Dwadzieścia dwie herbaty

43 8 131
                                    

22 dzień Writemasu

Jest przed północą? Jest. I tego się proszę trzymajmy XD

22 grudnia

🌲🌲🌲

Styczeń mijał, co dla wszystkich uczniów było naprawdę szokujące. Przecież zdawać by się mogło, że ledwie wczoraj stali na peronie pierwszego września, żegnając się z rodzicami.

Sumy były co raz bliżej, tak jak i mecz gryfonów z krukonami, co sprawiało, że bliźniacy, Angelina i Alicia mieli naprawdę napięty grafik. Nie mniej udało im się od czasu do czasu siedzieć w pokoju wspólnym Gryffindoru, popijając herbatę i rozmawiając.

Dynamika w ich grupie nieco się zmieniła. Katie siłą rzeczy spędzała więcej czasu ze swoimi koleżankami z roku i była nieco wykluczona z grupy starszych przyjaciół. Oczywiście nie naumyślnie, ale oni po prostu mieli razem lekcje i zazwyczaj wspólnie odrabiali jakieś poszczególne prace domowe. 

Inną sprawą był nadchodzący mecz - Jeremy był w końcu krukonem i chociaż przyjemnie im się razem gadało, to w końcu większość ich paczki grała w Quidditcha - i nie dało się ukryć faktu, że byli w przeciwnych drużynach. Oczywiście, mogli rozmawiać też o innych rzeczach, ale wiedzieli, że ich treningi polegają na wymyśleniu strategii pokonania drużyny Strettona. 

Mimo wszystko chłopak był na tyle można powiedzieć wyluzowaną osobą, że żartobliwie podchodził do tematu nadchodzącego meczu - nie chciał w końcu żadnej spiny między nimi. Tak przynajmniej myślała Katie i chociaż była to poniekąd prawda, to nie do końca. 

Chyba wszyscy oprócz samych sprawców tego całego zamieszania widzieli, że coś się działo pomiędzy Katie a Kennethem. Oboje czasem na siebie patrzyli ukradkiem, spuszczali swój wzrok gdy przyłapali się na tym, czerwienili się często na swój widok. Byli też jacyś tacy zamyśleni...

- Mówię wam, coś się kroi, tylko te dwa głąby nie chcą tego przyznać - powiedziała pewnego dnia Alicia, gdy cała siódemka - to jest; bliźniacy, Lee, Angelina, Adrian, Jeremy i ona sama siedzieli na kanapach w rogu pokoju wspólnego, zerkając na zajmujących miejsca przy kominku Towlera i Bell. Gryfon pokazywał coś dziewczynie w swojej książce, a ta uważnie go słuchała, popijając herbatę. 

- Też mi się tak wydaje - stwierdził Adrian. Jego obecność tutaj była ciekawą kwestią. Właściwie ani Jeremy ani on nie byli jeszcze częścią ,,paczki", ale przyjaźnili się z gryfonkami i lubili spędzać z nimi czas. A dodatkowo Pucey był ślizgonem, co powodowało dość podejrzliwe spojrzenia i szepty co do ich grupy ze strony innych gryfonów. Nie mniej, lubił z nimi spędzać czas, zresztą tam samo jak Stretton.   

- Uważasz, że powinniśmy coś z tym zrobić? - spytał Lee, widząc minę Spinnet. 

- Najpierw porozmawiać z nimi. Osobno. Muszą to powiedzieć na głos, by zapewnić i samych siebie i nas, że coś do siebie czują. A później... - uśmiechnęła się przebiegle. - Możemy im jakoś pomóc. 

- Podoba mi się ten plan - wyszczerzył się Fred. - Ale Neth w życiu się nie przyzna do tego na głos. Znacie go - pozostali pokiwali głowami. Wszyscy, oprócz Alicii. 

- Już ja znajdę na niego sposób - mruknęła.

🌲🌲🌲

Jak to zwykle bywa w niedzielne wieczory, kiedy to zostawi się sobie wszystkie prace domowe na ostatnią chwilę, Katie ze znudzeniem i lekką złością, że nie zrobiła tego wcześniej, siedziała w bibliotece i przeglądała swoje podręczniki, starając się dokończyć wypracowanie z historii magii, zacząć w ogóle to z eliksirów i pouczyć się na sprawdzian z transmutacji. 

Herbata z imbirem • Katie BellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz