28. Decyzje

56 10 2
                                    

[03.01.2022]

Dla martynciach23, Mariska2319, El_Moore -- Ja widzę, doceniam, dziękuję. Dobrze wiedzieć że ktos przeczytał, a nie wszedł przez przypadek na rozdział ;-)


https://archiveofourown.org/works/31829815/chapters/82035514?view_adult=true


Wszystko.

Słowo odbiło się wokół jej głowy, denerwując jej ciało, umysł i duszę. Patrzyła z przerażeniem na mężczyznę przed nią. Jej wujek. Kogo nigdy wcześniej nie widziała, nigdy nie poznała... mężczyzny, który musiał być podobny do jej biologicznego ojca, ale nie mogła rozpoznać niczego w jego oczach.

— O czym ty u diabła chodzisz, Nott? — warknęła, nie pozwalając, by jej głos drżał. Sprawiając, by było to osobiste. Ten mężczyzna – jej wujek – nie roztrzaskałby jej teraz, tak jak próbował to zrobić. Jego przywołanie jej matki przeszyło ją gniewem jak ogień.

— Z pewnością już zgadłaś, Hermiono — powiedział mężczyzna z uśmieszkiem w kącikach jego ust. Jego głos przyprawił ją o dreszcze. Jak dawno zapomniany koszmar, który pojawiał się okresowo, ale do rana zawsze zapominałeś. — Nie możesz uczciwie myśleć, że z magią płynącą w twoich żyłach i tym śladem na twoim ramieniu twój związek z Draco byłby tylko... nieistotny.

Patrzyła przed siebie, oddychając głęboko, próbując uspokoić przyspieszony puls i jeszcze bardziej desperacko próbując zignorować blondyna w pokoju, którego oczy czuła na swojej skórze.

Emocje, które czuła, groziły wybuchem. Uświadomienie sobie zdrady Draco uderzyło ją z siłą, o której nie sądziła, że jest możliwa.

Czy zdrada była właściwym słowem? Nie można zdradzić czegoś, co w ogóle nie istniało...

Wspomnienie tego wszystkiego ją paliło. W każdej chwili, każdej nocy, każde cholerne słowo, jakie do niej powiedział, odkąd po raz pierwszy uratowała jego żałosne ja, ten pamiętny dzień na Pokątnej był oszustwem. Nie mogła w to uwierzyć, że to wszystko zostało wyreżyserowane z wyraźnym celem sprowadzenia jej tutaj w tej chwili.

Była celem końcowym. I Merlinie, czy użył jej jak jednego środka.

— Nie powiedziałam, że mój związek z Draco jest nieistotny – powiedziała, a jej głos przebijał się o jego imię. — Będą konsekwencje. Zaraz się z nimi zmierzysz.

Nott wybuchnął wielkim śmiechem, klaszcząc w dłonie. Dźwięk odbił się echem w całym dużym salonie, uderzając ich wszystkich po kolei, zanim cisza zapadła ponownie.

— Na Merlina, Lucjuszu — zachichotał Nott, klepiąc dłoń po plecach drugiego mężczyzny. — Petarda. Tak jak Celia.

Prawdziwe imię jej matki spowodowało, że ogarnął ją gniew, a jej oczy zrobiły się białe. Przez chwilę była oślepiona. Drżenie wstrząsnęło jej ciałem, a gdzieś w oddali usłyszała trzask, po którym nastąpił krzyk. Jej oczy otworzyły się na chwilę przed tym, jak żyrandol nad jej głową oderwał się od sufitu, sekundy od uderzenia w nią.

Nie miała nawet czasu na reakcję. Poczuła, jak jej magia wskoczyła do akcji bez zastanowienia, ale zanim zdążyła postawić tarczę, odskoczyć, cokolwiek, żyrandol zatrzymał się w powietrzu.

Sapnęła, gdy pozostał zawieszony nad nią, dając wystarczająco dużo czasu Blaise'owi, by odsunął ją z drogi. Rozpaczliwie rozglądając się dookoła w poszukiwaniu źródła, jej oczy były przyciągnięte tylko do jednej osoby.

Jakby wiedziała od początku.

Draco stał po drugiej stronie pokoju, z różdżką wycelowaną w żyrandol. Zawieszał go, aby nie spadł na jej głowę po tym, jak jej magia eksplodowała w gniewie. Koncentracja na jego twarzy zaszokowała ją.

Szafirowa Księżniczka [T] DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz