Rozdział XXVII - II retrospekcja

5.1K 207 49
                                    


Lato 1995

Wracał ze szkoły do domu z myślą o tym, że poprzedni rok był dla niego chyba zbyt nudny bez rozgrywek Quidditcha i stąd właśnie wzięło się te jego niezdrowe zainteresowaniem kimś, kim absolutnie nie powinien interesować się inaczej, niż tylko jako jego wrogiem. Hermiona Granger była jego przeciwieństwem, na każdej płaszczyźnie interakcji, jakie mogły pomiędzy nimi zajść. Musiał przywrócić jej ten status w swojej głowie i obiecał sobie, że w czasie wakacji z łatwością mu się to uda.

Z dworca znów odebrała go tylko matka. Uśmiechnęła się do niego, ale Draco od razu zauważył, że coś w jej oczach wskazywało na niepokój.

- Co się dzieje? – zapytał, gdy znaleźli się razem z zaczarowanym powozie, który miał dotransportować ich do domu.

Narcyza westchnęła, raczej ponuro i zmusiła się do małego uśmiechu.

- Nic takiego synku, po prostu stało się to, co przewidział twój ojciec.

- Czyli? – Draco poczuł, jak przecina go nieprzyjemny dreszcz.

- Spadła na nas łaska tego, że Czarny Pan, znowu wrócił do pełni swoich sił – wyjaśniła.

Draco wiedział, że zbladł. Jako dziecko, słuchał opowieści ojca o potędze i władzy Voldemorta. Jako nastolatek, sam sięgnął do rodzinnej biblioteki i dowiedział się z niej, co tak naprawdę robił Tom Marvolo Riddle.

Ta łaska, którą matka wspomniała, mogła okazać się ich największym przekleństwem.

💍💍💍

Szybko wyszło na jaw, że po rezydencji często teraz kręcili się różni śmierciożercy. Lucjusz był tak zajęty, że Draco większość kolacji jadał tylko sam z matką. Na szczęście Narcyza przyjaźniła się z Almą, wtedy noszącą nazwisko Wilkes. Dzięki temu, on i Blaise mogli spędzać ze sobą naprawdę dużo czasu, a to pomogło Draco w uspokojeniu własnego umysłu i nie okazywaniu strachu.

Gdy tylko we dworze pojawiało się zbyt wielu sługusów Czarnego Pana, on wskakiwał do Fiuu i przenosił się bezpośrednio do pokoju Zabba, gdzie przyjaciel miał zawsze zabunkrowane trochę podprowadzonej ojczymowi ognistej whisky i kilka świerszczyków z ponętnymi czarownicami.

- Ta ma ładne loki – Blaise wskazał na opaloną blondynkę w skąpym bikini.

- Ładne, ale blond.

- Nie lubisz blondynek? – zdziwił się Zabini, dolewając mu nieco whisky.

- Wszyscy w mojej rodzinie to blondyni, przez lata zdążyło mi się opatrzyć – burknął Draco, opierając się o wezgłowie wysokiego fotela.

- Więc podobają ci się loki i najwyraźniej brunetki...- mruczał pod nosem Blaise, przerzucając gazetę, a Draco nieco się spiął. Ten opis kojarzył mu się tylko z jedną dziewczyną.

- Co to ma za znaczenie, jak kobieta wygląda jeśli nie ma czystej krwi? Czysta krew to podstawa – wyjaśnił szybko Draco, sięgając po whisky.

Blaise uniósł głowę i spojrzał mu w oczy.

- Wiesz, że uważam cię za przyjaciela prawda? – zapytał spokojnie.

Draco w odpowiedzi skinął jedynie głową.

- Więc proszę, nie serwuj mi tu tego gówna czystej krwi, bo nie mam ochoty tego słuchać. Jeśli naprawdę w przyszłości chcesz wybrać żonę według jej statusu krwi i stanu konta, zamiast według własnych uczuć, to przykro mi to stwierdzić, ale jesteś głupkiem.

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz