Rozdział XXXVIII

6.1K 238 32
                                    


17 grudzień 1998


Nie była specjalnie zdziwiona tym, że gdy następnego dnia po śniadaniu zeszła do głównego holu dworu, zastała tam Kingsleya i Tonks rozmawiających z Lucjuszem Malfoyem. Rozmowa miała dość przyjazny charakter, choć wciąż była oficjalna. Aurorzy podobno przybili do dworu, po tym jak dostali dzisiejszego poranka poufną informację, że na terenach przyległych do posiadłości Malfoyów, doszło do zuchwałej kradzieży całego stada cennych kuroliszek.

Ministerstwo koniecznie musiało zbadać tę sprawę i poprosiło o pozwolenie na przeprowadzenie kontroli w strefie przygranicznej posiadłości. Co ciekawe nikt nie zapytał dlaczego do tej akcji został oddelegowany akurat sam szef Biura Aurorów i jedna z jego najlepszych agentek w całym departamencie.

Lucjusz łaskawie wyraził swoją zgodę na przeprowadzenie przeszukania na jego terenie i przy okazji dość stanowczo zażądał, by w sytuacji znalezienia na jego ziemi choć jednej, zaginionej kurioliszki, jak najszybciej została ona stamtąd usunięta, bowiem Malfyowie nie tolerowali tych brudnych zwierząt w swoim otoczeniu, zwłaszcza, że mogły one zagrażać ich bezcennym pawiom albinosom.

Ta dosadna przemowa uświadomiła Hermionie, że ojciec Dracona najpewniej doskonale był świadomy tego, że ukryli Rona w starej chatce na drzewie. Była tylko ciekawa, czy Draco sam mu o tym powiedział, czy też Lucjusz jakoś się tego wszystkiego domyślił.

Była akurat w salonie w trakcie rozmowy z Narcyzą o jej nowym planie dania, zawierającym wstęp do lekcji etykiety czystej krwi, czyli naukę tak przyjemnych rzeczy, jak organizacji przyjęć zgodnie z zasadami czystej krwi, czy też wstępne planowania arystokratycznego ślubu, gdy Tonks wpadła do pokoju, by poinformować je, że znaleźli tylko jedną, małą, zaginioną kurioliszkę, która na szczęście została już bezpiecznie wytransportowana z terenów należących do Malfoyów.

Po tym, jak Narcyza skomentowała z dość chłodnym uśmiechem, że ma nadzieję, że taka sytuacja się więcej nie powtórzy i żaden inny stwór, już nigdy ponownie nie pojawi się nieproszony na ich ziemiach, Hermiona domyśliła się, że ona także wiedziała, o tym że Draco pomógł jej przemycić jej przyjaciół przez osłony dworu i ukryć ich na terenie posiadłości.

Całe szczęście, że ta sytuacja skończyła się dobrze, a Hermiona nie miała nawet specjalnie wyrzutów sumienia, że nie wpadła nawet rano do chaty, by móc choć pożegnać się z Ronem.

Resztę popołudnia spędziła w swoimi pokoju, na próbie wymyślenia, co takiego mogłaby podarować w tym roku Malfoyom na święta. Jej budżet był dość ograniczony, ale nim wyszła dziś z saloniku Narcyzy, matka Dracona wręczyła jej grubą książeczkę czekową z logo Gringotta z informacją, że w nowej skrytce Hermiony, założonej na jej pełne nazwisko, zdeponowano już odpowiednią sumę galeonów.

Gdy próbowała wytłumaczyć, że to zupełnie niepotrzebne i wcale nie zamierzała z tego skorzystać, Narcyza grzecznie wytłumaczyła jej, że będąc na zakupach z Almą, Tracey czy innymi damami czystej krwi, nie mogła nie wydać odpowiedniej sumy pieniędzy. To mogłoby wzbudzić podejrzenia i plotki, a oni za wszelką cenę musieli teraz tego unikać.

Hermiona niechętnie przyznała jej rację, po czym postanowiła, że skoro już musi użyć pieniędzy Malfoyów, by dać im świąteczne prezenty, to przynajmniej mogła zrobić to tak, by były one w jakiś sposób przydatne i naprawdę coś oznaczały.

💍💍💍

18 grudzień 1998

Nie tryskała szczęściem, gdy Tracey wyznała jej w całkowitej tajemnicy, że wyciągnęła od Zabiniego informację, że Draco miał mieć dla niej przygotowane, aż trzy świąteczne prezenty. Sama miała problem, by wymyślić dla niego choć jednego sensowy, bo niby co mogłaby dać komuś, kto miał wszystko lub mógł sam sobie kupić to, o czym tylko zamarzył?

Dramione - Przyrzeczona [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz