8

41 3 2
                                    

Pov. George

Po jakimś tygodniu umiałem już wystarczająco posługiwać się mieczem. Dream chciał mnie jeszcze nauczyć strzelać z łuku, ale przy tej czynności się poddał. Została jeszcze jedna rzecz, którą Clay po części pomógł mi opanować - jazda na koniu. Kilka razy pojechaliśmy na koniach w teren i było to dość ciekawe i nowe przeżycie dla mnie.

Kończył mi się jednak czas wolny od pracy i powoli znowu musiałem wracać do biura i do szarej, ponurej żeczywistości. Nie chciałem mówić o tym Dream'owi ze względu, że wiązało się to z mniejszą ilością snu i tym samym mniejszą ilością czasu, który mogę spędzić z moim przyjacielem (?).

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Skip Time
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Teraz już prawie w każdy wieczór wracałem razem z Wilbur'em do domu. Zdecydowaliśmy, że ze względu na to, że był piątek zrobimy sobie małą imprezę, a bardziej po prostu posiedzimy i pogadamy jak dawniej. Teorytycznie to nawet brakowało mi tej jego troski, ale teraz już wszystko było jak dawniej. Zaczynałem zapominać o tym, że Tommy nie żyje.

Musiały jednak minąć miesiące zanim pogodziłam się z tym faktem i zdawałem sobie sprawę, że minie jeszcze kilka lat zanim pogodzę się z tym całkowicie. Dream'a znałem nieco krócej, ale według mnie 6 miesięcy znajomości to wciąż dość sporo abym mógł go znać wystarczająco długo. Oczywiście było to, że nie każdej nocy mogłem "teleportować" się na Kepler jednak zaczołem darzyć Dream'a wielką (żeby nie powiedzieć, że ogromną) sympatią.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Skip Time
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Razem z Wilbur'em pojechaliśmy do mojego mieszkania. Zamówiłem coś do jedzenia i picia, a w między czasie sam zaproponowałem mu alkohol oraz coś do zjedzenia. Ciężko było odmówić mojej kuszącej propozycji. Podałem mojemu przyjacielowi butelkę zimnego piwa, a na stole postawiłem dwa kieliszki oraz szampana.

- Dobrze znów widzieć cię w pracy i kiedy wracach do normalnego życia. - Wilbur

- Tak też się cieszę. Co u ciebie swoją drogą? Dawno nie rozmawialiśmy. - George

- To prawda, dawno nie rozmawialiśmy. U mnie raczej nic się nie dzieje, wszystko na spokojnie i nie ma żadnych zmian. Mam nadzieję, że tak pozostanie. - Wilbur

- Chciałbym już na wakacje wrócić do Orlando. Idealny i ciepły klimat. - George

- Tak właściwie. Wiesz co u Karl'a i Nick'a? I co też słychać u ciebie? Jak tam było z przeprowadzką? - Wilbur

- Dawno nie rozmawiałem z Karl'em, ale wiem, że Nick ma strasznie dużo pracy. Mam nadzieję, że nic nie stało się z ich mieszkaniem i, że nie muszą robić jakiegoś remontu. Swoją drogą była to nawet dość fajna zabawa, a zwłaszcza składanie mebli na czas kiedy okazało się, że za chyba dwa dni Nick i Karl mają się już całkowicie wyprowadzić, a Karl zamówił nowe meble. Natomiast u mnie to.. chciałbym ci o czymś powiedzieć, ale zupełnie nie pamiętam co się dzieje w tamtym momencie. - George

- Wszystko w pożądku George? Jeśli nadal potrzubujesz wolnego to mogę cię zastąpić. - Wilbur

- Wszystko jest w porządku, a z drugiej strony nie chciałbym cię znowu obciążać. - George

- W takim razie o co chodzi? Od jakiegoś czasu jesteś strasznie rozkojarzony, tak jakbyś był w innym świecie. - Wilbur

- Kilka tygodni, a może nawet dłużej po tym kiedy zmarł Tommy nie było ze mną najlepiej. Wiem tylko, że miałem dość nietypowe sny i do dziś je mam. Nie mogę powiedzieć ci co w nich jest, po prostu tego nie pamiętam, ale jednocześnie mam podświadomość co tam jest i jak wygląda to miejsce. - George

- Na pewno wszystko dobrze? Może powinieneś udać się z tym do jakiegoś specjalisty aby przepisał ci leki. - Wilbur

- Nie chcę i nie potrzebuje żadnych leków. Wiem, że lubię tamto miejsce, jest takie miłe i przytulne. - George

- Pamiątaj, że zawsze możesz liczyć na moją pomoc. - Wilbur

Przez długi czas ja i Wilbur jeszcze rozmawialiśmy jednak chcąc czy nie chcąc nasz wspólny wieczór wyszedł spod kontroli. Ostatecznie ja i mój przyjaciel byliśmy tak pijani, że nawet nie wiedziałem kiedy zasnęliśmy.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Skip Time
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Sam nawet nie wiedziałem gdzie jestem, źle się czułem więc zastanawiałem się czy rzeczy z rzeczywistości mają działanie na mnie również i w Kepler. Musiałem jednak coś zrobić, po chwili dotarło do mnie, że jestem niedaleko strumienia. Woda była krystalicznie czysta więc postanowiłem się nią pobudzić macząc głowę w wodzie. Pomogło.

Nie wiedziałem gdzie jestem i to był fakt którego się obawiałem.. poszedłem przed siebie i po dłuższej chwili usłyszałem odgłosy koni, a dokładniej mojego konia i konia należącego do Dream'a, którego akurat nie mogłem nigdzie znaleźć.

Nie musiałem jednak długo czekać aż mój przyjaciel przyjdzie na tą polane, w dodatku z koszem pełnym jedzenia.

- Spodziewałeś się mnie tutaj? - George

- Przywykłem do tego, że jesteś w Kepler mniej więcej o tej porze jak ta w tej chwili więc można powiedzieć, że tak. - Dream

- Zauważyłem teraz jedną rzecz. Godziny w Kepler może są tak długie jak godziny w Londynie, ale w chwili obecnej jest u mnie noc, a tutaj jest dzień. - George

- Czyli tak naprawdę jakbyś nie spał całą noc, a tak właściwie coraz rzadziej tutaj jesteś. - Dream

- Mam zbyt wiele rzeczy na głowie, teraz ja w rzeczywistości śpię pijany na kanapie razem z moim przyjacielem. - George

Dream odłożył kosz obok drzewa, a sam ściągnął maskę i położył się na trawie. Blondyn popatrzył w moim kierunku i się uśmiechnął.

- Może jesteś gdzieś na innej gwieździste. - Dream

- Gwieździe? - George

- Tak, co w tym dziwnego? - Dream

- Normalnie żyje na planecie. - George

- To wiele wyjaśnia... - Dream

Położyłem się obok blondyna i spojrzałem na niego. Clay leżał uśmiechnięty wpatrując się w niebo, ale nie musiałem czekać długo aż popatrzy się w moim kierunku.

- O co chodzi Gogy? - Dream

- Widzę wieczność w twoich oczach, dobrze się czuję będąc przy tobie... - George

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

~Night~ - DnfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz