obawa

38 7 0
                                    


Tymczasem Uchiha wybrał się do wioski, zrobił małe zakupy i wrócił do górnej świątyni. Skorzystał z kuchni i zaniósł dwa posiłki do swojej kwatery. Pieczona ryba była wyjątkowo soczysta i pachniała niesamowicie. W miseczkach znajdowały się porcje ryżu oraz sałatki. Na drugiej tacy, która niebezpiecznie lawirowała na dłoni Madary, znajdował się dzbanek z mocną herbatą, dwie filiżanki, mała butelka sake i dwa kieliszki.

- Kat! Kate...

- Jestem!

Uchiha wzdrygnął się, gdy blondynka pojawiła się tuż przed nim, odbierając od niego tacę z napojami. Madara odetchnął jedynie i uśmiechnął się czule. Dziewczyna rozłożyła na stoliku herbatę i sake i pomogła Madarze z jedzeniem, jednocześnie trajkocząc o tym, jak źle jest jej z tym, że Grabarz wyjechał bez słowa, jak radośnie jej jest z tym, że trening się udał i jak dobrze, że wracają już do wioski.

- No już, słowiku, siadaj i jedz – mruknął rozbawiony Madara.

Kat wydęła tylko wargi, ale posłusznie zabrała się za jedzenie. Posiłek, przygotowany przez Uchihę, bardzo jej smakował. Był prosty, ale sycący i smaczny. Wsunęła wszystko dość szybko. Życie na froncie nauczyło ją, że jedzeniem nie można zbyt długo się cieszyć.

Madara nie skomentował tego. Zauważył, że dziewczyna swoje radości przygarnia do siebie czule i cieszy się nimi krótko, ale intensywnie, nawet jeśli tutaj, w Kraju Ognia, trwają one dość długo.

- Chyba wystarczy ci ćwiczeń, nie? – zapytał, gdy dziewczyna zaczęła kumulować chakrę.

- Hm? – zdziwiła się. – Oh, Wokamina się nudzi. Uważa, że zmienianie przepływu chakry w moim ciele jest zabawne.

- Jest? – zainteresował się Uchiha.

- Nie, nie bardzo – odpowiedziała. – Czasem boli. Mniej niż kiedyś.

- Więc czemu to robi?

- Chaos to bardzo zła chakra – zauważyła kobieta. – Jest trudna do opanowania. Kiedy pozwolił mi ją używać, bardzo to bolało. Jakby coś rozsadzało mnie od środka. Kiedy to robi, używanie chakry mniej boli w walce.

Madara zmarszczył jedynie brwi. Czuł, że wiele tajemnic blondynki wychodzi z czasem, ale niektóre wydawały mu się ciemne i nieprzyjemne jak nic innego na świecie.

- Zmęczona? – zapytał, gdy blondynka zaczęła przecierać oczy.

- Trochę. Oczy mnie pieką.

- Sporo przeszły ostatnio – zauważył Uchiha, odkładając miski na tacę. – Przejdzie za kilka dni. Odpoczniesz trochę i będzie dobrze.

Dziewczyna pokiwała głową i przeciągnęła się mocno. Uchiha odetchnął jedynie – ruch był bardzo swobodny i naturalny, ale jednocześnie wyjątkowo kuszący.

Nie rób niczego głupiego, dobrze?

Madara skrzywił się nieco. Głos Hashiramy rozlegał się w jego umyśle niczym echo za każdym razem, gdy nawet przez moment pomyślał czulej o Dealupus.

- Hej! – zawołała nagle kobietka. – Co tam jest?

Madara podążył wzrokiem za jej ręką. Ponad lasem, jakieś dwa lub trzy kilometry od nich rozciągała się jasna łuna. Była delikatna, ale dobrze widoczna.

- Gejzery czasami wybuchają – odparł Madara. – Ciepło ściąga owady. Jak zbierze się ich dużo w jednym miejscu to... no właśnie.

- To takie ładne – zachwyciła się. – Czy możemy to obejrzeć?

Na początku był chaos...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz