Pov. George
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Znów się przeniosłem do krainy moich snów.. ale to już nie było Kepler, a ja nie byłem sobą. Nic nie wyglądało tak samo.
Rzeki powysychały, jeziora zamieniły się w ścieki, kwiaty uschły. Trawa była żółtawa lub spalona, a większość lasów została wycięta lub spalona.
(Natomiast ja ByŁeM PrzEźRoCzySty
Elita zrozumie)
Natomiast ja.. wyglądałem inaczej tylko pod względem barw, które były mniej intensywne niż zawsze oraz tym, że byłem jakgdyby "przeźroczysty". Nie mogłem nic złapać do ręki oraz sam nawet nie mogłem się dotknąć. Byłem w stanie jednak normalnie się poruszać.Dream'a nigdzie nie było chociaż w większości pojawiłem się w pobliżu niego. Niebo nabrało koloru brudnej żółci, ale nad pagórkiem gdzie Dream miał swoją róże świeciło słońce. Nie zostało mi nic innego jak tam pójść.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Skip Time
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*Tak.. tam był Dream.. a bardziej jego zwłoki. Jego twarz była już całkowicie przypalona.. nie była spalona. Dream wciąż wyglądał jak Dream pierwszy raz kiedy zobaczyłem go po mojej bezsennośći. Klęknął obok niego i przytuliłem jego głowę do swojej klatki piersiowej. Nie mogłem uwierzyć, że to już koniec, że już nigdy nie zobaczę uśmiechu Dream'a i jego oczu...
- Hej George.. nie przejmuj się. Zawsze masz mnie, SapNap'a i Karl'a. - Gostbur
- Chwilą co.. WILBUR?! - George
Odwróciłem się. Tak, za mną stał Wilbur, który przyjaźnie się uśmiechał trzymając mnie za ramię. Było coś z nim nie tak, nie wyglądał normalnie..
Tak jakby był duchem, podobnie do mnie- Co cię tak dziwi? Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. - Gostbur
- Co tutaj robisz? Pierwszy raz cię tutaj widzę. Co się stało? Co z Dream'em? - George
- Spokojnie George. Zostaw go. - Gostbur
- Jak mam być spokojny?! - George
- SapNap i Karl na nas czekają. Tak jesteśmy tutaj pierwszy raz, ale tak naprawdę nie ma nas tutaj. Nie istniejemy. - Gostbur
- Ja go nie zostawię.. - George
- Nic mu nie będzie. Pewnie tylko zemdlał ze względu na zmianę środowiska. - Gostbur
- Więc gdzie jest SapNap i Karl? I dlaczego wyglądasz jak duch? I ja też? I dlaczego Dream wygląda normalnie? - George
- SapNap i Nick są u góry. Ty, ja, SapNap i Karl jesteśmy duchami. Dream za niedługo też będzie. Kepler się rozpada więc musimy stąd jak najszybciej iść. - Gostbur
- Jak to u góry?! Więc co się stanie z Dream'em?! - George
- Ponad chmurami jest nowa kraina, ma obecnie lepsze warunki do życia niż Kepler. Kepler się rozpada więc wszystko zamieni się w gaz, a na koniec zniknie, nie mamy na to wpływu. Dream'a też to czeka. - Gostbur
- A co jeśli zabierzemy go ze sobą? - George
- To nie pomoże George, zrozum, że to już koniec. - Gostbur
- Nie chcę właśnie tego zrozumieć! - George
Nie usłyszałem odpowiedzi od Wilbur'a. Coś zaczęło ciągnąć mnie ku górze, ale po chwili puściło. Wilbur też odbił się od ziemi w taki sposób, że zaczął latać. Nie wiedziałem co mam robić więc zostałem tak przez dłuższą chwilę w powietrzu. Karl jendak to zauważył i przyleciał do mnie, złapał mnie za rękę i lekko zaczął ciągnąć mnie w kierunku góry. Było coraz jaśniej, blask oślepiał mnie po oczach.
W pewnym momencie jednak wylecieliśmy nad chmury gdzie zauważyłem mnustwo marmurowych płyt, które służyły za podłogę. Znajdowały się tam również filary i inne budowle. Czułem się jak na Olimpie albo w Rzymie.
Moją uwagę przykuł portal.. świecący portal.
- Co to za portal? - George
- Ten portal to Twilight Forest, pomimo, że tak nie wygląda. Nazywamy go tak, ponieważ gdybyśmy powiedzieli, że to portal do nieba to ktoś by pomyślał, że już jesteśmy w niebie czy coś w tym stylu. - GostNap
- Co się stanie jeśli z nieco skorzystam? - George
- Wrócisz na ziemię - Gostbur
- A mogę? - George
- Sam chciałeś tutaj zostać George. Co z Dream'em? Zostawiasz go? - GostKarl
- I tak nie mam jak mu pomóc... - George
- Więc droga wolna.. możesz iść do domu. - Gostbur
Stanołem na dolnej ramie prostokątnego portalu. To co było w środku przypominało wodę.
*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*
Obudziłem się w swoim łóżku, a dokładniej Wilbur to zrobił. Była już 16 więc pewnie zmartwił się dlaczego nie wychodziłem z domu ani nie dawałem oznak życia. Ostatnio chciał abym dał mu zapasowe klucze więc to zrobiłem.
- Wszystko dobrze George? - Wilbur
- Jesteśmy w Londynie? Nikt nie umiera? Nikt nie zamienia się w ducha? - George
- Chyba za dużo filmów się naoglądałeś Gogy... - Wilbur
- Albo to od narkotyków.. - George
- Nie przesadzaj z nimi. Pamiątaj o tym. - Wilbur
- Tak, tak. Pamiątam - George
To prawda do dziś brałem narkotyki, które dał mi Big Q. Stopniowo zmniejszałem ich ilość, ponieważ chciałem z nimi już skończyć, ale przede mną było jeszcze sporo drogi..
Tak właściwie to może narkotyki miały wpływ też i na Kepler.. czyli to oznaczało, że tym samym zabiłem Dream'a.. zabiłem miejsce, które kochałem. Nie mogłem tam wrócić ani co zrobić.. czy to.. czy to koniec?
CZYTASZ
~Night~ - Dnf
Fanfiction"Wyobraź sobie, że jesteś na polu mleczy..." Co jeśli to już jest koniec i nie zobaczę już mojego przyjaciele z innej krainy?