Rozdział XXXVII

6.1K 244 27
                                    


16 grudzień 1998

Nie obchodziło ją specjalnie, czy mu przeszkadzała. Nigdy się na to nie poskarżył, więc i ona nie miała zamiaru sama go o to pytać. Po prostu codziennie po zjedzeniu śniadania w swoich komnatach, przychodziła prosto do jego pokoju. Badała go, pilnowała, by wypił swoje eliksiry, a później siadała w dużym fotelu, który przysunęła nieco bliżej jego łóżka i spokojnie sięgała po przyniesione jej przez Strzałkę książki.

Malfoy nie był zbyt szczęśliwy, że wciąż kazała mu leżeć i trochę próbował się targować o to, żeby pozwoliła mu już wreszcie chociaż wstać z łóżka. Jednak Hermiona przez lata doświadczeń z Ronem i Harrym w podobnych sytuacjach, po prostu rzucała mu groźne spojrzenie i odpowiadała krótko:

- Nie, jeszcze nie. Musisz w pełni wyzdrowieć.

Malfoy w odpowiedzi tylko zaciskał usta i nie odzywał się do niej przez większość czasu, samemu zajmując się czytaniem czy też popadaniem w krótkie drzemki, z książką nonszalancko rozłożoną na piersi. Wyglądał wtedy tak spokojnie, że Hermiona nie raz porzucała własną lekturę, by móc go przez kilka chwil poobserwować. Nadal nie wiedziała, gdzie się podział ten wstrętny, wredny, wyniosły drań, który przez lata dręczył ją w szkole? Bo naprawdę miała wrażenie, że ten przystojny blondyn, był kimś zupełnie innym niż się tego po nim spodziewała.

Lucjusz i Narcyza wpadali do komnaty Draco, po kilka razy dziennie, by móc sprawdzić co u niego. Hermiona była nieco zdziwiona, ale i zadowolona, że w pełni popierali każdą jej decyzję dotyczącą jego powrotu do zdrowia. Blaise, który został wtajemniczony w całą sprawę z Bellatrix, również odwiedzał go każdego dnia. Wtedy to Hermiona wychodziła z pokoju, by dać chłopakom trochę prywatności, a sobie samej odrobinę wytchnienia, od ciągłej chęci analizowania każdego szczegółu dotyczącego Tego Nowego Draco Malfoya – jak lubiła to określać w swoich myślach.


💍💍💍

- Naprawdę wciąż źle się czujesz, czy tylko ze względu na doskonałą opiekę medyczną, postanowiłeś pochorować trochę dłużej? – droczył się Blaise, gdy odwiedził przyjaciela w środowe popołudnie.

Blondyn wywrócił oczami i jęknął cicho.

- Chciałbym wstać, ale Granger ciągle mi na to nie pozwala. Traktuje mnie, jak swój osobisty manekin do nauki praktykowania magomedycyny. Trzy razy dziennie macha nade mną różdżką, rzucając jakieś skomplikowane zaklęcia kontrolne, a później poi mnie jakimiś ohydnymi miksturami, jeszcze wmawiając mi przy tym, że to wszystko dla mojego dobra – uskarżał się.

Ku jego irytacji, Blaise zaczął się szczerze śmiać.

- I naprawdę ci się to nie podoba? To, że Hermiona się tak bardzo o ciebie troszczy?

- Tak, bo robi to tylko i wyłącznie z poczucia winy, za to że oberwałem za nią klątwą – burknął, zakładając ręce na piersi.

- Nawet jeśli tak jest, to nie masz innego wyjścia, jak to zaakceptować. To gryfonka. Spaliłaby się od środka, gdyby nie mogła się jakoś odwdzięczyć lub zadośćuczynić za twoje poświęcenie – Blaise nadal, irytująco się do niego uśmiechał.

- Nie oczekuję po niej wdzięczności – Draco nerwowo potargał swoje włosy. – Tak naprawdę, ta cała sytuacja w ogóle nie powinna mieć miejsca. Obiecałem jej, że Bellatrix będzie trzymała się z daleka...

- Skąd mogłeś przewidzieć, na co ta szajbuska wpadnie, by się tu dostać? To nie tak, że ktoś zna sposób, by przewidzieć plany tak pokręconej wariatki – Zabini skrzywił się z niesmakiem.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz