Part nine

355 18 11
                                    

Diane szybko chwyciła za klamkę i zatrzasnęła drzwi od pokoju. Była absolutnie pewna że ktoś za nią biegnie i wolała żeby był to Paul, a nie jakiś podejrzany typek, w końcu jest tu tylko trzy dni. Postanowiła zająć się czymkolwiek, więc zaczęła układać książki. Alfabetycznie i delikatnie odkładając na lekko zakurzoną półkę. W pokokoju trwała przygnębiającą cisza, a Diane kusiło żeby wyjść z pokoju. Ale wolała uniknąć kolejnej rozmowy z Paulem, która byłaby chyba najbardziej niezręczną sytuacją w jej życiu - nie licząc przejścia w piżamie obok całej rodziny, co było kompromitujące.

Diane zaczęła rysować ludzi z swojej rodzimej planety, potem bazgroły i siebie z bliznami. Wszystko dokładnie odwzorowała, jednak nagle przestała. Przypomniała sobie za co je dostała. Bo jej się nie udało, bo nie nyał idealna, bo wolała zginąć niż zabić żołnierzy wroga. Wzdrygneła się na samo wspomnienie jej lodowatej celi, do której została wtrącana za karę. Nagle wstała i otowrzyła drzwi, poczym je cichutko zamknęła. Nie wiedziało co ją napadło ale postanowiła iść dalej. Słyszała śmiech dzieci. Śmiech dziewczynek. Był przyciągający i hipnotyzujący, Diane straciła kontrolę nad swoim ciałem i szła jak w transie.

Zielona trwa szumiała w rytm fal rozbijających się o srebrno-marmurowe i połyskujące skały. Na klifach mieściła się mała wioska z drewna i marmuru. Po trawie biegały roześmiane dzieci. Czarnowłose dziewczynki ozdobione wielkimi wiankami z róż, ubrane w białe, falbaniaste, luźne sukienki. Chłopcy bawiący się w rycerzy, z złotymi włosami oraz wplecionymi gałązkami oliwy. Wszystkie te dzieci się śmiały, uśmiechały, bawiły i niczego nie przewidywały. Nagle ktoś krzyknął, a z nieba posypał się ogień.
— Diane... — zawołał ktoś z oddali, spokojnym głosem.

— Diane? — zapytał Paul, a Diane krzyknęła i omało co go nie uderzyła w twarz. — Tu jesteś.

—Co ty tu robisz?! — wydyszała, ale nagle przystanęła zaskoczona, marszcząc brwi. — Czy ty mnie aby nie śledzisz? — zapytała oburzona.

— Co? Nie! Ojciec kazał mi cię poszukać. — wyjaśnił.

— A po co mu ja? — zapytała, ale nagle ugryzła się w język. Zapomniała o tym że ma udawać idealną księżniczkę. Jej sekrety zaczynają się spać.

                                                                   

*Autorka*

Oto kolejny rozdział dosłownie niczego ~~
Mam nadzieję że wam się spodobało, bo obiecuje że już niedługo coś się będzie dziać.

ADIOS

(~w~)

THE DESERT IN MY HEART .    DIUNE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz