1. Sekrets

334 11 4
                                    

496

Księżyc o północy wieńczył niebo w górze, rzucając cienie na las. Kilka nietoperzy przeleciało nad wierzchołkami drzew. Trzepot ich skrzydeł przebił się przez apodyktyczną ciszę nocy.

Było to przesilenie letnie, choć żaden z mieszkańców puszczy nie zdawał sobie z tego sprawy. Ściśle spleciony wzór drzew i krzewów uniemożliwiał jakąkolwiek ingerencję człowieka w granicach lasu. Tylko zwierzęta i robactwo nazywały to miejsce domem.

W rzeczywistości jedynymi świadkami tej nocy było kilka nocnych ptaków i zwierząt. Sowa siedziała na gałęzi drzewa, zmrużonymi oczami i obserwowała las. Jako pierwszy zauważył zmianę wiatru.

Drzewa zaczęły falować w nocnym powietrzu. To, co było spokojną nocą, zmieniło się nagle. Wiatr wzmógł się szybko, wywołując wstrząsy w tajdze.

Sowa chwyciła jego gałąź szponami, nie chcąc zdenerwować się kaprysami Anemoi. Potrząsając piórami w niewygodzie, ptak zwrócił swoją uwagę z powrotem na las, który chronił.

Wtedy zobaczył ją po raz pierwszy.

Drzewa pochylały się zgodnie z życzeniami powietrza. W lesie sowa obserwowała, jak starzy, zakorzenieni przodkowie odsuwają się na bok, by zrobić ścieżkę. Z przerwanej linii drzew wyłonił się pierwszy i jedyny człowiek, jakiego sowa kiedykolwiek widziała w swoim lesie.

To była kobieta. Szła przez las powoli, ale w tajemniczym celu. Jej bose stopy delikatnie dotykały leśnego poszycia, gdy szła dalej. Każdy krok wysyłał falę energii przez ziemię, korzenie i drzewa.

Sowa przechyliła głowę na intruza, zdezorientowana, ale nie zagrożona. Jakby wyczuwając, że jest obserwowana, duże zielone oczy kobiety skierowały się na miejsce, gdzie siedziała sowa. Widząc tylko ptaka, dała wyraźny znak ulgi.

– Witaj, drogi przyjacielu – powiedziała cicho. „Twoje czujne oczy mnie przestraszyły".

W odpowiedzi sowa zahukała.

Kobieta uśmiechnęła się. Teraz, gdy stała nieruchomo, jej wizerunek i piękno stały się jasne.

Stała wysoka i smukła. Długie, kasztanowe włosy opadały jej do pasa. Mała korona z kwiatów i winorośli zdobiła czubek jej głowy. Jasnoskóra i śliczna, jej duże zielone oczy i skromne usta miały dla nich tajemnicę. Za pięknem kryło się coś tajemniczego i potężnego.

Ubrana była w długi szary płaszcz, który ledwo zakrywał granatową sukienkę, którą nosiła pod spodem. Złote pasma zdobiły rękawy i delikatnie owijały się wokół jej talii. Jej bose stopy wystawały spod warstw sukni. Na jej piersi leżał duży niebieski szafir. Wydawał się emitować delikatny blask. Był przymocowany do łańcuszka z brązu, który wisiał na jej szyi.

Była prawie z innego świata. Cała jej osoba wysyłała przez las niezwykłą energię, pulsującą w sercu każdej żywej istoty w pobliżu.

To było niemal magiczne.

Kobieta odwróciła się od miejsca, w którym siedziała sowa i szła dalej w głąb drzew. Wszyscy posłusznie usunęli się z drogi.

Obserwator zleciał ze swojej grzędy i powoli szybował w powietrzu w pogoni za dziwnym człowiekiem. Wydawało się, że wie, że jest śledzona, ale to nie powstrzymało jej od awansu.

W końcu dotarła do najgłębszej części lasu. Wokół niej drzewa zmieniły się, otwierając małą łąkę. Przeszła przez miękką trawę na środek polany.

Sowa wylądowała na jednym z przesuniętych drzew i usiadła, by patrzeć.

Kobieta uklękła na ziemi. Przez chwilę spoglądała na leśne poszycie, zaciskając usta w skupieniu.

Szafirowa Księżniczka [T] DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz