Rozdział LIII

6.6K 277 67
                                    


Hermiona uśmiechnęła się i zaczęła klaskać razem ze wszystkimi innymi, zebranymi na przyjęciu gośćmi. Stojący naprzeciwko niej Adrian Pucey, posłał jej uprzejmy uśmiech, gdy razem patrzyli, jak Gianna i Marcus wymieniają pierwszy pocałunek, jako oficjalni narzeczeni. Nikt nie miał wątpliwości, że przynajmniej ta para miała zamiar pobrać się z prawdziwej miłości.


Szczęściarze!

Hermiona uniosła głowę i spojrzała na stojącego w tłumie Draco. Wyglądał naprawdę świetnie w swoim ciemno szarym garniturze. Wysoki, dobrze zbudowany, tak naturalnie przystojny...

Ciche westchnienie wyrwało jej się prosto z piersi. Jej narzeczony przez ostatnie dni wzbudzał w niej tyle emocji, że dosłownie nie mogła sobie z tym poradzić. Poniekąd cieszyła się, że obydwoje byli tak bardzo zajęci – on swoimi treningami, a ona przygotowaniami, zarówno do przyjęcia przyszłych państwa Flint, jak i Ginny i Zabiniego – bo sama nie wiedziała, jak się przy nim zachowywać w czasie, gdy w jej głowie przewijały się tylko wspomnienia tego, w jaki cudownie upajający sposób smakowały jego usta.

Spojrzała na Ginny, stojącą sztywno obok Zabba i trzymającą go pod ramię. Uśmiechała się i starała wyglądać naturalnie, ale Hermiona znała ją na tyle dobrze, by wiedzieć, że znów jest bardzo spięta. To było niepojęte, jak jej otwarta i przebojowa na co dzień przyjaciółka, zamykała się w sobie i robiła nad wyraz nerwowa w towarzystwie swojego narzeczonego.

Naprawdę będą musieli jakoś nad tym popracować, jeśli to miało się udać.

Po ostatnich oklaskach, wszyscy udali się na swoje miejsca. Hermiona siedziała przy stole razem z parą narzeczonych, a Draco dołączył tam do niej wraz z narzeczoną Puceya – jakąś dziewczyną z Hiszpanii, która nawet nie mówiła dobrze po angielsku.

Gianna ciągle denerwowała się tym, czy przyjęcie jest udane i czy goście, aby na pewno są zadowoleni, a Hermiona bez przerwy musiała ją zapewniać, że wszystko było w porządku.

- Zjedź coś – poprosił Draco, gdy przystawki wreszcie pojawiły się na ich talerzach.

- Jestem wściekle głodna – przyznała otwarcie, bowiem przez cały dzień przygotowań Gianny do tego wieczoru, nie miała nawet chwili czasu dla siebie, by zjeść coś pożywnego.

- Na szczęście od jutra to szaleństwo się skończy – mruknął z delikatnym uśmiechem Malfoy.

Hermiona wymownie wywróciła oczami.

- Jakbyś nie wiedział, że twoja matka i Alma nadal będą ciągać mnie na wszystkie konsultacje w sprawie przyjęcia Ginny.

Draco uśmiechnął się pod nosem i sięgnął po swoje wino.

- Biedny Zabb. Powiedział mi wczoraj, że jeśli jeszcze raz będzie musiał zobaczyć jakąś propozycję kompozycji kwiatowej, to sam potnie się kolcami róż.

- Byle nie zakrwawił próbek obrusów, bo wtedy Alam i Ginny szybko, ale i ostatecznie, skrócą jego cierpienie – Hermiona również się uśmiechnęła, czując się dobrze z tym, jak swobodnie i miło mogła porozmawiać z Draco.

Jego dłoń przerzucona luźno na oparciu jej krzesła, te wszystkie, zupełnie naturalne gesty pomiędzy nimi – jakby naprawdę byli w sobie tak samo zakochani, jak Marcus i Gianna.

Sięgnęła po swój kieliszek, czując jak rumieńce zaczynają delikatnie głaskać jej policzki. Nie chciała nazywać swoich uczuć do niego miłością, zbyt świadoma tego, że to wszystko pomiędzy nią i Draco zadziało się zdecydowanie za szybko, jednak nie potrafiła sobie wyobrazić, co innego mogłaby do niego czuć, skoro ostatnio bez przerwy znajdował się w centrum jej myśli. Była szczerze nieszczęśliwa, jeśli nie widziała go przez kilka godzin, a każdy jego gest i nawet niewielki kontakt z jego skórą, wzbudzał w niej dreszcze i przyjemne poczucie ciepła.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz