9

1K 89 141
                                    

dobra, jakimś cudem macie rozdział z okazji mikołajek<33 

-Niby w kim?- Zapytał Corpse opierając się o ścianę. 

-W tamtym brunecie co cię zaczepił kiedyś- Odpowiedział przecierając twarz rękoma. 

-Przecież on nawet na ciebie nie spojrzy, masz tak chujowy charakter że to tragedia- Prychnął chłopak. 

-Bez przesady, w porównaniu do ciebie to jestem ideałem- Odpowiedział złośliwie po czym ruszył do łazienki w celu ogarnięcia się, ponieważ nadal był w przemoczonych ubraniach. 

Szatyn kompletnie zapomniał o papierosach które kupił swojemu współlokatorowi, dlatego były całe przemoczone przez wodę, wyciągnął paczkę z kieszeni spodni, po czym wyszedł z łazienki ruszając w stronę pokoju chłopaka. Zapukał do drzwi po czym wszedł do środka. 

-Co chcesz?- Zapytał odwracając się na fotelu w stronę chłopaka. 

-Twoje fajki- Powiedział po czym wręczył mu paczkę.

-Czy ty się kurwa kąpałeś w kałuży że są w takim stanie?- Zaśmiał się oglądając paczkę z każdej strony.

-W morzu dokładniej- Odpowiedział szybko a następnie wyszedł z pokoju słysząc za sobą tylko śmiech swojego przyjaciela.

 Ponownie ruszył do łazienki aby się ogarnąć, zakluczył drzwi po czym rozebrał się i mokre rzeczy od razu wsadził do pralki. Wszedł pod prysznic włączając wodę, po pewnym czasie przeszły go nieprzyjemne ciarki przez jego zimne ciało które spotkało się z wrzątkiem. 

Chłopak nie potrafił pojąć jakim cudem zakochał się w brunecie, przecież mieli być tylko przyjaciółmi, tak jak kiedyś. Niestety nie są już dziećmi, i muszą codziennie zmierzać się z szarą rzeczywistością normalnego życia, w którym nieodwzajemnione uczucia są w stanie doprowadzić do śmierci bądź obsesji na punkcie tej osoby. 

I właśnie tego szatyn obawiał się najbardziej. Martwił się, że zakocha się w nim na zabój i zrobi coś sobie, bądź mu. A tego nie chciał. 

Przez ciągłe myślenie o Karlu, Nick zapomniał w jakim miejscu się znajduje, i że w tym momencie jego skóra ma kontakt z wrzątkiem. Szybko wyłączył wodę oraz cicho syknął z bólu. 

Jego ramiona były kompletnie poparzone, ale wiedział że zrobił to przez swoją głupotę, więc nie mógł narzekać. 

Po następnych 15 minutach Sapnap wyszedł z łazienki, i skierował się prosto do swojego pokoju, czuł, że zaraz po prostu umrze przez ból, chociaż z jednej strony stwierdził że może mu się, należało? 

Może nie powinien nastawiać się w jakiś dobry sposób w stosunku do Jacobsa? Może to niewłaściwa osoba na związanie się z nią? 

****************************************************************************************

Tymczasem Jacobs świetnie się bawił prowadząc streama z Quackitym oraz Wilburem, grali w bed warsy, dlatego co jakiś czas każdy z nich krzyczał z poirytowania bądź walił ręką w biurko. Karl próbował podchodzić do gry z spokojem, więc po prostu nucił sobie piosenkę która akurat leciała, aby się nie drzeć. 

-NO CO ZA GŁUPIE GÓWNO, NIE GRAM W TO WIĘCEJ DO CHOLERY- Wykrzyczał zirytowany Big Q gdy po raz kolejny ktoś strzelił w niego gdy ten się budował. 

-Spokojnie, złość piękności szkodzi- Zaśmiał się brunet w okularach. 

-To dlatego jesteś brzydki- Prychnął Jacobs obudowując łóżko. 

meeting after years. / KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz