w oczach Dealupus, a chwilę później jej tęczówki pociemniały. Nie były jeszcze granatowe, ale stanowczo straciły swój jasny, szary blask.

- Słyszałeś wszystko? – warknęła.

- Dużo – przyznał. – Skoro podobało ci się całowanie, czemu tak mocno oberwałem, co?

- Nic ci do tego – warknęła.

- Chyba jednak coś mi do tego. – Uśmiechnął się bezczelnie. – Jeśli nie masz zamiaru prosić Senju o ten prysznic, to ja mogę chętnie...

Gdy ujrzał dziwny błysk w jej oku, wiedział, że powiedział o kilka słów za dużo. Zamilkł natychmiast, ale niewiele to pomogło.

- Nigdy więcej nie nie mów o czymkolwiek, co dotyczy mnie! – wykrzyknęła Dealupus. – Nigdy więcej się do mnie nie odzywaj.

Misa pomyj wylądowała na głowie Uchihy, rozlewając wokoło brudną wodę. Kat pchnęła chłopaka na korytarz, a Madara wylądował najpierw na ścianie, a potem, zsunąwszy się po niej, na podłodze. Kat tymczasem wyszła z domu, w progu mijając Tobiramę. Głośny trzask drzwi wstrząsnął niemal całym budynkiem. Scena była na tyle głośna, że Hashirama wychylił się ze swojego gabinetu.

- Madara? – zdziwił się. – Co się tu... Czy ty znowu ją irytowałeś?

Uchiha jęknął głośno, ściągając z siebie miskę i strzepując niechętnie pomyje. Hashirama westchnął tylko i zerknął na Tobiramę, jednak młodszy z braci Senju uniósł jedynie ręce ku górze.

- Dopiero przyszedłem – wyjaśnił. – Pójdę jej lepiej poszukać.

Tobirama wyszedł, a Hashirama pochylił się nad Madarą.

- Naprawdę, aniołeczek nie lubi, jak się ją drażni – stwierdził z uśmiechem. – A ty ewidentnie masz do tego ogromny talent, Madara.

- No co ty nie powiesz... - burknął zniechęcony.

- Właściwie, co jej powiedziałeś?

Madara skrzywił się mocno. Bardzo, ale to bardzo nie chciał mówić, czym tak bardzo zdenerwowała się Dealupus.

- No cóż. – Hashirama podrapał się w tył głowy. – Ewidentnie jednak teraz moja kolej na sprzątanie. Zwijaj się, mam okropnie dużo pracy.

Tobirama nie musiał szukać długo dziewczyny. Nawet jeśli nie wiedziałby, gdzie się podziała, o jej miejscu przebywania od razu powiadomiłyby go wstrząsy i ogromny wypływ złowieszczej chakry. Dealupus była ewidentnie zła i rozdrażniona, a Wokamina, jak zawsze, chętnie użyczał jej swojej siły.

Woda spod wodospadu burzyła się, rozdzierała, uderzała na wszystkie strony. Czasami wypadały z niej płomienie, które z sykiem gasiły się w cieczy, czasami unosił się porywisty wiatr. To był piękny, a jednocześnie przerażający spektakl. Tobirama pomyślał, że gdyby chociaż raz Uchiha to zobaczył, ewidentnie odechciałoby mu się głupich odzywek i zachowań wobec blondynki.

Senju przysiadł przy brzegu. Nie miał zamiaru uspokajać dziewczyny, wolał, by Kat po prostu wszystko z siebie wyrzuciła. Każdą z emocji i każdą z nadmiernych dawek chakry, którą to emocje ze sobą niosły.

W końcu chakra Wokamina uspokoiła się i łagodniej otoczyła kobietę. Senju oparł się wygodniej o drzewo za sobą. Pomyślał, że dziewczyna jeszcze potrzebuje więcej czasu dla siebie. Odetchnął i zerknął w niebo. Ciemne i spokojne pełne było jasnych gwiazd. Jeszcze do niedawna widział na nim jedynie dym i łunę wojennego pożaru. Teraz wszystko się zmieniało. Wokoło tworzyły się kraje ze swoimi wioskami, silne klany znajdywały swoje domy i wszystko zaczynało w końcu się układać.

Tobirama pomyślał, że może w końcu czas przestać walczyć ze wszystkim dookoła. Ale potem przypomniał sobie siłę klanu Uchiha i jego serce się zmroziło. Nie... jeśli pozwoli im trwać, a sobie odpuści choć trochę, świat znowu może pogrążyć się w zniszczeniu. Na to Senju by nie pozwolił.

Opuścił nieco spojrzenie, gdy Dealupus niemrawo stanęła przed nim. Była mokra i zaczynała drżeć. Chłód nocy i pokaz sprzed chwili musiały dawać jej się we znaki.

- Chodź tu – polecił cicho.

Podeszła, usiadła obok niego i pozwoliła mu otoczyć się ramieniem.

- O co poszło tym razem? – zapytał.

- Podsłuchiwał mnie i Wokamina – przyznała.

- Oh – westchnął Tobirama. – Wzrokowa linia krwi. Nie pomyślałem, że będzie w stanie was podsłuchać.

Kat pociągnęła tylko nosem. Uspokoiła się i teraz jedyne, co pozostało z jej emocji, zawierało się w ogromnym zażenowaniu i wstydzie. Senju wciąż otaczał ją ramieniem, a Dealupus kuliła się przy jego boku. Przy Tobiramie czuła się nieco lepiej niż sama pod wodospadem.

- Nie wiem, jak się przed tym bronić – wyszeptała. – Przed jego oczyma.

- Nie ty jedna – westchnął Senju. – Ale oczy Samsary są o wiele potężniejsze od kopiujących oczu. Zajmiemy się tym.

Pokiwała głową. Tobirama potarł jej ramię.

- Wracamy? – zapytał.

- Tak – potwierdziła.

Dwójka wstała i powoli, wciąż tuż przy sobie, wrócili do domu.

Na początku był chaos...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz