26. Strony

47 7 1
                                    

[01.01.2022]

Najlepszego w Nowym Roku, Oby był lepszy niż miniony.

Dużo Weny życzę Twórcom własnych dzieł :*


— Jesteś gotowa, księżniczko?

Hermiona zaczęła od pytania Blaise'a. Był u jej boku, gdy mała grupa Członków Zakonu klęczała na skraju posiadłości Malfoyów, przygotowując się do szturmu na dwór.

— O co mnie pytałeś? — wyszeptała.

Uniósł brew. — Pytałem: jesteś gotowa, księżniczko?

Gdy słowa ponownie ją uderzyły, zrozumiała, dlaczego brzmiały tak znajomo.

W swoim umyśle widziała inną misję, innego przyjaciela u jej boku, inną posiadłość i innego Ślizgona do uratowania.

Spójrz, jak daleko zaszli, pomyślała z goryczą.

– O to mnie zapytał Fred – mruknęła, zakładając za ucho kosmyk włosów. Wypadł z jej typowego misyjnego kucyka. Miała na sobie czarne dżinsy i skórzaną kurtkę. Znowu mugolskie ubrania, chyba że różnica przyciągnęłaby uwagę.

Ta chwila mogła być miesiąc temu. Albo rok temu. Albo nawet trzy lata temu, podczas swojej pierwszej misji Zakonu.

Ale nie. Gdy jej zielone oczy przyglądały się trawnikowi przed gotyckim dworem, wiedziała, że to nie może być chwila, jak tylko teraz. Mogła być tylko tutaj.

— Co? — zapytał Blaise, skupiając się z powrotem na nim.

— Tuż przed misją Zabiniego – mruknęła. — Tuż zanim cię uratowaliśmy

Blaise zachichotał. — Co się dzieje, pojawia się, cos?

— Inny wąż, aby zaoszczędzić ten czas.

— Troszkę inny. Nie bzykałaś mnie.

Zanim Hermiona zdążyła uderzyć Blaise'a, poczuła, że Seamus sztywnieje obok niej, gdy otaczał ją po drugiej stronie. Nie rozmawiali dziś rano. Kiedy pojawiła się w kuchni, podał jej kawę, lekko skinął głową, po czym się wycofał.

Ich rozmowa kłębiła się w jej mózgu. Nie mogła tego wyrzucić z głowy; inne życie, inny wszechświat. Ale każda wersja Hermiony, w każdym zakątku galaktyki, szukałaby kogoś innego.

Ale czy myliła się, żałując, że może mu coś dać? Za pragnienie, by mogła go kochać tak, jak on kochał ją? Seamus nie był dla niej niczym. Nigdy nie był. Ale wiedziała. Nie mogła wybrać go tak, jak on wybrał ją.

W końcu by go nie wybrała.

Jej znamię mrowiło.

— Jesteś gotowy? — spytał Lupin z dołu, znajdując jej oczy i wyrywając ją z zadumy. Misja składała się z niej, Blaise'a, Seamusa, Neville'a, który czuł, że jest winien Draco i Tonks. Mała grupa. Batalion wydobywczy.

Zawsze nienawidziła języka misyjnego.

Plan był prosty. Lupin miał to na podstawie dobrych źródeł Kingsleya, że Voldemort przebywał obecnie poza krajem, gdzieś w Europie Wschodniej. Fakt, że odszedł, nie dawał Hermionie żadnego pocieszenia, ale raczej zmartwił. Czego szukałby poza Anglią? Albo kto?

Ale przynajmniej pozwoliło im to wiedzieć, że nie grają dzisiaj przeciwko Voldemortowi.

W roślinach w całym kraju wszyscy ich informatorzy widzieli głównych śmierciożerców w alternatywnych lokalizacjach. Czy to po prostu szczęście? Albo dezinformacja? Hermiona nie wiedziała. Ale myślenie, że Malfoy Manor był lekko chroniony, dodało jej odwagi, której potrzebowała.

Szafirowa Księżniczka [T] DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz