Madara ziewnął potężnie. Do Świątyni ognia dotarli późnym wieczorem, a pracujący tu mnisi od razu przygotowali im miejsce do snu. Pokoje były zlokalizowane obok siebie, tuż przy ogrodzie, który z kolei prowadził na pola treningowe. Każde z pomieszczeń było dość duże, ale niewiele się tu znajdowało – prosty materac z poduszkami i kocem, mała szafka i niski stolik były jednak wszystkim, co potrzebowali.
Uchiha ziewnął jeszcze raz i podniósł się do pozycji siedzącej. Nie bardzo wiedział, która może być godzina – mnisi nie używali zegarów, wstawali o świcie i kładli się spać późno w nocy, a rytm ich dnia wyznaczała medytacja, praca, posiłki i jeszcze więcej medytacji i pracy. Madara przeczesał włosy palcami i podniósł się całkowicie, przeciągając mocno.
Założył na siebie spodnie i krótkie kimono, a potem rozsunął drzwi do pokoju na całą szerokość. Ogród zalany był porannym słońcem, ptaki śpiewały uroczo, ale w powietrzu wciąż było czuć wilgoć nocy. Taras zamiatał jeden z mnichów, który skinięciem głowy przywitał się z Uchihą. Madara odpowiedział mu podobnym gestem i zerknął na pokój obok – drzwi również były szeroko rozsunięte. Zajrzał do środka, ale dziewczyny tam nie było. Jej plecak leżał ułożony przy szafce, materac był równo zaścielony i nic nawet nie wskazywało, że dziewczyna wyszła niedawno.
- Eh... - westchnął, trąc kark. – Jak ja cię teraz znajdę, głupiutka? Nie jestem Senju, nie przykładam łap do ziemi i nie lokalizuję połowy świata jak jakiś zboczony psychopata.
- Panienka Dealupus jest pod wodospadami. – Jeden z mnichów przestał zamiatać taras i wskazał na wysokie wodospady, które huczały za ogrodem. – Czy na pewno to pan ją ma uczyć, panie Madara?
- Tak – odpowiedział Uchiha. – Skąd pomysł, że mogłoby być inaczej?
Mnich wzruszył jedynie ramionami i zajął się sprzątaniem. Madara tymczasem zeskoczył z tarasu i przeszedł przez ogród, kierując się ku wodospadom. Gdy znalazł się niedaleko spadającej wody, zrozumiał, o czym mówił mnich.
Widok był piękny i niepokojący jednocześnie. Dealupus siedziała pod naporem wody, ale ani jedna kropla jej nie dotknęła – ciecz wychwytywana była przez pasma chaosu, które zagarniały wodę i otaczały nią dziewczynę w granatowych, niespokojnych pasach. Woda opływała ją raz, może dwa i wracała do jeziora. Jakby tego było mało, z wodospadu raz po raz wynurzały się ogromne, majestatyczne i groźne wodne smoki, granatowe i lśniące niespokojną siłą. Techniki okrążały Dealupus i niknęły pod naporem wody, by pojawić się w innym miejscu.
Madara był naprawdę zachwycony. Senju widocznie nie próżnował na treningach – opanowanie kształtu i natury chakry było naprawdę doskonałe, a umiejętność tworzenia technik bez potrzeby składania pieczęci zaskoczyła Uchihę. Był ciekawy, ile technik w taki sposób potrafi wykonać kobieta i jak silne są one w porównaniu do jego umiejętności.
Woda w wodospadzie nagle zakotłowała się, smoki zaryczały niespokojnie i tarcza chakry powiększyła swój promień. Rozległ się niespokojny, demoniczny chichot i Madara zobaczył tysiąc i jeden żywiołów w jednej, krótkiej chwili. Wszystko to skończyło się jednak tak szybko, jak się zaczęło – smoki zniknęły, tarcza chakry skurczyła się i pękła, a Dealupus po chwili trwała pod naporem potężnej wody z wodospadu.
- Oh – mruknął Madara, uśmiechając się lekko. – Cóż, to też jest ciekawe.
Uchiha usiadł przed wodospadem i podparł głowę ręką, którą z kolei oparł o kolano. Dealupus trwała chwilę pod naporem wody, w końcu jednak otworzyła oczy. Zmarszczyła brwi, widząc Uchihę, wstrząsnęła głową i wyskoczyła spod wodospadu, stając przed brunetem.
CZYTASZ
Na początku był chaos...
FanfictionGdy Wioska Ukryta w Liściach dopiero powstawała, Hashirama Senju podpisał pakt z dalekim krajem. W wyniku porozumienia do osady przybywa Katharsis Dealupus, nosicielka tajemniczego demona, Wokamina. Czy jej historia połączy się z losem Madary Uchihy...