Dwadzieścia trzy herbaty

33 8 121
                                    

23 dzień Writemasu

Dodaję to bardzo późno i teraz gdy to piszę, stresuję się głównie tym, że nie zdążę, mimo, że mam jeszcze kilka dobrych minut XD

Ale powoli zaczyba do mnie docierać, że przed nami został jeszcze tylko jeden rozdział...

23 grudnia

🌲🌲🌲

Styczeń był naprawdę zimnym miesiącem, czasem, w którym Katie zazwyczaj chowała się pod kocem z książką. Ostatnimi czasy robiła jednak coś, co dawniej nie przyszło by jej do głowy. Przechadzała się z Kennethem po ośnieżonych błoniach. 

Trzeba przyznać, że w zimę zamek i cały teren wokół niego wyglądały przepięknie, niczym wnętrze kuli, których pełno można było znaleźć na mugolskich ale i czarodziejskich straganach, tych w których sypał śnieg, gdy się nim potrząsnęło (w przypadku mugoli był to oczywiście jakiś plastik, ale przy czarodziejach - był to prawdziwy, zmniejszony zaklęciem śnieg. 

Kenneth od zawsze lubił spacerować i kontemplować na łonie natury, niezależnie od pory roku bądź dnia (chociaż najbardziej chyba preferował poranki). Dotąd robił to sam i to mu odpowiadało. Lubił się rozmarzyć podczas takich wyjść, zamiast rozmawiać.

Ostatnimi czasy jednak obie te rzeczy się zmieniły, bo nie dość, że miał towarzystwo Katie, to jeszcze często (przynajmniej jak na niego) z nią rozmawiał, choćby na błahe tematy. I naprawdę mu się to podobało. 

Któregoś dnia znowu przechadzali się po błoniach. Było dość wcześnie, większość uczniów pewnie jeszcze spała. Kenneth mówił coś, a Bell niby mu się przysłuchiwała, ale jednocześnie patrzyła na niego. Ostatnio co raz częściej to robiła i dostrzegała te niby drobne gesty,  zachowania, które tak go charakteryzowały.  

To,  jak zawsze spuszczał wzrok, gdy się czymś peszył, albo jego nieśmiały uśmiech, gdy ktoś powiedział mu coś miłego, a także lekkie rumieńce przy obu tych emocjach. Iskierki w oczach, gdy opowiadał o czymś, co go fascynowało. 

Wszystkie te rzeczy a także i wiele innych sprawiły, że chłopak podobał się Katie. Zauroczył ją po prostu i nic nie mogła na to poradzić (chociaż jej przyjaciele oczywiście sądzili inaczej). Dziewczyna jednak nie chciała mu o tym mówić. Obawiała się, że to by mogło popsuć ich relację, a wszelkie ich spotkania stałyby się niezręczne. A Katie naprawdę ceniła sobie przyjaźń z Kennethem i nie chciała stracić tego co teraz mieli. 

Oczywiście to wszystko opierało się na przekonaniu, że Towler nie odwzajemnia jej uczuć. I trudno było powiedzieć, czy Bell była w błędzie. Bo sam Kenneth nie wiedział co się właściwie z nim ostatnio dzieje. Miał ostatnio wrażenie, że nieco bardziej przejmuje się tym jak Katie się czuje, o czym myśli...Ale to była po prostu przyjacielska troska, prawda?    

- ...No i wtedy wepchnęła mnie do śniegu. To mnie nauczyło, żeby już nigdy nie obrażać jej śnieżnych figur, chociaż moim zdaniem to bardziej przypominało duże gumochłony niż bałwany czy co to tam było... - mówił chłopak, gdy się tak przechadzali.

- Uwielbiam twoją siostrę, naprawdę - uśmiechnęła się Bell, gdy dotarło do niej o czym mówił. 

Kenneth jednak widział, że wcześniej była czymś zamyślona. Może coś się stało, ale nie chciała o tym mówić? Nie wiedział. A także wstydził się zapytać. Może tylko to sobie ubzdurał, a jak ją spyta, to Katie poczuje się urażona? Pokręcił do siebie głową, już naprawdę nie pewny tego co ma zrobić. Bell zerknęła na niego z uniesioną brwią. 

Herbata z imbirem • Katie BellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz