Chapter 48

275 13 0
                                    


Następnego ranka budzę się i pierwsze co spostrzegam, że Harry, leżąc na mnie, praktycznie parzygnata mnie całym swoim ciałem. Staram się wyjść z łóżka , ale kiedy tylko się ruszam słyszę niezadowolony jęk chłopaka i jego ręce jeszcze bardziej owijają się w okół mnie.
-Harry -mówię mu do ucha
Nie rusza się.
Wzdycham.
-Harold -mówię głośniej
Harry otwiera oczy i posyła mi piorunujące spojrzenie.
-Co? -mówi zachrypniętym głosem
Chichoczę.
-Leżysz na mnie -mówię
Chłopak patrzy na dół.
-Oh - szepcze i przesuwa się na swoją stronę łóżka -To jeszcze nie jest powód, aby nazywać mnie Harold.
Wzruszam ramionami i wstaję z łóżka. Zawiązuję włosy w wysokiego kucyka.
-Jest ósma -mówię -Może byśmy zrobili śniadanie dla twojej mamy w podziękowaniu za wczorajszy obiad?
Harry jęczy i wychodzi niechętnie z łóżka.
-Ale to za dużo roboty -mówi zakładając czarny t-shirt
-Dobrze. Ja zrobię,a ty będziesz patrzył -oznajmiam mu
Wychodzę z pokoju i kieruję się w stronę kuchni. Harry dogania mnie na schodach. Wciąż jest senny.
Otwieram lodówę i wyciągam z niej mleko i składniki potrzebne do zrobienia naleśników. Harry przygląda mi się ziewając i przecierając pięścią zaspane oczy.
-Nawet nie próbuj -mówi ki4dy wyciągam patelnię z szuflady i kładę ją na kuchenkę
-Co?
-Nigdy nie zrobisz takich dobrych naleśników jakie są w IHOP.
Prycham.
-Mogę spróbować. -drażnię go kiedy wylewam płynne ciasto na patelnię Zaglądam raz jeszcze do lodówki i wyciągam z nich jagody wrzucając je do masy naleśnikowej.
Harry obserwuje mnie przez cały czas kiedy zajmuję się śniadaniem. Staram się nie zabałaganić kuchni podczas mojego gotowania. Porzucam naleśnika,ale ten ląduje na boku patelni, lądując chwile później na podłodze. Przeklinam pod nosem i wyrzucam go. Widzę jak Harry przygląda się moim poczynaniom starając się ukryć uśmiech.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz? -pytam w końcu chłopaka
-Jak?
Jakbyś uważał, że ja robiąca naleśniki to jakiś cholerny żart.
-Każdy by tak pomyślał, jedząc wcześniej w IHOP.
-W porządku maestro pokarz co potrafisz. -krzyżuje ręce na klatce piersiowej
-Maestro? -uśmiechnął się pod nosem
Zamieniamy się miejscami i teraz Harry stoi przy kuchence. Łapie rączkę od patelni i nalewa do naczynia ciasto. Chwilę później podrzuca patelnia i naleśnik ląduje idealnie na drugiej stronie. Patrzę na chłopaka ze zdziwieniem. 
-Gdzie się nauczyłeś tak robić? -pytam go
-Bogowie IHOP skontaktowali się ze mną. Podobno jestem wybrańcem.
Śmieje się.
-Chciałbyś.
-Nie, naprawdę. Przyszli do mnie w moich snach. -mówi podrzucając kolejnego naleśnika i kładąc go na talerzu.
-Dla ciebie -mruga do mnie i kładzie jeszcze na talerz kilka jagód
-Czuję się zaszczycona -mówię z udawanym zachwyceniem przykładając dłoń do serca
-Powinnaś być -mówi kładąc trochę masła na patelnię -Bo jestem wybrańcem.
Śmieje się i zaczynam jeść. Harry patrzy na mnie wyczekująco.
-No i co? -pyta
-Wygląda na to, że IHOP mogą mieć konkurencję.
-Mówiłem ci - śmieje się chłopak smażąc kolejne naleśniki
-Gdybyś tylko wiedział co to jest łopatka, albo mąka kukurydziana...
-Nie pozwól temu wyjść na światło dzienne -ostrzega mnie
-Nigdy -mówię chichocząc biorąc kolejnego gryza
Kilka minut potem słyszymy kroki na schodach. Odwracamy się i widzimy Anne schodzącą do kuchni i wiążącą sznurki w szlafroku.
-Co tu robicie? -pyta sennie
-Zrobiliśmy śniadanie -mówi triumfalnie Harry przerzucając kolejnego naleśnika
-Jak cudownie -komentuje kobieta siadając przy ladzie
Podaję jej talerz naleśników, a Annie od razu zabiera się do jedzenia.
-Pyszne -chwali -Dobra robota.
-Czy są tak dobre jak w IHOP? -pyta Harry
-Nie wiem. Nie byłam tam od kilku lat. -chichocze Anne
-Oh, naleśniki! -słyszymy jak Gemma krzyczy z góry schodów
-Kto powiedział, że ty dostaniesz? -śmieje się Harry
Gemma przewraca oczami.
-Nie jest a wcześnie na bycie irytującym.
Harry uśmiecha się do dziewczyny i podaje jest talerz ze śniadaniem.
-Myślę, że każdy powinien spróbować moich nieziemskich naleśników.
-Jaki skromny - prycham
Harry puszcza do mnie oczko.
-Szkoda, że Robin pojechał wcześniej do pracy. -mówi matka chłopaka -On uwielbia naleśniki.
-Każdy kocha naleśniki. -mówi Harry -Szczególnie moje.
-Nie daj się wciągnąć do showbiznesu -drażnię go -Arogancja nie jest mile widziana.
-No to musisz uważać -ripostuje Harry
Gemma śmieje się pod nosem. Piorumuje go wzrokiem, na co chłopak tylko wzrusza ramionami.
-Patrz -mówi dumnie Harry
Podnosi patelnię z uchwyt i podrzuca nią tak, że naleśnik leci wysoko w górę, aż ląduje na suficie, przyklejając się do niego.
Patrzymy na chłopaka przez parę sekund.
-Cóż...cholera -komentuje Harry, wtedy ja, Anne i Gemma wybucham niekontrolowanym śmiechem.
Chłopak mierzy nas wzrokiem i zaczyna myć patelnię.
Annie kładzie rękę na jej piersi, a Gemma ociera oczy z łez. Przygryzam wargę, aby opanować mój śmiech.
-Wybraniec, hm? -pytam
Harry przeklina na mnie pod nosem, a ja znowu się śmieję
-Nie sądziłem, że przyklei się do sufitu. -burczy pod nosem -Myślałem, że nie dosięgnie...
-Źle myślałeś. -prycha Gemma
-Teraz, Harry pójdziesz do garażu po drabinę i zdejmiesz jedzenie z sufitu. -rozkazuje mu Anne
-Ale...
-Żadnych wymówek. Wszystkie trzy widziałyśmy. Musisz posprzątać to co nabałaganiłeś.
-mówi
Próbuje się nie roześmiać, ale nie za bardzo mi to wychodzi.
-Mamo -Harry jęczy
-W porządku, Harry -mówię -Przynajmniej IHOP pozbyło się konkurencji.
Znowu się śmiejemy, a na twarzy Harry'ego pojawia się grymas.
Po skończonym śniadaniu idę do pokoju i ubieram się w czarne dżinsy i biały top. Następnie schodzę do garażu i pomagam Harry'emu wyciągnąć drabinę. Trzymam nogi drabiny, kiedy Harry próbuje ściągnąć naleśnika z sufitu, cały czas przeklinając.
Gemma wchodzi do kuchni z telefonem w ręku.
-Blair, idę dzisiaj na zakupy. Dołączysz do mnie? -pyta dziewczyna
-Jasne -zgadzam się - Tylko pozwól mi zabrać swoje rzeczy.
Harry idzie na górę w poszukiwaniu swojej mamy, kiedy ja zabieram z pokoju mój telefon i torebkę. Poprawiam fryzurę, robiąc wysokiego kucyka i wiążąc go wstążką mojej mamy. Schodzę na dół i żegnam się z Harrym. Wychodzę z salonu, ale i zamykam za sobą drzwi, ale nie ruszam się z miejsca, słysząc przyciszony głos Harry'ego.
-Nie wiem co robić, mamo - słyszę stłumiony głos Harry'ego
-Harry, jestem tobą rozczarowana. To co zrobiłeś nie było odpowiedzialna rzeczą.
-Mamo, to mnie niszczy od wewnątrz. Nie wiem, czy dłużej wytrzymam.
-Musisz to wszystko wyjaśnić. To moja jedyna rada.
-Nie mogę! Ona już nigdy się do mnie nie odezwie!
-Więc, co planujesz zrobić? Trzymać to w tajemnicy do końca swojego życia?
Harry wzdycha.
-Nie mam pojęcia.
-To ty powinieneś być osobą, która jej powie. Musisz to zrobić, zanim ktoś inny cię w tym wyprzedzi.
Odsuwam się od drzwi i przechodzę tak szybko przez korytarz jak to możliwe. Gemma czeka już na mnie na ganku. Dziewczyna uśmiecha się na mój widok.
-Gotowa? -pyta
Kiwam głową i wychodzę za nią z domu kierując się do srebrnego auta. Siadam na miejscu pasażera, kiedy kiedy Gemma siada za kierownicą. Ruszamy w kierunku centrum.
Dziewczyna opuszcza szybę i do wnętrza pojazdu wlatuje ciepłe, letnie powietrze.
-Muszę przyznać.. -mówi kiedy zatrzymujemy się na światłach -Nie sądziłam, że Harry kiedykolwiek....zwiąże się z kimś.
-Co masz na myśli?
-On nigdy nie miał prawdziwej dziewczyny, wiesz? Kiedy byliście nastolatkami on nigdy nie przychodził do domu z inną dziewczyną niż z tobą. -mówi spoglądając na mnie - Może od zawsze czekał na ciebie.
-Nie sądzę -prawie się śmieję
-Dlaczego?
-Nigdy w życiu nie przypuszczałam, że Harry czuł coś do mnie w młodości.
Gemma marszczy brwi.
-Bo może tego nie widziałaś -mówi -Ale on zachowywał się inaczej w domu. Raz zostawiłaś u nas swoją wstążkę, a Harry praktycznie strzegł jej jak własnego życia, aby przypadkiem nic się jej nie stało. Wiedział jak bardzo jest dla ciebie ważna. Trzymał ją cały czas, jakby była najważniejszą rzeczą na Ziemi. -chichocze Gemma -Już kiedy mieliście po czternaście lat darzył cię uczuciem, nie powiedział mi tego, ale to było widać. -uśmiecha się
-Powiedziałby mi -stwierdzam -Wtedy nie musiałby chodzić z innymi dziewczynami.
-Oh, Blair -śmieje się Gemma -Wszyscy mężczyźni są tacy sami. Był z innymi dziewczynami, bo chciał abyś była zazdrosna, kochanie.
Uśmiecha się.
-Tak myślisz? -pytam
-O, tak. On nigdy nie patrzył na nie tak samo, jak patrzył na ciebie.
Jedziemy jeszcze przez parę minut rozmawiając, aż w końcu Gemma parkuje przed sporym butikiem.
-Tu są najlepsze ciuchy w Holmes Chapel. -mówi
Przez następną godzinę chodzimy po sklepie i przymierzamy ubrania. Gemma kończy kupując spódniczkę i szpilki , a ja czarną sukienkę. Dziewczyna powiedziała mi, że Harry padnie na mój widok. Wzruszam ramionami i wchodzę do samochodu, kładąc moje zakupy na tylnym siedzeniu.
    Kiedy docieramy do domu Anne gotuje coś w kuchni, Harry siedzi w salonie, czytając książkę. Zamyka ją kiedy mnie widzi, ale i tak dostrzegam, że to ta, którą dałam mu do przeczytania "Dopasowani" .
Siadam obok niego.
-Jeszcze jej nie skończyłeś? -pytam
-Byłem ostatnio rozkojarzony -tłumaczy
-Oh?
-Yeah- chłopak oplata mnie ręką i całuje w skroń -Dla przypomnienia Ky jest lepszy od Xandera.
-Zgadzam się -mówię -Ky z opisu jest przystojniejszy.
-Mam nadzieję, że to nie będzie problemem -mówi Harry uśmiechając się
-Nie wiem. Czasami jak czytam książkę wyobrażam sobie, że Ky jest moim chłopakiem....
-Oh, nie sądzę -Harry zaczyna mnie gilgotać, na co zaczynam się histerycznie śmiać
-Powiedź wujek! -krzyczy do mnie jak za czasów kiedy byliśmy mali
-Nigdy! -odkrzykuję starając się odepchnąć chłopaka
Harry łapie oba moje nadgarstki w jedną dłoń, przez co nie mogę z nim walczyć.
-Powiedź to!
-N-nie -ciężko nabieram powietrze
-Mogę to robić przez cały dzień, kochanie....
-Dobrze, dobrze, wujku...
-Co to było? Chyba nie dosłyszałem...
-WUJKU! -krzyczę,a Harry śmieje się puszczając moje nadgarstki 
Biorę głęboki oddech i posyłam Harry'emu mordercze spojrzenie.
-To nie było zabawne -mówię mu
Harry tylko uśmiecha się do mnie złośliwie i włącza telewizor. Kulę się na kanapie i wtulam w tors chłopaka, relaksując się.

                                      
                                                                       

Harold taki pewny siebie,a jednak taka ciota.
Coraz bardziej nie podoba mi się jego zachowanie. Coś cholera ukrywa.

Lights || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz