Zawsze jestem u niego 'dzień po. Harry lubi imprezować ,ale nie cierpi potem sprzątać,dlatego przychodze do niego. Jego dom jest zaśmiecony,czerwone kubki leżał na trawniku,a jego pijani przyjaciele śpią wszędzie. Czasami myślę,że może są martwi więc dotykam ich czubkiem mojego buta,ale potem oni mnie odpychają i wiem już, że są pijani.Jak niehigieniczne jest to,że kurtki i płaszcze imprezowiczów leżą na ziemi pobrudzone wymiocinami i rozlanymi drinkami.Aż musiałam zatkać nos. Przyjaciele Harry'ego jęczą za każdym razem kiedy się o nich potykam.Weszłam do domu i skierowałam się w stronę kuchni.Sięgam pod zlew aby wyjąć środki czystości i worek z tworzywa sztucznego.Robię to co sobotę rano.Przychodzę do jego domu aby posprzątać bałagan i 'pielęgnować' jego kaca. Powtarzam mu w kółko i w kółko,że to nie jest dobry sposób,by spędzać wolny czas,ale on mnie nie słucha. Założyłam rękawiczki do mycia naczyń,więc gdy sprzątałam dom nie brudziłam sobie rąk. Złapałam worek na śmieci i zsunęłam do niego wszystkie śmieci, które leżały na kuchennym stole. Chodziłam po domu i zbierałam czerwone kupki i mnóstwo innych rzeczy.Zacisnęłam usta kiedy weszłam do pokoju Harry'ego. Blond dziewczyna leżała na jego torsie,oboje spali. Ściągnęłam rękawiczki i upuściłam torbę na śmieci obok mnie.Starałam się zachowywać się tak jak bym dopiero weszła do pokoju.Chwyciłam klamkę od drzwi i trzasnęłam nimi.Dziewczyna podskoczyła, Harry też.
-O Boże-podniosłam rękę do ust
Moje wymuszone łzy spłynęły po policzku.Starałam wyglądać się na załamaną.
-Nie wierzę!Zdradziłeś mnie!-krzyknęłam
Blondynka spojrzała na niego zaskoczona.
-Terry powiedziałeś,że jesteś singlem.
-Harry-fałszywie jęknęłam poprawiając ją
-Nie,nie powiedziałem tego...właściwie.Blair kochanie czy możemy o tym porozmawiać?-powiedział przecierając oczy
-Porozmawiać o czym!Jak mnie zdradziłeś z tą,tą...zdzirą!!-krzyknęłam tak,że nie zdziwiłoby mnie to jakbym obudziła sąsiadów
-Hej,Terry-jęknęła
-Harry!-odpowiedziałam w tym samym tonie-Wiesz co?Zaręczyny odwołane!-krzyknęłam
-Jesteś...jesteś zaręczony?-dziewczyna nie mogła złapać tchu,chwyciła czarną sukienkę z podłogi
-To nie tak-powiedział Harry
-A jak,Harry!Przyszłam tu po to by ci powiedzieć...zresztą nieważne,zgaduje,że nie to jest teraz najważniejsze .Wydęłam usta i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Blair,kochanie uspokój się-fałszywie błagał
-Jestem w ciąży-wrzasnęłam unosząc ręce w górę
-Boże,wy ludzie macie takie problemy.Wiesz co Terry! Nie fatyguj się i nie dzwoń do mnie-blondyna krzyknęła
-Harry!-krzyknęłam razem z nim
-Wy jesteście jacyś nienormalni -odpowiedziała dziewczyna
Dziewczyna wybiegła trzaskając drzwiami.Wraz z Harrym przybiliśmy sobie piątkę,śmiejąc się
-Więc jesteśmy zaręczeni,a ty jesteś w ciąży?Kreatywnie!-powiedział i potrząsnął moją dłonią
-Dostałam twoją wiadomość-powiedziałam mu
-Tak,dzięki za pomoc-zrobił pauze i odwrócił się w stronę lustra aby poprawić włosy-Jak zawsze-stwierdził.
Uśmiechnął się głupawo do mnie w lustrze i podniósł bluzkę leżącą na kredensie i przełożył ją przez głowę.Wziął wodę kolońską i skropił się nią lekko,a potem wziął łyk napoju leżącego na stole.Starał się opanować kaca.Wyszliśmy z pokoju i zaczęliśmy wywalać ludzi z jego domu.Szturchał ich butem do póki się nie obudzili.Stanął przede mną tak,że mogłam dostrzec jego tatuaże spod cienkiej,białej bluzki.Niechętnie odwróciłam oczy wracając z powrotem do pracy.Kontynuowaliśmy sprzątanie.Spryskałam okno środkiem czystości.Gdy spojrzałam na Harry'ego ten popychał kogoś w kierunku frontowych drzwi.Za każdym razem gdy pchał pijanych i na wpół przytomnych ludzi w stronę wyjścia widać było jego idealne mięśnie.Gdy wszyscy wyszli zatrzasnął drzwi.Harry spojrzał na mnie ,a ja odwróciłam się w stronę okna i zaczęłam szorować jeszcze mocniej.Moje policzki płonęły.
-Blair-powiedział
-Hmm?
-Co robisz?
-Myję okno.-odpowiedziałam
-Odświeżaczem do powietrza?
Zarumieniłam się.Spojrzałam na stół ,rzeczywiście,pomyliłam buteleczki .Zamiast płynu do mycia szyb wzięłam odświeżacz do powietrza w spraju.
-Oh...ups-powiedziałam
Harry się roześmiał.
-Teraz przynajmniej okno będzie pachnieć morzem
Roześmiałam się i odłożyłam pomylony przedmiot zamieniając go na płyn do szyb.Harry wziął odświeżacz i psiknął nim w powietrzu,aby zneutralizować zapach alkoholu.
-Więc jak dużo drinków wypiłeś ostatniej nocy?-zapytałam go kontynuując chodzenie po domu i sprzątanie go
-Więcej niż sześć,mniej niż szesnaście-spojrzałam na niego i go szturchnęłam,a on się zaśmiał
-Harry-skarciłam go
-Sorka!Gdybyś poszła chociaż raz ze mną na imprezę mogłabyś mnie monitorować.-powiedział i mrugnął do mnie .Spiorunowałam go spojrzeniem.
-Wiesz,że to nie moja bajka.-powiedziałam wrzucając czerwone kubki do torby na śmieci
-Wiem,ale jesteś moją najlepszą przyjaciółką-powiedział-Powinnaś czasami pokazywać się publicznie,bo ludzie zaczną myśleć,że cię zabiłem-roześmiałam się
-Może...ale jeśli zdejmiesz ten kolczyk w brwi.-dokuczyłam mu
Jego ręka automatycznie dotknęła srebrnego kółka na brwi.
-Jeśli przyjdziesz na następną imprezę, wyjmę ten kolczyk,ale tylko na jeden dzień-powiedział
-Tylko żartowałam-parsknęłam
-Ja nie-odpowiedział
-Nie mam zamiaru przyjść na jedną z tych twoich domówek,żeby następnego dnia obudzić się we własnych wymiocinach-odparowałam
-Ja tak nie mam-uśmiechnął się krzywo
-Masz zawsze kaca w sobotni ranek odkąd skończyłeś szesnaście lat,masz wprawę- powiedziałam mijając go aby wziąć kolejną torbę na śmieci.
Harry wzruszył ramionami nie zadowolony.
-Chodzi mi o to,że powinnaś czasami się rozerwać,nie możesz wiecznie siedzieć w swoim pokoju-powiedział
Z jakiegoś powodu wiem,że ma rację. Spuszczam na niego wzrok. On wie,że mój pokój jest dla mnie najbezpieczniejszym miejscem odkąd moja mam zmarła.
-Blair, przepraszam-westchnął
Wzruszyłam ramionami odwracając się.
-Nieważne-powiedziałam
Resztę domu sprzątaliśmy w ciszy.Tylko czasami słyszałam jak Harry coś mamrocze.Kiedy sprzątałam wokół kominka usłyszałam Harry'ego za mną.Odwróciłam się i stanęłam z nim twarzą w twarz.Był tak blisko mnie, że zobaczyłam jak jego zielone oczy ciemnieją.
-Co?-spytałam
-Co z tobą jest nie tak?
-Nic-chciałam go ominąć, ale złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie
-Po prostu powiedz dlaczego jesteś zdenerwowana !
-Nie jestem-odpowiedziałam
-Gówno prawda !-podniósł głos
-Dlaczego to ma takie znaczenie?
-Ponieważ kiedy jesteś zła czuję się niespokojnie -powiedział
-Poradzę sobie-chciałam wyrwać rękę z jego uścisku,ale on tylko go zacieśnił
-Cholera,Blair
Jest zły.Otwiera i zamyka szczękę,jego oczy cały czas wpatrzone są w moje.
-Przepraszam,dobrze?
Napinam szczękę i staram się ,aby łzy nie wyleciały mi z oczu.Nie cierpię płakać.Nie robiłam tego przez parę lat.Staram się przytrzymać łzy. Jestem typem takiej osoby która trzyma emocje wyłącznie dla siebie i raczej nie wychodzą one na światło dzienne.
-Blair,przepraszam-powiedział ponownie tym razem łagodniej, puszczając mój nadgarstek
Minął moment zanim się odezwałam
-W porządku-odpowiedziałam,a on uśmiechnął się lekko do mnie
Harry zawsze taki był.Czasami mówił nie odpowiednie,że czy w złym czasie,ale wiedział,że nigdy nie mogłabym być na niego zła. Przeszliśmy razem wiele. Więcej niż niektórzy dobrzy przyjaciele.Mamy tendencję do spierania się.Można powiedzieć,że jesteśmy całkiem inni.My to wiemy.Harry jest towarzyski,ja jestem nieśmiała.On ma tatuaże, ja ani jednego.On śpi gdzie popadnie,ja nie opuszczam mojego pokoju.Myślę, że te spory między nami są naszym sposobem ,aby rozprawić się z tymi różnicami.
-Jak twój tata?-spytał,kiedy skończyliśmy sprzątać kuchnię
-Dobrze-odpowiedziałam przez zaciśnięte zęby-Nadal mnie denerwuje.
-Myślisz,że mnie przekonasz tą gównianą odpowiedziom-Harry mrugnął
Stłumiłam śmiech.
-Harry!-zaśmiał się, gdy
spojrzałam na niego
-U Louisa też wszystko dobrze.
-Nie pytałem o niego-zmrużył oczy
-On jest moim przyrodnim bratem,Harry- przewróciłam oczami
-Nie obchodzi mnie kurwa kim on jest
-Harry, jaki ty masz właściwie z nim problem?-skarciłam go
Nie odpowiedział.Westchnęłam.
-Mam po dziurki w nosie,że ukrywacie coś przede mną -Harry nadal nie odpowiadał więc postanowiłam więcej go o to dzisiaj nie pytać.Skończyliśmy czyścić dom przed czternastą i postanowiliśmy wyjść razem gdzieś na lunch.
-Więc co to była za dziewczyna, przed którą uratowałam cię dzisiaj?-zapytałam kiedy szliśmy w stronę naszej ulubionej pizzerii
-Umm....-Harry zmrużył oczy -Ash? Ashlin?Ashley? Tak,to była Ashley-uśmiechnął przypominając sobie zeszłą noc
-Jesteś naprawdę okropny-wytknęłam mu
Wzruszył ramionami.Zajęliśmy nasze miejsca.Usiedliśmy bliska okna.Przychodziliśmy tutaj odkąd skończyliśmy szesnaście lat i nie ważne ile razy w tygodniu przychodziliśmy na lunch,obiad ,a czasami nawet śniadanie pizza nigdy nam się nie znudzi.
-Pamiętasz jak przychodziliśmy tu co piątek-wspomniał
-Co piątek- skinęłam głową przypominając sobie,Harry uśmiechnął się.
Po zjedzeniu,Harry dał znak,aby kelnerka podeszła z rachunkiem.Wtedy zobaczyłam blond włosy,które mignęły mi za nim.Oh...
Harry miał kilku przyjaciół, w których towarzystwie tak jakby nie czułam się zbyt komfortowo.Tych dwoje ,którzy stali za nim byli idealnym przykładem.....Penny,blondynka z nieziemsko błękitnymi oczami,kusą spódniczką i sześciocentymetrowymi obcasami.No i oczywiście Luke.Chłopak o ciemnych oczach z blizną na policzku.
-Kogo my tu mamy- uśmiechnął się chłopak
Oczy Harry'ego ściemniały.Wyprostował się na krześle.
-Penny,Luke-przywitał się z nimi
Uśmiechnęłam się lekko.
-Blair,tak?-spytała Penny,na jej powiekach była gruba warstwa eyelinera
Skinęłam, czując się trochę wystraszona.
-Czemu taka piękność jak ty nigdy nie pojawiła się na imprezie?-spytał Luke, jego oczy skanowały mnie, a ja czułam się bardzo niezręczne
-Ja...ja-spojrzałam na Harry'ego oczekując pomocy,ale on unikał mojego wzroku-To nie moja bajka-powiedziałam niepewnie.Penny prychnęła.
-Więc co jest twoją bajką?-zapytała złośliwie-Wiejskie imprezki w pizzerii? Obydwoje uśmiechają się jadowicie.
Staram się wymyślić co mam odpowiedzieć, ale nic nie przychodzi mi do głowy.Patrzę na moje ręce,z którymi nie wiem co zrobić.
-Starczy tego dokuczania,Penny -mówi Luke trącając ją.Kiwa w stronę do Harry'ego
-Idziemy dzisiaj wieczorem na kilka drinków ,idziesz z nami?
-Jasne- mówi Harry -Świetnie-Penny posyła mu uwodzicielski uśmiech
-Do zobaczenia-mówią obydwoje i wychodzą
Ja i Harry milczymy kiedy on płaci za nasz lunch.Wychodzimy z restauracji i kierujemy się w stronę samochodu.W tym czasie przetwarzam w głowie to ,co właśnie się stało.Tym razem nie otwiera mi drzwi do samochodu.Cała jego postawa zmienia się kiedy przebywa w ich towarzystwie.Nie jestem z tego powodu zadowolona.
-Czy naprawdę będziesz pić z nimi wieczorem? -spytałam go
-Tak-odpowiedział
-Ale robiłeś już to wczoraj na imprezie,tak?
-No i...? -Nie wiedział o co mi chodzi
-Alkohol nie jest najlepszym rozwiązaniem dla ciebie!-staram się go przekonać
-Nie bądź taką dokuczliwą suką! -wzdrygnęłam się na jego słowa
Spojrzałam na niego zszokowana.
-Wypuść mnie z samochodu-powiedziałam
-Blair..-nie wiedział jak się zachować
-Powiedziałam coś !- krzyknęłam do niego
Zanim zamknęłam drzwi odwróciłam się do Harry'ego.
-Louis mnie odbierze-powiedziałam oschło,a jego twarz zrobiła się czerwona
-Blair! -krzyknął ,ale zatrzasnęłam drzwi zanim zdążylibyśmy się znowu pokłócić.
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Louisa. Przeczesałam ręką moje ciemne włosy.Trochę to trwało,ale wreszcie odebrał.
-Blair,wszystko w porządku?-spytał z troską w głosie
-Harry jest gnojkiem więc musisz przyjechać po mnie.Jestem na Melbourne Avenue.
Patrzę w bok,ale samochodu Harry'ego już nie ma.Wzdycham patrząc w dół na moje nogi.
Słyszę również westchnięcie po drugiej stronie telefonu.
-Jestem w drodze-powiedział
-Dziękuję,Lou- powiedziałam z wdzięcznością
CZYTASZ
Lights || H.S
FanfictionBlair Price zmaga się z wieloma rzeczami w życiu. Po śmierci jej matki jej ojciec postanowił scalić rodzinę na nowo i stworzyć na pozór jej idealny wzór. Dziewczyna trzyma również w tajemnicy to, że kocha się w swoim najlepszym przyjacielu. Blair i...