X

27 7 4
                                    

Po świętach, rozważałem nad całą sytuacją ćwiczenia karate, żeby przywalić temu debilowi Robby'emu. Wstałem rano i widząc wschód słońca ubrałem szlafrok, i zszedłem na dół. Ku mojemu zaskoczeniu nikogo nie było w domu, miałem oczywiście klucze żeby zamknąć dom jakby coś, zacząłem robić sobię naleśniki ale tym razem bez żadnego podpisu, wyciągnąłem szklankę i wyjołem sok multiwitamina i wlałem sobię go do szklanki. Naleśniki zdjąłem z patelni i położyłem na talerzu po czym wziąłem jedzenie i przysiadłem do stołu oglądając fotki na Instagramie. Zobaczyłem story Robbiego, na którym nawalał w worek trenningowy.
-No debil-mruknąłem do siebię pod nosem.
Zobaczyłem nową fotkę od Moon jak ćwiczy w pąmponach, które jej kupiłem ucieszyłem się, że prezent się jej podoba. Po zjedzeniu śniadania, poszedłem się umyć
(twarz, zęby itp). Po całej pielęgnacji ubrałem się.

Wyszedłem z domu zamykając przy tym drzwi, zaraz po wyjściu wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Sam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszedłem z domu zamykając przy tym drzwi, zaraz po wyjściu wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Sam.
-Hej, to ja Micheal-powiedziałem.
-O cześć, co tam? -spytała.
-A dobrze, chciałem się ciebię spytać gdzie jest dojo Miyagi do?-zapytałem.
-Wyślę Ci adres-odpowiedziała.
-Okej, dzięki do zobaczenia-powiedziałem.
-Pa-mrukneła
Pożegnaliśmy się ,zaraz po skończeniu rozmowy dostałem adres od Sam do tego dojo, zamówiłem Ubera i postanowiłem tam pojechać. Ale najpierw pojechałem do tatuażysty, jechaliśmy ale na szczęście krótko. Gdy już dotarliśmy zapłaciłem kierowcy, i wyszedłem z auta, otworzyłem drzwi i wstąpiłem do lokalu, przywitałem dziewczynę, która robiła tatuaże.
-Hej jestem Micheal-przywitałem się.
-Część mam na imię Michalina-odpowiedziała.
Wydawała się miła, i taka też była jej ciepły uśmiech przekonał mnie do tego, że nie będzie boleć.
-A więc chciałem, żebyś mi zrobiła tatuaż.
-Gdzie? -spytała
-Na szyji, taki księżyc.
-Okej-powiedziała.
Wzieła się za pracę, i zaczęła tatuować. Michalina rozmawiała ze mną podczas robienia tatuażu przez co byłem zajęty konwersowaniem z nią.
-Okej to już-odparła.
-Już?!-byłem zdziwiony bo miałem poczucie że minęło 5 minut a minęło dokładnie 6 razy więcej czasu. Zapłaciłem tatuażystce i wyszedłem z lokalu, gdy już chciałem zamawiać ubeara zobaczyłem Elaya.
-Elay? - spytałem.
-Tak-spojrzał na mój tatuaż i powiedział-ymm dla Moon?
-Możliwe.
Spytałem go o drogę do Dojo, okazał się naprawdę fajny. -zakumplowaliśmy się. Gdy byliśmy już pod bramą Elay wszedł pierwszy ,ja wraz z nim wszedłem do jakiegoś ogrodu i przywitałem się z nauczycielami jak i uczniami. Trochę byłem zagubiony musiałem wybrać styl którego miałem się uczyć. Podszedłem do trenera w białym stroju.

-Dzień dobry, jestem Micheal-podałem mu ręke.

-Cześć, jestem Daniel LaRusso- uścinął moją ręke.

-Czyli rozumiem , że mam wybrać styl którego będe się uczył?-spytałem

-Tak, mój styl nazywa się Miyagi do, natomiast styl Sensei'a Lawrence'a to Orli kieł-wyjaśnił Daniel.

-Chyba wybiorę, Miyagi do-powiedziałem.

Na to odpowiedź Daniel odszedł ode mnie i wszedł do jakiegoś małego domku, po chwili wyszedł z białym strojem.

-Proszę, to dla ciebie-powiedział i podał mi strój.

-Dziękuje, a co to w zasadzie jest?-spytałem zdziwiony.

-Karateka, będziesz w niej ćwiczył-objaśnił sensei.

Poszedłem się przebrać, gdy już się przebrałem w karatekę. Sensei wziął mnie do samochodów, które były osrane przez ptaki.

-Jak widzisz zapomniałem zakryć samochodów-odparł.

-O cholera, nieźle są ubrudzone-powiedziałem.

-No tak-powiedział i podał mi gąbki.

-Mam umyć te samochody?-spytałem.

-Tak-odparł.

Zacząłem nabierać na jedną gąbke wody i ścierać gówno.

-Ale nie tak-zaśmiał się i pokazał mi jak to należy robić-Jedną ręką wycierasz, a drugą woskujesz-odpowiedział.

Zacząłem wycierać tak jak pokazał mi Daniel, dodał jeszcze, że mam robić duże koła. Po niecałej godzinie wytarłem wszystkie samochody, sensei był dumny, że tak w krótkim czasie udało mi się to zrobić.
Sensei kazał mi przyjść jutro na 8, przystałem na to i wróciłem do domu.

***

Następnego dnia wstałem, z łóżka około godziny 7. Jak to ja wziąłem telefon do ręki i zobaczyłem wiadomość od Moon "Będziesz dziś w szkole?" nie umiałem sobię wytłumaczyć dlaczego w ogóle nie chodziłem do szkoły, ale narazie pomińmy wątek mojego zuchfalstwa, ubrałem się i spakowałem do plecaka moją karatekę, byłem zadowolony moim treningiem podobno sam na sam z sensei'em Danielem. Wyruszyłem w drogę, szedłem tym razem na piechotę aby przy okazji spalić kilka zbędnych kalorii. Po drodzę podszedłem do sklepu kupić sobię jakieś śniadanie bo przecież tak się śpieszyłem, że sobię śniadania nie zrobiłem.
-niedługo zapomnę własnej głowy-pomyślałem.
Wchodząc do sklepu poprosiłem kasjera o "zestaw śniadaniowy" znajdowała się w nim kanapka z beconem i jajkiem i do tego sok pomarańczowy. Zapłaciłem, i gdy już chciałem wychodzić usłyszałem wejście następnego klienta, nie ruszyło mnie to więc wziąłem mój zestaw i gdy już miałem wychodzić odwróciłem się i zobaczyłem Krees'a. Gdy chciałem go pominąć on powiedział
-Ćwiczysz u Larusso?
-Skąd Pan wie-zwróciłem się do niego z zdenerowaną miną.
-Idziesz złą drogą Keene-odpowiedział.
-Bujaj garba od mojej rodziny Kreese!-powiedziałem z agresją.
-Za rodzinę uważasz swojego brata Robbi'ego i ojca Johnyy'ego Lawrenc'a.
-To nie jest ani mój brat ani mój ojciec!-opowiedziałem dusząc w sobię gniew.
Po tej odpowiedzi zignorowałem Krees'a i ruszyłem do dojo.

Wszedłem na teren dojo i przywitałem Daniel'a po, krótkim przywitaniu poszedłem się przebrać do małego domku gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem jakiegoś typa w czarnym stroju podobnym do mojego na plecach miał napisane "Orli kieł karate".
-Kim do cholerny jesteś?-spytałem faceta.
-A ty-spytał-pewnie kolejny syn Larusso-wymamrotał.
-Co to miało znaczyć-odpowiedział-a i tak dla informacji nie jestem kolejny syn Larusso tylko Micheal Keene.
-KE.. Keene?-spytał.
-Tak, co w tym ciekawego-odpowiedziałem.
Nie słuchając już gatki Lawrence'a poszedłem do Larusso i myślałem nad zdziwniem sensei'a ale nie umiałem tego zrozumieć. Daniel stał nad jakimś małym stawem i zacząłem rozmowę.
-Dzisiejsza lekcja będzie prosta, złap rybę.
-Dobrze a gdzie wędka.
-W moim garażu.
-To jak mam ją złapać.
-Użyj do tego rąk.
Próbowałem złapać rybę ale coś mi nie wychodziło, nagle w głowie uronił mi się pomysł wszedłem do wody, która swoją drogą nie była ciepła i zacząłem okrążać pewne drewniane koło, które znajdowało się w stawie ryby zacząły wpływać pod koło to był ten moment, gwałtownie ruszyłem ręką pod koło i w moich rękach poczułem rybę, zaraz krzyknąłem z zadowolenia, że ją złapałem. Sensei pochwalił mnie i w ten sposób skończyła się lekcja Miyagi do, Daniel kazał mi nauczyć się stylu Orlego kła, którego z resztą miał mnie uczyć Johnny.

𝙾𝚜𝚝𝚊𝚝𝚗𝚒𝚊 𝚠𝚊𝚕𝚔𝚊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz