zapatrzenie

48 8 0
                                    

Hashirama odetchnął z uśmiechem. Słyszał świergot ptaków i czuł zapach wilgotnej trawy, ale nie widział nic — technika Tobiramy była w tym przypadku bardzo niezwykła. Blokowała całkowicie wzrok ogarniętego iluzją ninja i Pierwszy idealnie wiedział, przeciw komu jutsu było skierowane. Wtedy, gdy jeszcze walczyli przeciw Uchihom, ta technika często była w stanie przechylić szalę zwycięstwa na ich stronę.

- Aniołeczku?

Mrok nagle rozwiał się, wokoło widać było jedynie miliardy niewielkich drobin chaosu. Granatowy pył szybko się jednak rozwiał i powietrze stało się wyjątkowo przejrzyste. Technika iluzyjna zniknęła, rinnengan zalśnił krótko w jej oczach, tęczówki nabrały jednak szybko zwykłego sobie, szarego blasku.

- Doskonale! - Pierwszy klasnął w dłonie. - Chyba wystarczy tych ćwiczeń, co nie, Tobirama? Jutro ruszacie, powinniście dobrze odpocząć.

Młodszy z braci Senju pokiwał głową, a Kat nagle mocno wtuliła się w Hashiramę. Senju zaśmiał się i ułożył jej rękę na głowie w wyjątkowo czułym, ojcowskim geście.

- Tobirama jest tam, aniołeczku.

- Chciałam do ciebie, panie Hashirama - jęknęła. - Dziękuję.

- Proszę, aniołeczku. - Hashirama był w wyjątkowo dobrym humorze. - Czyli mogę liczyć na kolację, tak?

Kat skinęła głową i objęła Senju za szyję, składając na jego policzku soczystego całusa.

- Ha! - Hashirama wyszczerzył ząbki. - Mówiłem, że wybierze lepszego Senju.

- Dureń - mruknął jedynie Tobirama.

Kat zachichotała, a gdy Hashirama wracał do biura, pomachała mu na pożegnanie. Tobirama stanął przy niej i ujął jej dłoń, unosząc ją do góry i krytycznie oglądając jej zadrapane palce.

- Po czym? - zapytał twardym tonem.

- Piorun - odparła. - Ciężko mi jednocześnie rozpraszać iluzję i techniki żywiołów, a do tego tworzyć tarcze i pilnować pana Hashiramy. I patrzeć, czemu znowu krzyczysz i na kogo, bo jak nie na mnie, to można zająć się czymś innym. Lub kimś.

Tobirama uśmiechnął się tylko.

- Dobrze sobie poradziłaś - stwierdził. - Brawura będzie z ciebie naprawdę dumny, aniołku.

Kat wyszczerzyła radośnie ząbki. Tobirama zauważył, że zadrapania na jej ręce znikają powoli, wchłaniane przez chaos. Drobinki wirowały wokół ranek, pokrywając je delikatną, ledwo co widoczną powłoką. Siła leczenia była naprawdę duża, ale Tobirama wiedział, że chaos o wiele mocniej niszczy wszystko wokoło - świadczyły o tym ślady na drzewach i ziemi już od pierwszych dni, gdy ćwiczył tu z Dealupus.

- Mistrzu... - Z zamyślenia wyrwał go jękliwy ton głosu Kat.

- Nie, nie mam mowy, żadnych lodów - mruknął. - Dostałaś wczoraj porcję ode mnie i później jeszcze dwie od obu Uchihów.

Kat zrobiła płaczliwą minę, chociaż właściwie doskonale wiedziała, że nie da to zbyt wiele - Tobirama, jeśli tylko chciał, potrafił być naprawdę nieugięty. A teraz ewidentnie chciał być nieugięty.

- To, co innego zrobimy, mistrzu? - zapytała. - Wodo...

- Nawet o tym nie myśl, jutro będę obolały po tym dziadostwie - przerwał jej w pół słowa. - Chodź, pójdziemy za zakupy. A później do domu, znajdę ci jakieś zajęcie.

- W domu? - Kobieta dopadła do ramienia Senju. - W domu nie ma nic do roboty! Wszystko jest posprzątane, a gotowanie nie zajmie tyle i będziemy się tylko okropnie nudzić, albo każesz mi poprawiać papiery, albo ci ucieknę i będziesz zły, tak czy siak na pewno nie...

Na początku był chaos...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz