XIV

27 6 1
                                    

[9:43]
𝙽𝚊𝚜𝚝𝚎𝚙𝚗𝚢 𝚍𝚣𝚒𝚎𝚗

Byłem nadal zmęczony, choć wstałem ale i tak ocierałem oczy, ubrałem klapki i wyszedłem z mojego pokoju, kierowałem się do kuchni, choć ku mojemu zdziwieniu nikogo tam nie zastałem, poszedłem do łazienki też nikogo tam nie było, poszedłem do pokoju Moon, i wyglądało tam jakby wychodziła z domu w pośpiechu, a przecież była sobota. Zszedłem ponownie na dół do kuchni w celu zrobienia sobie posiłku, i pomyślałem nad treningiem, po chwili usłyszałem dźwięk z mojego telefonu, dzwonił do mnie Robby.

--Hej, co tam--zacząłem rozmowę.
--Hej, bracie może chciałbyś dzisiaj się spotkać--powiedział zaspanym głosem.
--No, jasne--odparłem lecz musiałem mu powiedzieć o spotkaniu z Nadią.
--Spoko, to o której Ci pasuje--spytał.
--Nie wiem, możemy za godzinkę przy skate parku--odpowiedziałem.
--Okej to pa--powiedział.
--Nie, nie mam jeszcze pytanko krótkie--przedłużałem ciąg rozmowy.
--No, jakie? -- spytał Robby.
--Nie będzie Ci przeszkadzała obecność, takiej jednej dziewczyny--odrzekłem.
--Nie--odpowiedział.
--Dobra dzięki, jesteś wielki, pa--pożegnałem się z Robbym.
--Pa--odpowiedział, i rozłączył się.
--Dobra muszę coś zjeść--pomyślałem lecz nie miałem pomysłu co skonsumować.
Postanowiłem jednak pójść do jakiegoś sklepu kupić śniadanie, ubrałem więc bluzę i spodnie a później wybrałem się do przed pokoju ubrać moje niebieskie Jordany. Szybko jeszcze pobiegłem, do pokoju po perfumować się, po całym zamieszaniu wkońcu mogłem wyjść spokojnie z domu. Zamknąłem drzwi za sobą i wziąłem deskę.

[10:09]

Zostawiłem za sobą dom, i zacząłem jechać w stronę pobliskiego sklepu Baverly, w Polsce można by było go nazwać żabką jednak był bardziej jak restauracja tylko, że każde danie było tam serwowane na wynos, dojechałem już do sklepu, wziąłem deskorolkę pod pachę i wszedłem.
--Cześć Dalmar--krzyknąłem do właściciela.
--Cześć--przywitał mnie starszy Pan, był on łysy lecz miał trochę pobocznych włosków i był już po 60, miał niezłą kondycję raz dogonił dzieciaka na hulajnodze który ukradł sok z sklepu, za co szanuje go do dziś.
--Poprosił bym, te twoje dwie kanapki--powiedziałem.
--Kanapki Dalmara, najlepsze w Kalifornii zapamiętaj--odparł i poszedł robić zamówienie. Po chwili podszedł trzymając biała papierową torebkę w, której były owe kanapki.
--Coś jeszcze synku--dodał, warto dodać że nazywał młodszych klientów synku.
--Sok pomarańczowy--odparłem.
--Jasne--odparł, po czym położył sok na ladzie.
--Dzięki, ile się należy? --spytałem.
--9.99--odpowiedział jakby znał ceny wszystkich tu obecnych rzeczy.
Dałem mu 10£, i wyszedłem z sklepu, żegnając się z Dalmarem. Położyłem deskę na ziemi i wszedłem na nią po czym ruszyłem w dalszą drogę, po drodze zacząłem jeść kanapki, były naprawdę świetne, składały się z jajka (na twardo) szynki i ogórka--Te smaki idealnie do siebię pasowały, aż ślinka ciekła...

[10:34]
Po krótkim czasie byłem już przy skate parku, podjeżdżając widziałem Robbi'ego z jakąś blondynką podjechałem do nich, i zszedłem z deski.
--Hej?-przywitałem się, jednocześnie nie wiedząc kim jest tajemnicza dziewczyna.
--Cześć bracie--powiedział Robby, podając mi rękę, uścisnąłem go, i zwróciłem się do dziewczyny.
--My się chyba nie znamy, jestem Micheal--podałem jej rękę.
--Tory--uścisneła moją rękę.
--To jest koleżanka, z karate--dodał Robby.
--Nie mówiłeś mi, że masz tak przystojnego--przyjaciela.
--Dokładniej mówiąc to brata--dodałem, nie chcąc kontynuować tej rozmowy.
--Tak, tak Robby wspominał o tobię--odpowiedziała Tory.
--Przepraszam, na chwilę--po czym odszedłem od nich aby zadzwonić do Nadii.
--Odbierz, odbierz--monologowałem do siebię.
--Cześć--odezwała się dziewczyna.
--hejka, mogłabyś podejść pod skatepark--spytałem.
--Jasne--odparła.
--Dobra, to widzimy się zaraz, pa--pożegnałem się.
--Pa--pożegnała się również.
Doszedłem do towarzystwa z którym miałem przyjemność rozmawiać, gadaliśmy chwilę o naszych przeżyciach i o All Valley.
Jednak nasza rozmowa skończyła się gdy Nadia przywitała się ze mną w dość nie typowy sposób, bo obieła mnie od tyłu i przywitała się ze mną.

𝙾𝚜𝚝𝚊𝚝𝚗𝚒𝚊 𝚠𝚊𝚕𝚔𝚊Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz