Mieszkając w Chicago spędzałem dużo czasu na skateparkach i czułem się tam mega dobrze. Gdy właśnie robiłem wyppa. Po całym skacie rozległ się dzwonek mojego telefonu, wziąłem telefon do ręki i odebrałem połączenie.
-Słuchaj Micheal wracaj do domu kolacja na stole-odparł tata wrażliwym głosem.
-Okej okej.
Byłem dość luzacko nastawiony do wracania do domu nie było to dla mnie rzeczą na, którą miałbym się śpieszyć. W drodze do domu przyszło mi powiadomienie. Zatrzymałem się i włączyłem telefon.𝙼𝚒𝚐𝚞𝚎𝚊𝚕 𝙳𝚒𝚊𝚣 𝚗𝚊𝚍𝚊𝚕 𝚗𝚒𝚎 𝚘𝚋𝚞𝚍𝚣𝚒ł 𝚜𝚒𝚎 𝚣 𝚜𝚙𝚒ą𝚌𝚣𝚔𝚒.𝚉𝚋𝚒ó𝚛𝚔𝚊 𝚗𝚊 𝚓𝚎𝚐𝚘 𝚕𝚎𝚌𝚣𝚎𝚗𝚒𝚎 𝚓𝚎𝚜𝚝 𝚗𝚊 𝚜𝚝𝚛𝚘𝚗𝚒𝚎...
Schowałem telefon do kieszeni j jechałem dalej jednak rozkminiałem co się dzieje z tym Miguelem jest w śpiączce już ponad 2 tygodnie. Myślę, że już po nim nie ma szans żeby chłopak się obudził. Po drodze zobaczyłem ulotkę na ziemi.
D𝚘łą𝚌𝚣 𝚍𝚘 𝙲𝚘𝚋𝚛𝚊 𝚔𝚊𝚒 𝚗𝚊𝚞𝚌𝚣 𝚜𝚒ę 𝚍𝚛𝚘𝚐𝚒 𝚙𝚒ęści...
Na papierze był jakiś stary pomarszczony dziad pomyślałem, że chłop miał jakąś operację plastyczną ale za mało zapłacił. Dojo w, którym miały być zajęcia było w Resedzie w Californii. Dla mnie to było bez szans dostać się do Californii teraz.
W końcu dojechałem do domu, otworzyłem bramę i wszedłem na moje podwórko, oparłem moją hulajnogę w garażu o ścianę i otworzyłem drzwi. Tata przywitał mnie i powiedział żebym umył ręce bo pizza jest. Szybko ubrałem klapki i ruszyłem do łazienki nabrałem trochę mydła i umyłem ręce, i wytarłem w ręcznik. Od razu po zgaszeniu światła w łazience. Podszedłem do stołu i wziąłem jeden karton pizzy była to moja ulubiona ser i bekon. Ruszyłem po schodach do pokoju i nagle usłyszałem.
-Micheal!
-Tak?.
-Musimy porozmawiać.
-O czym.
-Dostałem pracę w Californii, przeprowadzamy się tam.
A jednak to co było nie możliwe stało się możliwe. Zastanawiałem się czy to nie jest jakiś durny sen. Byłem zaskoczony tym co powiedział tata. Wyszedłem z domu wziąłem hulajnogę z garażu i pojechałem do mojej przyjaciółki. Mieszkała blisko mnie więc nie musiałem nabierać wysiłku aby do niej dojechać. W drodze usłyszałem jakby ktoś mnie wołał.
-Ej Keene! - krzyknął Graven.
-Czego chcesz? - zapytałem z niechęcią do odpowiadania na jego pytania. Graven to był były chłopak mojej przyjaciółki codziennie siedział pod jej domem i czekał aż przyjadę (do słownie) .
-Gdzie się wybierasz? - zapytał.
-Do Oliwi. - powiedziałem.
-Znowu!? - odparł.
-Trzeba było z nią nie zrywać-triumfalnie odpowiedziałem.
Po jakimś czasie znalazłem się na podwórku Oliwii przyszedłem nie spodziewanie więc reakcja jej rodziców była dziwna i trochę niedorozwinięta.
Podszedłem do drzwi domu i zapukałem, po chwili drzwi się uchyliły a z nich wychyliła się blondynka. Była to Oliwia, spojrzała się na mnie i wpuściła mnie do środka. Nie pierwszy raz byłem w jej domu więc po chwili poszedłem do łazienki umyć ręce. Oliwia wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju gdzie pachniało fiołkami i lawendą (mimo że nie miała żadnego fiołka ani lawendy)
-Słuchaj bo mój tata dostał nową pracę w Californii i muszę się przeprowadzić.-powiedziałem.
-Jak to? Czyli nie będziemy mogli się już spotkać? - zapytała smutna Oliwia.
-Raczej nie. Ale będę codziennie dzwonił-powiedziałem.
-Obiecujesz?-zapytała.
Tak, obiecuje-odpowiedziałem z empatią.
Nagle Oliwia złapała mnie za rękę a drugą ręką rzuciła mnie na łóżku, usiadła mi na brzuchu i powoli przysunęła swoje usta do moich, pocałowała mnie. Poczułem wewnętrzny spokój więc zacząłem się z nią całować.
-Masz na drogę-odparła.
Musiałem już jechać do domu spakować się na wyjazd nie było praktycznie czasu. Podjechałem pod furtkę lekko popchnąłem i wszedłem na podwórko otworzyłem drzwi od garażu i wstawiłem tam hulajnogę. Wszedłem do domu i wbiegłem po schodach do mojego pokoju wziąłem walizkę i zacząłem się pakować. Spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, spakował także mój zestaw gamingowy, i worek do boksowania, ale najwięcej spakowałem ubrań.
CZYTASZ
𝙾𝚜𝚝𝚊𝚝𝚗𝚒𝚊 𝚠𝚊𝚕𝚔𝚊
ActionHistoria o młodym chłopaku, który dąży do tytułu mistrza doliny, jednak na drodze stoi mu śmierć bliskiej osoby, przez co popada w stan depresyjny i nie ma litości dla przeciwników.