Sierpień
Od razu zauważyłam, że mama wyprowadziła się dobre kilka tygodni temu. Tata co prawda również dokładał swoje trzy grosze do cotygodniowych porządków, ale cienka warstwa kurzu na framugach i kinkietach w przedsionku od razu rzucały się w oczy po wejściu do domu. Mama nagminnie je przecierała sądząc, że każdy gość po przekroczeniu progu zawsze lustruje najbardziej niedostępne zakamarki. Gdyby nie to, że powtarzała mi to przez lata, pewnie niczego bym nie zauważyła.
- Posprzątałem twój pokój i nieco go przemeblowałem. Ale toaletka była już tak rozklekotana, że musiałem ją wyrzucić... mam nadzieję, że nie jesteś zła - bąknął tata niepewnie wchodząc po schodach na piętro. Zaśmiałam się w odpowiedzi.
- Zaufaj mi, że częściej się malowałam w szkole średniej, aniżeli teraz. - Machnęłam ręką chcąc go uspokoić.
- Ale ile miejsca się nagle zrobiło! Można tańce tam teraz odprawiać!
Szłam krok w krok za tatą, który obładowały dwiema torbami i walizką pchnął nogą drzwi od mojego pokoju i odłożył bagaże pod dużą, białą szafą. Weszłam za nim i z niekrytym zdumieniem nabrałam głośno powietrza, widząc dobrze mi znane pomieszczenie sprzed lat w zupełnie nowej odsłonie. Brudnawy róż na ścianach co prawda pozostał bez zmian, ale stary tapczan z toaletką zastąpiło dwuosobowe łóżko pod samym oknem. W pięknej, białej ramie z tapicerowanym zagłówkiem, który prawdopodobnie tata sam zrobił. Rozpoznałam ulubioną, flanelową pościel w szaro-czerwoną kratę. I doskonale mi znany zapach płynu do płukania, który zawsze używała mama.
- Tato... - Zaparło mi dech w piersiach i poczułam, jak wilgotnieją mi oczy. - Jest idealnie.
- Cieszę się - odparł dumnie opierając się o zagłówek. - Tylko nie wyprowadzaj się zbyt prędko, bo ta rama nie zmieści się w drzwiach.
***
Wspomnienia jakby ożyły, choć siedzieliśmy przy kuchennej wyspie tylko we dwoje. Tęskniłam za smakiem pieczeni z roztopionym bundzem, pomidorami i zapachem opiekanego chleba z masłem. Za coniedzielnymi partyjkami w skrable i popołudniowymi pogaduszkami w ogrodzie po obiedzie. Tata też wydawał się rozczulony tym wieczorem i mogłam jedynie przypuszczać, jak bardzo samotnie musiał się czuć ostatnimi czasy. Nawet się trochę uspokoiłam... bo świadomość, że oboje tkwimy sami w domach przygnębieni wspomnieniami, cyklicznie dawała o sobie gorzko znać. Żaden inny człowiek nie mógłby mi zastąpić ojca. Zarówno w swojej roli, jak i w roli najlepszego przyjaciela.
- Zaraz pęknę z przejedzenia... - sapnęłam rozciągając się na kanapie. Wieczorne powietrze dochodzące z ogrodu przyjemnie chłodziło rozgrzane policzki, a szum lasu dodatkowo koił nasze uszy, kołysząc się w rytm letniego wiatru. Momentalnie zrobiłam się śpiąca, chociaż nie chciałam się jeszcze żegnać z ojcem. Leniwie gawędziliśmy o wszystkim i o niczym, popijając zimne, pszeniczne piwo. Tata nagle posmutniał i zauważyłam, że zaczął mi się bacznie przyglądać.
- Coś nie tak? - przerwałam opowiadając mu o ogromie papierologii, przez którą przechodziłam przy sprzedaży domu.
- Nie, absolutnie... - odpowiedział zamyślony. - Z jednej strony nie mogłem zasnąć myśląc o tym, że jesteś w tym wielkim domu sama. Z drugiej strony cieszę się, że wróciłaś. Że do mnie wróciłaś.
Minęło pół roku. Pół roku od kiedy pochowałam Pawła. Po niezmiernie trudnych trzech tygodniach, zanim udało się sprowadzić jego ciało do Polski. Bałam się kontaktu z najbliższymi po tym dniu. Już na pogrzebie nie mogłam znieść ich spojrzeń i prób jakiegokolwiek pocieszenia. Nie miało to prawa bytu w moich oczach. Po prostu. Nigdy nie byłam zbyt wylewna, ale jego strata zamiast poluźnić moją wstrzemięźliwość, tylko ją pogłębiła. Żałobę przechodziłam sama ze sobą. Tylko w ten sposób dawałam upust emocjom i żalu do samego Boga. Że w tak brutalny sposób mi go odebrał.
CZYTASZ
Białe niebo [WSTRZYMANE]
Romanceℝ𝕠𝕞𝕒𝕟𝕤 𝕕𝕝𝕒 𝕜𝕒ż𝕕𝕖𝕛 𝕥𝕒𝕥𝕣𝕠𝕞𝕒𝕟𝕚𝕒𝕔𝕫𝕜𝕚, 𝕗𝕒𝕟𝕖𝕜 ℕ𝕚𝕔𝕠𝕝𝕒𝕤𝕒 𝕊𝕡𝕒𝕣𝕜𝕤𝕒 𝕚 𝕙𝕚𝕤𝕥𝕠𝕣𝕚𝕚 𝕥𝕪𝕡𝕦 𝕤𝕝𝕠𝕨 𝕓𝕦𝕣𝕟! Book trope: grumpy x sunshine ___ Zuza po traumatycznych przeżyciach w Karakorum decyduje się na p...