Pov. George
Każdy dzień już niczym się nie różni. Codziennie wstaje koło godziny 10 am, jem coś na szybko, idę na spacer lub ewentualnie robię jakieś zakupy, gram przez jakąś godzinę w MC i za każdym razem później dostaje załamania nerwowego, te wszystkie wspomnienia do mnie wracają. Tommy był moim przyjacielem i razem graliśmy na tym serwerze, Wilbur oczywiście później do mnie dzwoni zapytać jak się czuję lub jeśli jest gdzieś w pobliżu to do mnie przyjeżdża.
Wiedziałem, że już jest ze mną lepiej tylko dlatego, że nie czułem już potrzeby aby płakać, Wilbur to zauważył, ale wciąż byłem zbyt słaby psychicznie i fizycznie aby móc wrócić (przynajmniej w większej części) do "poprzedniego" życia. Wszystko znów zaczynało się układać, przyzwyczajałem się do tego, że Tommy już nie żyje, najmniejsze rzeczy przypominały mi go.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Skip Time
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*Wilbur znalazł dziś chwilę czasu na pogranie ze mną w MC, mój kompan podczas gry stwierdził, że chce mieć papugę więc razem z nim zacząłem szukać dżungli. Kiedy jechaliśmy w jednym kierunku przypadkiem znaleźliśmy się na łące na której Tommy pokłucił się z Ranboo i razem zaczęli ze sobą walczyć. Wilbur zdał sobie sprawę z tego, że sobie o wszystkim przypomniałem, ja na chwilę musiałem odpocząć więc zatrzymałem się w miejscu (he he Stop Time), a Wilbur na mnie czekał.
- Wszystko dobrze George?- Zapytał mnie Wilbur
- Tak, tylko..- Odpowiedziałem z żalem w głosie, a następnie się rozpłakałem
- George, czekasz aż wszystko się ułoży i wstajesz z myślą, że jutro będzie będzie lepsze tak? - Wilbur
- Raczej tak..- George
- Pamiętaj, że lepsze jutro nie nadejdzie jeśli wciąż będziesz myślał o tym co było wczoraj - Wilbur
To co powiedział Wilbur mnie oświeciło i jak zawsze miał rację. Od dłuższego czasu patrzyłem tylko na to co było, a nie na to co dopiero będzie, jak zawsze był to mój błąd więc teraz musiałem sam z tego jakoś wyjść. Oczywiście byłem świadomy, że Wilbur z chęcią by mi pomógł, ale to ja sam siebie doprowadziłem do tego stanu.
- Wiesz Wilbur jestem już zmęczony, do zobaczenia za jakiś czas. - George
- Jasne, nie ma problemu. Pewnie wpadnę do ciebie za jakiś czas. - Wilbur
- Nie ma problemu tylko daj mi znać wcześniej żebym nie miał innych planów - George
- Tak.. tak.. ty i jakie kolwiek plany po za twoim domem.. rzadka rzecz w ostatnim czasie.. - Wilbur
- Bardzo śmieszne.. no, ale ja już muszę kończyć. - George
- Jeszcze raz do zobaczenia. - Wilbur
Rozłączyłem się oraz wyszedłem z serwera, miałem już iść wsiąść prysznic, ale zadzwonił do mnie SapNap, raczej ze sobą nie rozmawialiśmy więc nie chciałem się tym razem wykręcać od rozmowy z nim.
- Hej Sap jak tam u ciebie? - George
- Siema Gogy, całkiem dobrze, rozmyślamy nad niektórymi sprawami razem z Karl'em, ale jak tam u ciebie? - SapNap
- Na pewno jest już zdecydowanie lepiej, grałem dziś z Wilbur'em i dzięki niemu doszedłem do wniosku, że nie warto rozmyślać o tym co było. - George
- Fajnie, że zdałeś sobie z tego sprawę, a jeśli już wróciłeś do grania to masz w planach wrócić do internetu? - SapNap
- Myślę, że jeszcze na długo moje życie pozostanie prywatne... - George
- Myślę, że nie ma sensu załamywać się aż tak bardzo - SapNap
- Chodzi bardziej o to, że nienawidzę jak ludzie myślą że nasze życie jest łatwe, tylko dlatego że go nie znają. - George
- Zapamiętaj jedno Gogy.. ludzie nigdy nie zobaczą twojego smutku, problemów i tak bardzo cierpisz. Ludzie zauważą tylko twoje błędy. - SapNap
- Masz sporą rację w tych słowach, ale z drugiej strony nie chcę aby hate mnie dobijał - George
- Przepraszam George, ale muszę kończyć. Karl mnie woła. - SapNap
- Jasne, nie ma problemu. Pozdrów go ode mnie. - George
Nie czekałem nawet na odpowiednim tylko po prostu się rozłączyłem i poszedłem do łazienki wsiąść zimny prysznic. Godzina była już dość późna więc chciałem odpocząć po całym dniu, chciałem też zacząć się trzymać słów Wilbur'a „Lepsze jutro nie nadejdzie jeśli znów będziesz myślał o tym co było wczoraj.", zanim jednak poszedłem spać wziąłem leki nasenne oraz włączyłem jakąś randomową playlistę na moi telefonie, później już tylko założyłem słuchawki i poszedłem spać.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Skip Time
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*Obudziłem się na łące, na której rosły najróżniejsze kwiaty (zaczynając od mleczy lub kaszyńcach, a kończąc na chabrach i dzwonkach). Nie wydawało mi się aby był ze mną ktoś jeszcze w tym miejscu, nie wydawało mi się aby to sen..
Kiedy wstałem z ziemi zrozumiałem, że jestem na zupełnym pustkowiu i w obrębie co najmniej kilometra nie było nic więcej oprócz łąk. Nie wiedziałem co mam robić więc po prostu poszedłem przed siebie.Po dłuższym czasie znalazłem rzekę, jakiś las oraz miejsce na odpoczynek, nie wyglądało to naturalnie. Nie wyobrażam sobie, że takie miejsce mogłoby istnieć naprawdę, ale też nie wyobrażam sobie aby to był sen.. kilka metrów od rzeki znajdowało się duże drzewa gdzie na jego gałęzi była huśtawka a obok dość spory stół z obrusem, a obok niego ławka. Na drzewie przybita gwoździami była mapa, która wskazywała, że w pobliskim terenie nie ma niczego innego oprócz lasów, rzek i łąk. Zauważyłem, że obok stołu jest koszyk z jedzeniem, nie chciałem jednak ryzykować swojego życia więc po prostu położyłem się wygodnie w hamaku, który był między drzewami oraz przykryłem się tam kocem, który zastałem na miejscu.
W mojej głowie pojawiło się pytanie "Co zrobię potem?", ale najwyraźniej musiał być jakiś sposób na to żeby wrócić do rzeczywistości, w końcu jakoś musiałem trafić do tego miejsca tylko.. co jeśli "coś" pójdzie nie tak i zostanę tutaj na zawsze? Może to jednak sen..
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
CZYTASZ
~Night~ - Dnf
Fanfiction"Wyobraź sobie, że jesteś na polu mleczy..." Co jeśli to już jest koniec i nie zobaczę już mojego przyjaciele z innej krainy?