18.

105 10 6
                                    

Obudził mnie pisk. Przetarłam oczy, a obok mnie nie było już Jimina. Czułam się trochę lepiej, a w pokoju obok dało się usłyszeć kolejny dziecięcy pisk. Usłyszałam też głos Yoongiego. Wstałam i przebrałam się, bo widocznie Jimin przebrał mnie w piżamę. Wyszłam z pokoju i poszłam do salonu. Pierwszy kogo zobaczyłam to Seokjin. Przytuliłam go na powitanie. W przedpokoju usłyszałam głos Yoongiego.

-Yu, chodź do taty. Chodź, przestań uciekać.- po chwili w pomieszczeniu pojawiło się dziecko, a potem Yoongi. Zauważył mnie i do mnie podszedł przytuliłam go, wstając z kanapy, gdzie opierałam się o ramię Jina.

Yoongi podszedł do swojej torby i wyciągnął misia. Zawołał chłopca i pokazał mu to, a maluch podbiegł do niego.

-Tata, da! Ja chce!- wyciągał rączkę w stronę swojej zabawki.- Tata!- pisnął.

-A będziesz grzeczny?- spytał, podnosząc wyżej jego zabawkę.

-Nie!- krzyknął, zaciskając dłonie w piąstki i tupiąc nóżką. Boże, jak to uroczo wyglądało. I on miał dwa latka?

-No to nie ma.- zaśmiał się, odchodząc od chłopca. Ten tylko pisnął i pobiegł za nim. Jimin podszedł do mnie i usiadł zaraz obok. Poczułam się obok niego jakoś obco. Dobrze wiedziałam co kombinował, tak bardzo tego nie chciałam.

-Pamiętasz co mi obiecałaś?- szepnął mi do ucha tak, że przeszły mnie dreszcze. I nie były one zbyt przyjemne, wręcz przeciwnie. Spojrzałam na niego, ale szybko odwróciłam wzrok. Nie byłam w stanie na niego patrzeć. Przecież powiedzą, że wcześniej ich okłamywaliśmy.

-Jimin, wszystko w swoim czasie.- powiedziałam, ale nie byłam pewna swoich słów. Przełknęłam ślinę, a chwilę potem przyszedł Namjoon.

-Musimy jechać do wytwórni.- oznajmił, nie odrywając wzroku od telefonu. Po chwili wystukał coś na klawiaturze.- Powiedziałem, że będziemy za dwadzieścia minut.- wtedy Yoongi wparował do pokoju.

-To co ja mam z nim zrobić?- spytał, podnosząc malucha na ręce i podając mu zabawkę. Ten tylko uroczo ścisnął pluszaka.

-Ja mogę się nim zająć.- powiedziałam, wstając i odchodząc od miejsca, które w tej chwili było dla mnie źródłem niezręcznej sytuacji między mną, a moim chłopakiem.

-Jesteś pewna, że dasz radę?- podniósł się za mną. Nosz kur... Kochałam go, ale teraz nie miałam ochoty z nim rozmawiać.- Wczoraj niezbyt dobrze się czułaś. Byłaś wykończona.

-Wiem, jak się czuję, dobrze? I wiem na co mnie stać, więc mi nie wyliczaj.- zwróciłam się do niego ostro. Może nawet za bardzo. Widziałam, jak to go zabolało.- Jimin...

-Nie, spokojnie.- odparł, ale jednak zdradzał go jego wyraz twarzy. Zraniłam go. Nie chcąc o tym dłużej myśleć, spojrzałam na Yoongiego ze znakiem zapytania na twarzy.

-To jak? Mam go wziąć?- spytałam, kiedy dalej nie odpowiadał. Pokiwał głową i podszedł do mnie, po czym mnie przytulił.

-Dziękuję Ci bardzo.- uśmiechnął się, a ja to odwzajemniłam. Wzięłam malucha na ręce i poszłam z nim do siebie, wcześniej żegnając się z chłopakami.

-To co? Co chcesz robić?- zapytałam, a on podszedł do mojej nogi i ją przytulił. Podniosłam go i pocałowałam w czoło. Od małego kochałam dzieci. Miałam plan zostać opiekunką w przedszkolu albo coś. No ale jakoś nie zmierza to w dobrą stronę, jeśli mam pracować z chłopakami.

-Am!- krzyknął, klaszcząc w ręce, a ja się zaśmiałam. Poszłam z nim do kuchni i posadziłam go na blacie.

-Głodny jesteś?- zapytałam, a on pokiwał głową.- Co Ty na to, żeby zjeść naleśniki?- uśmiechnęłam się do niego a on pokiwał głową.- To zapytam taty czy możesz tak?- napisałam do Yoongiego, a kiedy dostałam pozytywną odpowiedź, zabrałam się do pracy.

-A gdzie tata pojechał?- zapytał, gniotąc w rączkach nogawki od spodenek. Wlałam mleko do miski i schowałam je do lodówki.

-Tata musiał jechać do pracy, wiesz? Taki pan, jego szef go wezwał, bo coś się stało.- wytłumaczyłam mu, wbijając jajko do mieszanki.

-A coś tacie się stało?- spojrzał na mnie z przekrzywioną lekko w bok główką, a ja pokręciłam głową.

-Nie, coś musiał po prostu załatwić w pracy, kochanie.- powiedziałam, wyrzucając wszystkie śmieci do kosza.- Teraz zatkaj uszka, bo będzie głośno.- powiedziałam i podpięłam mikser.

-A mama też tak robi naleśniki, wiesz?- powiedział, a ja spojrzałam na niego.

-Tak? No wiesz, przepis jest jeden.

-Tak. A tata zawsze mamie przeszkadza bo się na niej kładzie z tyłu, a dzidzia cały czas krzyczy. I ona łysa jest.- wybuchnęłam śmiechem, przez co zrobił to też Yu.

-Ty też byłeś łysy jak się urodziłeś. Każdy był.- powiedziałam, po czym włączyłam maszynę. Chłopiec do mnie krzyczał.

-Ty też?!- pokiwałam głową.- Mama i tata też?- też pokiwałam głową.

-Wszyscy byli. A potem włoski rosną i są takie piękne jak Twoje.- skończyłam kręcić, więc wyłączyłam mikser i włożyłam go do zlewu.- Teraz chodź, odsuń się, bo może strzelać z patelni.- powierzchnię tylko posmarowałam olejem, ale w razie czego wolę go odsunąć.

-Am am.- zaśmiał się, klaszcząc w raczki a ja tylko z uśmiechem pokręciłam głową.

Jeszcze jedna szansa || Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz