Hej!
No to lecimy z tym...1 grudnia
🌲🌲🌲
Początek października był w tym roku wyjątkowo chłodny. Szalejący wiatr w szczególności przeszkadzał szóstce gryfonów podczas ich pierwszego od wakacji treningu Quidditcha.
Jedynie Oliver Wood, kapitan ich drużyny wydawał się być na tyle zdeterminowany, że nie zwracał nawet uwagi na swoje targane przez zimne powietrze włosy. W końcu jednak zakończył trening, całkiem usatysfakcjonowany jego przebiegiem.
- Ale nie cieszcie się zbytnio - przestrzegł swoją drużynę - Mamy w tym roku puchar do wygrania, więc musimy jeszcze więcej i ciężej ćwiczyć - rzekł.
- Damy sobie radę, Oliverze - stwierdził jeden z bliźniaków Weasley, uśmiechając się szeroko.
- Właśnie. Nawet przy takiej pogodzie - dodał drugi, przybierając taką samą minę jak jego brat.
- A będzie jeszcze gorzej - mruknął Harry, patrząc w niebo.
Trzy scigające oddaliły się od chłopaków by się przebrać, słysząc jeszcze jak któryś z rudowłosych nazywa Pottera ich ,,promykiem słońca". Parsknęły na to śmiechem.
- Ale zmarzłam. Chyba pójdę zaraz do kuchni, napić się czegoś na rozgrzanie - stwierdziła Katie Bell, zdejmując swoją szatę i podciągając spodnie.
- Też bym chętnie poszła, ale mamy jutro z Alicią ważny sprawdzian u Binnsa - westchnęła Angelina Johnson, wkładając swój strój od Quidditcha do torby.
- No tak, sumy - mruknęła Katie. Wzdrygnęła się na myśl, że ją te koszmarne egzaminy miały czekać w przyszłym roku. I wtedy też nauczyciele będą dawać jej więcej prac domowych oraz szykować skomplikowane testy.
- Ano sumy. Ale na ostatnie dwa lata tutaj na pewno odpuszczę sobie historię magii i wróżbiarstwo - odezwała się Alicia. - Bezużyteczne przedmioty - dodała.
Bell kiwnęła głową. Po chwili pożegnała się z przyjaciółkami i ruszyła w stronę zamku. Naprawdę stresowały ją egzaminy, a co dopiero mieli powiedzieć piątoroczni? Wiedziała, że już teraz teoretycznie powinna się bardziej przykładać do niektórych przedmiotów by dobrze je zdać za rok, ale nie miała właściwie pojęcia do czego dokładnie dąży.
Jednym z jej zainteresowań był na pewno Quidditch. Naprawdę lubiła grać i całkiem nieźle jej to szło. Poza tym, do tego nie były potrzebne żadne sumy. Czy jednak to z tych chciała wiązać swoją przyszłość?
Mimo wszystko uśmiechnęła się, wyobrażając sobie siebie na olbrzymim stadionie z pucharem, ubraną w szatę Harpii z Holyhead. Kusząca perspektywa.
Minęła korytarz prowadzący do Wielkiej Sali by zejść po schodach prowadzących do kuchni. Na nich minęła grupkę puchonów z piątego roku. Kojarzyła Cedrika Diggory'ego i Clovisa Albansa - grali oni bowiem w przeciwnej drużynie Quidditcha. Wiedziała też, że Sadie Firewall jest prefektem Hufflepuffu (zresztą tak samo jak Cedrik), ale pozostałej dwójki nie znała. Uśmiechnęła się jednak, przechodząc obok nich.
Trudno było stwierdzić ile osób wiedziało jak wejść do kuchni. Na pewno byli to wszyscy (a przynajmniej większość) puchonów a także bliźniacy Weasley, ale poza tym chyba tylko nieliczni. Ale właściwie nie była pewna. Chociaż zazwyczaj nie spotykała tam zbyt wielu osób.
By wejść do pomieszczenia, trzeba było połaskotać znajdującą się na obrazie przedstawiającym miskę z owocami gruszkę. Ta zmieniała się wtedy w zieloną klamkę. To więc właśnie Katie zrobiła i już po chwili otoczyły ją skrzaty.
CZYTASZ
Herbata z imbirem • Katie Bell
FanfictionGdy wiatr na dworze szaleje, zawsze miło jest udać się do kuchni, gdzie domowe skrzaty z radością podadzą ci ciastka czy coś ciepłego do picia. Na przykład herbatę z imbirem... Na taki pomysł wpadła właśnie Katie Bell, po jednym z męczących treningó...