-No hazardzista- Prychnął Corpse.- Osoba która ryzy-
-Wiemy kto to jest idioto- Westchnął szatyn wywracając oczami.
-Wiesz może czy był zadłużony, lub coś w tym stylu?- Zapytał Jacobs z nadzieją, że dowie się czegoś co może zmieni jego spojrzenie na tą sytuacje.
-Bardzo możliwe, że tak- Odpowiedział odkładając nóż.- Ostatnio często jacyś ludzie mieli do niego problem.
-Powiedział ci o co chodziło?- W dalszym ciągu dopytywał chłopak.
-Nie, ale jeżeli nie wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze- Stwierdził.- Ale wiem kto może wiedzieć.
-Kontynuuj- Wtrącił się Sapnap krzyżując ręce na klatce piersiowej.
W tamtym momencie zadzwonił telefon Jacobsa. Był to Wilbur, chłopak bez zastanowienia odebrał biorąc na głośnomówiący.
-Co jest?
-Byłem poszukać ładowarki u Alexa, i znalazłem jakiś list na jego biurku, i jest tam naruszany temat nas wszystkich łącznie z Sapnapem.
-Wiem, czytałem go
-I NIC NAM NIE POWIEDZIAŁEŚ?
-Nie byłem w stanie w ogóle o tym wspominać
-Okej okej, postanowiłem zobaczyć czy nie ma czegoś jeszcze, i w szufladzie znalazłem taki jakby jego notes, w którym wspomina o jakimś kasynie i dziewczynie o imieniu Tina.
-Tina- Powtórzył cicho imię dziewczyny Corpse.
Oboje spojrzeli na niego pytającym wzrokiem. Nie rozumieli o co może mu chodzić.
-Chodziło mi o Tine- Dodał zerkając na nich.
-Zaraz będziemy- Odpowiedział Wilburowi szatyn kończąc rozmowę.
Szybko ruszyli ku wyjściu z mieszkania zostawiając Corpse'a samego. Chcieli się dowiedzieć, czy to może mieć jakiś związek z jego śmiercią, a raczej z licznymi ranami na jego ciele.
Już po około 10 minutach byli na miejscu. Zdyszani wbiegli do domu ściągając zbędną garderobę, po czym ruszyli do salonu gdzie siedziała cała reszta. Blondyn siedział na fotelu trzymając w ręce list, natomiast George oraz Wilbur siedzieli na kanapie przeglądając notatnik chłopaka.
-Znaleźliście coś ciekawego?- Zapytał Jacobs siadając obok Soot'a.
-Jest parę ciekawych wpisów- Odpowiedział daltonista przewracając stronę.- Na przykład ten- Dodał podając mu notatnik.
287
Dziś znów tam byłem, znowu przegrałem, a mam jeszcze sporo długu. Mam tydzień czasu. Tina chce mi w jakiś sposób pomóc, rozmawiając z nimi, boję się, że coś jej zrobią. Kurwa znowu to zrobiłem.
Chłopak zmarszczył brew czytając to, po czym przewrócił na następną stronę.
288
Pieprzony śmieć, skrócił mi czas, cholera mogłem się zamknąć.
289
Zaciągnęli mnie na tyły, ledwo co żyje. Boję się myśleć, co będzie dalej.
290
''Albo ja to zakończę, albo ten skurwysyn sam się zabije''
291
CZYTASZ
meeting after years. / Karlnap
FanfictionSapnap i Karl przyjaźnią się od dzieciństwa, są niczym papużki nierozłączki. Do dnia, w którym szatyn znika bez żadnego słowa, a mały Karl nie pojmuję sytuacji. Spotykają się przypadkiem po ponad 10 latach. Czy to spotkanie skończy się szczęście? ...