Dziewiętnaście herbat

49 8 185
                                    

19 dzień Writemasu

Hej! Dzisiaj przyszedł wreszcie czas na jeden z rozdziałów na które bardzo długo (prawie że od początku) czekałam

19 grudnia

🌲🌲🌲

W wigilię Bożego Narodzenia w domu Kennetha pojawiło się mnóstwo osób, które miały spędzić tu noc, by następnego dnia cieszyć się z rodziną świętami już od śniadania. 

Chłopak nie lubił tłumów, ale trochę żałował, że nie ma z nimi pradziadków, a także wujków i kuzynów z Ameryki. Były jednak obie babcie i dziadkowie, nie wspominając o Terence'u i Jill, więc absolutnie im to wystarczało. 

- To opowiadaj jak tam praca w tych czasach, Ben - odezwał się dziadek Norman, kiedy siedzieli przy stole w salonie, jedząc kolację. Był to lekko otyły mężczyzna z siwiejącymi już brązowymi włosami i zielonymi oczami. 

- Skarbie, mieliśmy nie rozmawiać o pracy podczas posiłku - odparła jego żona, Edith. Ona miała już włosy całkiem siwe a oczy wodniste, kilkukrotnie powiększone przez grube okulary. 

- Gdybym nie był na emeryturze, to chętnie bym wam pomógł, dorwać tego Blacka - burknął mężczyzna. 

- Ale przecież komisja Kwalifikacyjna Teleportacji nie zajmuje się łapaniem Blacka - zauważyła Zoey, biorąc do ręki kanapkę. 

- Kochanie, wszyscy się tym teraz zajmują - rzekła babcia Tulip, niska czarownica o rudych, lekko kręconych włosach. 

- Czy możemy nie rozmawiać o tym podczas kolacji? - spytała Eleanor, patrząc z dezaprobatą zarówno na swoich rodziców jak i teściów. 

- Co na mnie patrzysz, ja nic nie zrobiłem - powiedział Derek Scamander, naprawdę wysoki mężczyzna o rudych włosach i zielonych oczach. - Neth, podaj mi proszę dżem. 

- Właśnie, Kenneth wrócił z Hogwartu, a my o Blacku rozmawiamy. Jakbym nie miał dość tego, że prawie co tydzień przesłuchujemy jego żonę, chociaż nie mam pojęcia, skąd ona miałaby mieć jakieś informacje o nim... - odezwała się Eleanor, wzdychając. - Biedna kobieta. 

Norman chciał coś chyba powiedzieć, ale synowa uciszyła go jednym spojrzeniem. Kenneth podając dżem dziadkowi patrzył na Terence'a i Jill, którzy chyba bali się odezwać. Był prawie pewny, że pod stołem Zoey ściska go za rękę. Na szczęście nie sprawiało jej to kłopotu w jedzeniu, gdyż była leworęczna. 

- To opowiadaj Neth, jak tam w szkole? - zapytał go Norman. Chłopak zerknął na Jill, której musiało być trochę przykro, że omawiali ten temat, ale dyskretnie kiwnęła mu głową. 

- Poznał dziewczynę - stwierdziła za niego Zoey. Kenneth kopnął ją pod stołem, co było błędem, bo oddała mu dwa razy mocniej. Syknął. 

- Jaką dziewczynę? - spytali od razu zdumieni dziadkowie.

Wszyscy wiedzieli, że Kenneth nie był zbyt towarzyską osobą, trudno nawet było powiedzieć by miał jakichś przyjaciół, jeśli już to raczej kolegów i znajomych. W tym roku sprawy się jednak trochę pozmieniały. I to była duża nowość, również dla Kennetha. 

- Katie Bell, jej dziadek mieszka niedaleko stąd... - mruknął chłopak. Chciał dodać, że nie tylko ją w tym roku poznał, ale przerwał mu Norman. 

- Bell, Bell...skąd ja kojarzę to nazwisko? - zwrócił się do żony. 

- Był prefektem, jak przyszliśmy do Hogwartu - odparła mu Edith. - Marvin Bell w sensie. Bo tak się nazywa dziadek tej dziewczyny, prawda? 

Herbata z imbirem • Katie BellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz