Cztery herbaty

63 9 100
                                    

4 dzień Writemasu

Hej!
Naprawdę co raz później dodaję te rozdziały...no ale nic, zapraszam!

4 grudnia

🌲🌲🌲

Zbliżał się koniec października, co spowodowało, że na dworze było co raz chłodniej. Mimo to, gryfoni ćwiczyli jeszcze więcej, bo na początku listopada miał się odbyć pierwszy mecz w tym sezonie, gryfoni przeciw ślizgonom. 

Oprócz tego wszyscy mieli dużo nauki, zwłaszcza Oliver czy piątoroczni, których była zdecydowana większość w ich drużynie. Mimo wszystko Katie również musiała zrobić dużo rzeczy, napisać wypracowania czy uczyć się do sprawdzianów. Czwartoklasistom stale przypominano, że już za rok czekają ich sumy. 

Tego dnia dziewczyna siedziała więc przy jednym ze stolików w bibliotece, otoczona podręcznikami, notatkami i zwojami pergaminu. Oraz herbatą z imbirem, którą przemyciła w tajemnicy przed panią Pince i trzymała ją pod stołem. W końcu w bibliotece nie można było jeść ani pić. Właśnie zabierała się już któryś raz do swojego wypracowania na temat właściwości kamienia księżycowego na eliksiry, gdy ktoś do niej podszedł. 

- Cześć. 

Odwróciła się gwałtownie. Przed nią stała dziewczyna o ciemnych włosach związanych w kucyka. Miała na sobie szatę Hufflepuffu a w dłoniach trzymała kilka książek. 

- Hej - przywitała się Katie. Skądś kojarzyła tę dziewczynę, ale nie bardzo wiedziała skąd. 

- Jestem Leanne - powiedziała nieznajoma, jakby czytając jej w myślach. - Chodzimy razem na eliksiry - kiwnęła głową w stronę podręczników i notatek Bell. 

- Rzeczywiście! - zawołała Katie, uśmiechając się. - To...jak tam, zrobiłaś już to wypracowanie? 

- Niestety nie. I nawet nie mam pojęcia jak zacząć, dlatego tu przyszłam - Leanne zajęła miejsce obok niej. - A jak tobie idzie? 

- Dość średnio, ledwo zaczęłam. 

- Cóż...może razem uda nam się jakoś to ogarnąć. Oczywiście o ile nie masz nic przeciwko - zastrzegła Leanne, bo przecież istniała możliwość, że Katie woli pracować sama. 

Gryfonka na to przystała i przez następną godzinę obie czwartoroczne dyskutowały, wymieniały się informacjami i otwierały kolejne podręczniki, by dobrze napisać wypracowanie. To był całkiem przyjemnie spędzony czas, mimo że głównie na nauce. 

- To jak, zobaczymy się jutro na eliksirach? - spytała Leanne, gdy wychodziły z biblioteki.

- Pewnie - Katie uśmiechnęła się. - Ja chciałam iść teraz do mojego pokoju wspólnego, ale jeśli chcesz... - Bell nie bardzo wiedziała jak to ująć. Miała ochotę właściwie posiedzieć sobie na kanapie z książką, trochę odpocząć, ale nie chciała być niemiła. Może Leanne spodziewała się, że jeszcze gdzieś razem pójdą? 

- Wiesz co, dzisiaj nie mogę. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia, w tym wypracowania. Ale może jutro po lekcjach się jakoś spotkamy? - zaproponowała. 

Gryfonka zgodziła się i idąc po schodach na górę, uśmiechnęła się do siebie. Wprawdzie dopiero raz rozmawiała z tą dziewczyną, więc nie była jeszcze jej bliską przyjaciółką, ale zawsze miło było pogadać z kimś w swoim wieku. Uwielbiała swoje przyjaciółki, bliźniaków, Lee a i miała też co raz lepszą relację z Kennethem i lubiła spędzać z nimi czas, ale jednak oni byli z roku wyżej i  czasem trudno było się z nimi spotkać czy nawet znaleźć wspólny temat. Jeśli na przykład coś ciekawego zdarzyło się na ich lekcji to oczywiście piątoroczni opowiadali to Katie, ale i tak czuła się wtedy nieco wyłączona z rozmowy. 

Herbata z imbirem • Katie BellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz