Chapter 44

267 13 0
                                    

Zakrywam twarz dłońmi. Dlaczego musiałam przeczytać tego smsa? Mogłam zostawić ten telefon w spokoju i nic by się nie stało. Powinnam kupić Harry'emu nowy telefon. Jutro tak zrobię.
Wzdycham i próbuję ponownie skoncentrować się na mojej książce. Wiadomość, którą przeczytałam kilka minut temu cały czas powraca mi do głowy. Czy Harry coś przede mną ukrywa? Rozmawiał z Louisem o czymś co musi mi powiedzieć. Co to jest?
Myślę, że dowiem się dopiero w tedy kiedy sam zdecyduje mnie o tym poinformować.
Powoli wybija godzina dziewiąta. Biorę swoje rzeczy z lady i książkę, którą dałam do przeczytania Harry'emu. Nadal nie mam zielonego pojęcia jak dotrę do domu. Myślę, że zadzwonię do Louisa, a w najgorszym przypadku do mojego taty.
Wzdycham. Moje serce przepełnia wina. Wiedziałam, że źle robię czytając tamtą wiadomość. Dlaczego nie posłuchałam się mojego instynktu?
Zamykam drzwi do księgarni. Odwracam się, a moje usta otwierają się w szoku kiedy zauważam Harry'ego opierającego się o maskę swojego samochodu. Jego usta układają się w prostą linię. Przełykam ślinę i powoli idę w jego kierunku. Nie chcę się z nim kłócić i nie che aby był na mnie zły. Kogo ja oszukuję? Oczywiście, że jest n mnie zły.
-Myślałam, że pojechałeś -mówię cicho
-Pojechałem -ton jego głosu zostawia ciarki na moim ciele -Zapomniałem książki. -mówi wyciągając rękę.
Wręczam mu ostrożnie książkę.
-Kupię ci nowy telefon -mówię
-Nie chodzi o jebany telefon, Blair! Chodzi o to, że ty kurwa przeczytałaś moją cholerną wiadomość tekstową, kiedy wyszedłem na pięć pieprzonych minut! -krzyczy Harry
Wzdrygam się.
-Popełniłam błąd, przepraszam. -mówię
Harry wzdycha i przeczesuje dłonią włosy.
-Czy to dlatego,że mi nie ufasz? Myślisz, że mam coś do ukrycia?
-Nie ja...
-Zachowaj sobie te pieprzone wyjaśnienia, Blair. Nie ma do tego kurwa cierpliwości.
-Nie mów, że jeśli nasz role odwróciłyby się nie zrobiłbyś tego samego! - podnoszę głos
Chłopak patrzy na mnie.
-Nie nie zrobiłbym, bo nie jestem taki cholernie wścibski jak ty!
-Wścibski? Myślisz, że jestem wścibska?!
-Przeczytałaś moją cholerną wiadomość!
-Słuchaj, Harry przepraszam za to, dobrze? Przepraszam - mówię
Wyciągam własną komórkę z torebki i odwracam się od Harry'ego. Przeglądam listę kontaktów i wybieram numer Louisa.
-Do kogo kurwa dzwonisz?
-Do Louisa, bo moja podwózka mnie zawiodła.
-Kurwa mać - Harry unosi ręce w górę w frustracji
Przykładam telefon do ucha,ale Harry wytrąca mi go z reki .Patrzę jak komórka upada na chodnik,a ekran roztrzaskuje się jeszcze gorzej od ekranu telefonu Harry'ego.
Przykładam rękę do czoła.
-Czy ty jesteś poważny!? -krzyczę na niego
Patrzę Harry'emu w oczy i widzę w nich czystą wściekłość.
-Świetnie, teraz oba nasz telefony są zniszczone. Zadowolony!?
-Zawiozę cię do domu -głos Harry'ego jest niższy i bardziej ochrypły niż zazwyczaj.
-W twoich pieprzonych snach! -syczę
-Naprawdę, do kogo masz zamiar zadzwonić. -mówi z ironią w głosie
-Wolałabym być zamordowana i wrzucona do rynsztoku niż jechać z tobą! -krzyczę
-Wsiadaj do samochodu! -krzyczy Harry
-Nie!
Łapie mocno mój nadgarstek.
-Wsiadaj zanim cię do niego zaciągnę!
-Jesteś najgorszy,Harry. Naprawdę najgorszy. -moją wolną ręką ocieram łzy płynące po moich policzkach. Uchwyt Harry'ego się rozluźnia.
-Naprawdę tak myślisz?
Kiwam głową wycieram dłonią mokre oczy, rozmazując mój makijaż.
-Proszę wejdź do samochodu. -mówi cicho Harry
Nie ruszam się z miejsca przez parę minut, ale po krótkich rozmyślaniach ustalam niestety, że nie mam innej możliwości dostania się do domu. Nabieram powietrza i wypuszczam drżący oddech decydując się wsiąść do auta. Harry siada obok mnie na fotelu kierowcy.
Patrzę przez szybę i nie odzywam się do Harry'ego podczas naszej jazdy. Nic nie mówi kiedy zatrzymujemy się na podjeździe przed moim domem. Wychodzę z samochodu bez jakiegokolwiek słowa pożegnania.
Kieruję się prosto do łazienki gdzie myję twarz i zęby. Wchodzę do mojego pokoju, przebieram się w top i krótkie spodenki i kładę do łóżka. Lottie śpi u koleżanki więc mam pokój dla siebie.
Nienawidzę tego jak Harry i ja ciągle ranimy siebie nawzajem. Nienawidzę tego, że nazwałam go najgorszym. Nienawidzę tego, jak niszczę wszystkie dobre rzeczy, które mi się przytrafiają.
Płaczę w poduszkę ,dopóki nie pozostaje żadnych łez w mich oczach. Zasypiam zmęczona, z mokrymi policzkami.
Letni wiatr budzi mnie ze snu. Nie pamiętam żebym zostawiała otwarte okno. Przewracam się na bok i próbuję znowu zasnąć. Moja poduszka jest mokra od łez, więc przewracam ją na drugą stronę. Ponownie się budzę,ale tym razem siadam na łóżku rozglądając się po pokoju. Okno jest nadal otwarte, a zasłony unoszą się na wietrze. Moje oczy spoczywają na łóżku Lottie, gdzie zauważam ciemną postać z rękoma opartymi na kolanach. Nawet w nocy widzę te zielone tenczówki wpatrujące się we mnie.
-Jak do cholery się tu dostałeś? -syczę
-Wspiąłem się.
-Jak?
-Nigdy nie zauważyłaś bluszczu po tej stronie domu?
-Jak długo tu jesteś?
-Piętnaście, dwadzieścia minut.
Przeczesuję ręką włosy.
-Wyjdź. -mówię
- Nie
-Nie możesz tu być.
-Nie mogłem spać.
-Widzisz się jutro z doktorem Stone. Teraz idź.
-Czy naprawdę chcesz abym poszedł? -szepcze
Boli mnie serce.
-Tak.
Harry wstaje.
-Jesteś pewna?Przygryzam nerwowo wargę.
-Chcę żebyś wyszedł  i nigdy więcej nie wspinał się tak do mojego pokoju. -mówię
-Skończyłem Kosłogłosa.
-To świetnie -mówię ironicznie -Chciałabym iść spać.
-Nie sądzisz, że też bym chciał?
Kładę głowę w dłoniach.
-Czego ode mnie chcesz?
Harry wzdycha. Kiedy znowu na niego patrzę jego twarz jest zupełni inna. Wygląda na...zaniepokojonego.
-Nieważne -mówi niskim głosem -Wyjdę. -odwraca się w stronę okna
-Nie -mówię -Najpierw powiedz mi dlaczego tu przyszedłeś.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem. Kocham cię bez względu na to ile razy mnie wkurzysz, zrozum to w końcu. -mówi w pośpiechu nadal odwrócony do mnie plecami -Nienawidzę tego jak płaczesz, bardziej niż czegokolwiek. -mówi cicho
-Spójrz na mnie- szepczę
Harry odwraca się. Jego oczy wydają się świecić w ciemności mojego pokoju. klepię ręką miejsce obok mnie na łóżku, które Harry zaraz zajmuje. Ani na moment nie spuszcza ze mnie wzroku.
Natychmiast zarzucam mu ręce za szyję i przyciągam mocno go całując. Harry odpowiada natychmiastowo owijając ramiona w okół mojej talii, ciągnąc mnie tak blisko do siebie jak tylko może. Nawet przy moim sennym umyśle dotyk Harry'ego wysyła dreszcze w dół mojego kręgosłupa i pobudza adrenalinę w moich żyłach.  W końcu przerywamy pocałunek. Harry kładzie się obok mnie na łóżku i przyciąga mnie do siebie zostawiając pocałunek na moim czole. Wzdycham zamykając oczy.
-Spodziewałeś się zakończenia? -szepczę
-Czego?
-Kosogłosa.
-Tak
-Powiedz mi prawdę.
-To było oczywiste, że Peeta ją bardziej kocha. -mówi -Nawet w jego szalonym stanie.
Śmieję się cicho.
-'Szalone' to mocne słowo.
-Tak samo ja miłość.
Patrzę na Harry'ego.
-Kocham cię -szepczę -Nie maiłam tego na myśli tego co powiedziałam...że jesteś najgorszy.
-Czasami mnie straszysz, Blair. -mówi mi do ucha -Kiedy mówisz do mnie takie rzeczy
-Wiem, przepraszam.
Harry całuje mój policzek.
-Idź spać.
-Ty też.
Harry uśmiecha się.
-Właśnie zamierzam.

Lights || H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz