zależności

48 7 0
                                    


Wdychał poranne powietrze, rozkoszując się jego świeżością i przyjemną wilgotnością. Odetchnął i zerknął na siedzącą przy nim Hiabi. Dziewczyna opierała się o ramię mężczyzny, wpatrując się z lekkim uśmiechem w jasne niebo nad sobą. Od godziny, może dwóch, siedzieli we dwóję w lesie. Dziewczyna szybko zebrała potrzebne jej zioła, ale wciąż wymyślała coś nowego, przez co zostawali w lesie jeszcze odrobinę dłużej i dłużej.

Na trawie wciąż widniały krople nocnego deszczy. Kilka drzew w Liściu padło pod naporem silnego wiatru, ale zdecydowana większość pozostała nienaruszona – silne i majestatyczne rośliny bez problemu przetrwały burzę. Domy nie ucierpiały, za to strumienie i rzeki znacznie przybrały na sile.

- Hiabi. – Madara zaśmiał się cicho. – Jak długo będziesz jeszcze czekać, aż otworzą się kwiaty?

- Cóż... w nocy była burza – zauważyła tylko ostrożnie. – Więc zapewne potrwa to nieco dłużej.

- Ooooh. – Madara zamruczał przyjemnie, kołysząc się lekko an prawo i lewo. – A jak długo jeszcze masz zamiar mnie zwodzić?

- Wcale cię nie zwodzę! – oburzyła się.

Uchiha zaśmiał się ponownie. W czasie rozmowy bawił się jednym z kosmyków włosów dziewczyny. Granatowe pasmo było miękkie i przyjemne w dotyku, aksamitne i błyszczące.

- Ah tak? – zapytał. – Przecież tulipany leśne już dawno ukazały swoje kielichy. A to ostatnie kwiaty, które otwierają się w ciągu dnia, Hiabi.

Hyuga otworzyła nieco usta, ale nie potrafiła znaleźć odpowiedniej odpowiedzi. Zamknęła je więc i odwróciła spojrzenie na bok.

Hiabi otworzyła swoje usta, ale nie powiedziała niczego – nie potrafiła znaleźć żadnej wymówki na słowa Uchihy. Kruczowłosy miał rację, wszystkie leśne kwiaty już się rozwinęły, dzięki czemu idealnie nadawały się do zebrania. Hyuga nie zrobiła tego tylko dlatego, by być bliżej Uchihy jeszcze trochę, jeszcze przez kolejną, nawet jeśli krótką, chwilę.

- Pójdziemy na spacer? – Madara uśmiechnął się uroczo do kobiety.

- Ale... zioła... - zaczęła niepewnie.

- Nie uciekną ci – rzucił lekko, podnosząc się. – Poza tym masz już wszystkie, które chciałaś dziś zebrać. Czyż nie, Hiabi?

Kobieta spuściła jedynie głowę, chowając spojrzenie swoich białych oczu za zasłoną własnych włosów. Madara zaśmiał się tylko i ukucnął przed kobietą, łapiąc ją za dłonie. Spięła się, a jej policzki pokryły się piękną czerwienią. Uwielbiała Uchihę, ale jego bliskość sprawiała, że czuła się zażenowana i niepewna.

- Hiabi. – Pomruk Madary był cichy, kuszący i wydawał się Hyudze bardzo intymny. – Proszę... proszę... Hiabi, nie łam mi serca i chodź ze mną na spacer. Mogę cię ponieść, jeśli tylko chcesz. Tylko się zgódź, Hiabi.

Kobieta uśmiechnęła się tylko lekko i wysunęła dłonie z uścisku Madary. Spojrzał na nią płaczliwie, ale zaraz rozpromienił się, gdy Hyuga podniosła się i otrzepała nieco swoją sukienkę.

- Pójdę z tobą na spacer – obiecała. – Ale mnie nie nieś.

Uchiha podniósł się i razem z dziewczyną ruszył przez las. Szli tuż obok siebie, na tyle blisko, by czuc swoją obecność i na tyle daleko, by wciąż upewniać się, że to drugie jest tuż obok. Rozmawiali o wiosce, o rodzinie Hiabi i o bracie Uchihy. Tematy były lekkie i przyjemne, nie miały jednak w sobie nic z tej szczególnej bliskości pomiędzy dwoma osobami, które całkiem możliwe, że się sobie podobają.

Na początku był chaos...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz