16

950 76 141
                                    


Jacobs w objęciach szatyna, płakał jeszcze bardziej, momentami niemal dławił się łzami. 

Natomiast Sapnap, był lekko zdezorientowany, ponieważ nie wiedział, co wywołało takie emocje u chłopaka. Gładził go delikatnie ręką po plecach, aby brunet się chociaż trochę uspokoił, aby mógł z nim porozmawiać. 

-Hej, Karl co się stało?- Zapytał łagodnie dalej tuląc chłopaka. 

-Bo Q-Quackity- Próbował wyjąkać lecz po prostu nie dawał rady. 

-Spokojnie, jestem przy tobie- Wyszeptał odsuwając się od przyjaciela.- Jeżeli nie możesz mi tego powiedzieć, to po prostu idź spać i rano mi powiesz, okej? 

Brunet tylko skinął głową, i położył się w łóżku, chowając twarz w poduszkę. Szatyn dosłownie po chwili, dołączył do niego, lecz nie miał zamiaru spać. Miał zamiar jeszcze tej nocy, ogarnąć wszystko związane z lotem. 

Nie był pewien, czy dobrym pomysłem jest wracanie do tamtego miejsca, które go wychowało i jednocześnie zniszczyło. Z resztą, bał się o Karla, wiedział że brunet ma głównie złe wspomnienia z tamtym miejscem, ale wiedział, że jeżeli oni tam nie polecą, to nikt tego nie zrobi. 

Wybiła godzina 4 nad ranem, a Nick miał ogarnięte prawie wszystko, oprócz noclegu. Oczywiste było to, że jeżeli tam lecą to zostaną tam na przynajmniej dwa dni. Lot udało mu się ogarnąć na pojutrze, co go bardzo ucieszyło. 

W pewnym momencie szatyn poczuł ucisk na swojej klatce piersiowej, po chwili zorientował się, że to głowa bruneta. Uśmiechnął się sam do siebie i wplątał swoją dłoń w bujne włosy chłopaka. Wybierając nocleg poczuł czyjś wzrok na sobie, spojrzał w dół i zauważył, że to nikt inny niż Karl. Jacobs patrzył na niego z lekko przymrużonymi oczami. 

-Czemu nie śpisz?- Zapytał zerkając na zegar na którym wybiła godzina 4:10. 

-Ogarniałem wszystko co jest związane z lotem- Odpowiedział odkładając telefon na szafkę obok.- A ty czemu nie śpisz? 

-Nie wiem, po prostu jakoś nie mogę- Stwierdził.- Zastanawiam się, czy by stąd nie wyjechać. 

Szatyna trochę zaskoczyły słowa chłopaka. Z tego co mu się wydawało, podobało mu się mieszkanie w tej okolicy. 

-I chcesz zostawić wszystkich?- Zapytał unosząc brew. 

-Tak.. znaczy nie do końca- Odchrząknął wstając z łóżka.

-Gdzie idziesz?- Spytał siadając na łóżku i patrząc uważnie na bruneta. 

-Przejść się, czy coś- Odpowiedział podchodząc do szafy, z której następnie wyciągnął pierwszą lepszą bluzę. 

-I ty chcesz iść sam i mnie tu zostawić?- Prychnął wstając i biorąc telefon z szafki. 

-No tak- Odpowiedział patrząc na szatyna. 

-Idę z tobą- Stwierdził krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

-Przecież nic sobie nie zrobię- Prychnął zakładając bluzę. 

-Nie ufam ci jeżeli o to chodzi- Zaczął ruszając w stronę wyjścia z pokoju.- To idziemy? 

Karl tylko przytaknął i wyszedł z pokoju. Po drodze do wyjścia zauważyli, że w kuchni pali się światło, co było trochę dziwne bo myślał, że wszyscy śpią. Jednak okazało się, że w kuchni siedział Wilbur oraz Dream, którzy najzwyczajniej coś pili. 

-Naprawdę?- Westchnął Jacobs opierając się o ścianę. 

-Ja go tylko wspieram- Zaczął Soot podnosząc ręce w górę. 

meeting after years. / KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz