Rozdział LIV

6.8K 255 70
                                    


Nie musiała nawet prosić, by Draco został z nią na tę noc. Gdy wróciła z kąpieli, on czekał już na nią w jej sypialni - wyraźnie już po własnym, szybkim prysznicu. Podał jej eliksir nasenny, a później delikatnie wmasował maść w siniaki na jej szyi, co odprężyło ją na tyle, że nie była świadoma tego, kiedy po prostu głęboko zasnęła, wciąż oparta o jego tors.

W nocy obudził ją koszmar - śniło jej się, że nadal znajduje się w tym paskudnym, ciemnym lochu, a Thorfinne Rowle śmieje się, stojąc tuż nad nią - nadal ze sztyletem w dłoni. Chwile później ten potwór zmienił się w innego - choć równie strasznego.

Gdy krzycząc, gwałtownie usiadła na swoim łóżku, śmiech Bellatrix wciąż rozbrzmiewał gdzieś w jej głowie.

- Spokojnie. To był tylko sen. Nic ci nie grozi - para opiekuńczych ramion, objęła ją od tyłu i została mocno przyciągnięta do twardego ciała swojego narzeczonego.

Hermiona starała się wyregulować oddech i przegnać swój strach, skupiając się na tym poczuciu ciepła i bezpieczeństwa, jakie dawał jej jego uścisk.

- Przepraszam - wyszeptała, odgarniając mokre loki z twarzy. - Nie chciałam cię obudzić.

- Nie spałem - odpowiedział cicho. - I nigdy mnie nie przepraszaj za coś, na co nie masz wpływu. Trwa wojna. Każdy z nas miewa przez to swoje własne koszmary.

Hermiona wzięła kilka płytkich oddechów.

- To dlatego wymyśliłam to zaklęcie do analizy snów - wyjaśniła, chcąc zająć się rozmową, by odpędzić resztki strachu. - Może, jeśli będę mogła zobaczyć te złe sny na spokojnie w świetle dnia, łatwiej mi będzie się z nimi uporać.

- Przejrzałem twoje notatki na ten temat, jakie mi przekazałaś - Draco poprawił uścisk swoich ramion na jej ciele tak, by leżało im się razem wygodniej. - Są naprawdę imponujące.

Hermiona uśmiechnęła się lekko pod nosem.

- Cieszę się, że to ty będzie testował to zaklęcie razem ze mną - powiedziała całkowicie szczerze. Wiedziała, że poziom akademickich zdolności Dracona, był odpowiedni do tego zadania. Niestety nie była pewna, czy mogłaby to samo powiedzieć o kimkolwiek innym ze swoich przyjaciół.

- Ja też - odpowiedział cicho. - A teraz spróbuj jeszcze na trochę zasnąć. Uzdrowiciel mówił, że musisz dużo wypoczywać.

Hermiona oparła głowę o jego klatę i zamknęła oczy. Naprawdę czuła się zmęczona i dziwnie odrętwiała, po wszystkich przeżyciach minionego dnia. Draco zaczął delikatnie przeczesywać jej loki swoimi długimi palcami i to powoli - wreszcie zaprowadziło ją z powrotem do krainy snów.

💍💍💍


Gdy rano się obudziła, blondyna już przy niej nie było, jednak pora wskazywała, że spała dość długo. Zjadła śniadanie w swoich komnatach, pewna, że i tak nie będzie w stanie pójść dziś na trening. Nie sądziła też, by Draco tego od niej wymagał.

Ledwo zdołała się ubrać, gdy Strzałka pojawiła się w jej komnacie z informacją, że jeśli czuje się na siłach, to Lady Malfoy zaprasza ją do swojej oranżerii na kolejną filiżankę herbaty.

Postanowiła zejść tam i zobaczyć, czego Narcyza mogłaby od niej chcieć. Wciąż była trochę zdziwiona tym, że matka Malfoya nie pokazała się wczoraj w jej pokoju. To nie pasowało do jej obrazu nadmiernej opiekuńczości, do jakiego Hermiona zdołała już się przyzwyczaić.

Usłyszała wyraźnie dźwięk używania sekatora, zanim wkroczyła do pomieszczenia. Blade ręce sprawnie śmigały, przy krzaczku jakiejś magicznej odmiany magicznych jagód. Hermiona odchrząknęła, by dać znać kobiecie o swojej obecności i zmusiła się do pogodnego uśmiechu, by niepotrzebnie nie martwić swoim stanem Narcyzy.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz