Rozdział 18

315 21 7
                                    

                             Kłutnia

Pov Kubir:

Wszedłem do domku i zobaczyłem coś czego bym nie chciał. W mieszkaniu znajdowały się 2 dziewczyny i Tobiasz. Już nawet nie wspomnę, że Wiktoria była bardzo blisko Tobiasza. Alice natomiast stała przy drzwiach obok mnie. Po chwili wzięła Wiktorię za nadgarstek i wyprowadziła z domku.

Tobiasz- Kuba ja... Ja ci wszystko wytłumaczę..

Kubir- Serio? Nie musisz...

Tobiasz- Kuba...

Kubir- Wiesz jak to wyglądało?!..

Tobiasz- Tak... Wiem...

Kubir- właśnie... Może... Jutro ok? Dzisiaj nie mam ochoty już na jakieś rozmowy.

Tobiasz- Dobrze..

Czułem się okropnie nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Postanowiłem pójść na spacer miałem nadzieję że mnie to trochę uspokoi. Położyłem torbę z zakupami na stole po czym wyszedłem. Zamykając drzwi widziałem tylko przygnębionego Tobiasza. Gdy zamknąłem drzwi do końca opuściłem głowę lekko w dół i poszedłem.

Pov Tobiasz:

Rozmyślałem gdzie mógł pójść Kuba i co mu jutro powiedzieć. Powiem mu prawdę ale czy uwierzy? Miałem co do tego pewne wątpliwości ale spróbuję mu udowodnić. Jako dowody mogłem poprosić Alice żeby powiedziała co się stało. Ahh ale że mnie idiota zapomniałem, że Alice nie było przy całym zdarzeniu tylko już po. Jeszcze tak jakby prosić ją o pomoc. To mój związek i mój problem a ja chcę kogoś prosić żeby powiedział Kubirowi jak było?

Po dłuższej chwili usiadłem na kanapie oglądając jakieś filmy na YouTube. Oglądałem odcinki Kubira, nie oglądałem długo strasznie szybko poszedłem spać. Położyłem się na kanapie i w mgnieniu oka zasnąłem.

Pov Alice:

Alice- SERIO WIKTORIA?! JA MYŚLAŁAM ŻE TY SOBIE ŻARTUJESZ Z TYM ŻE PÓJDZIESZ I PODERWIESZ TOBIASZA!

Wiktoria- Możesz nie krzyczeć?- zapytała podirytowana dziewczyna.

Alice- Nie, nie mogę.- odpowiedziałam wkurzona.

Alice- Wiktoria jak mogłaś? Naprawdę jesteś aż taka ślepa..- niedokończyłam zdania ponieważ Wiktoria mi przerwała.

Wiktoria- NO JA AKURAT NIE JESTEM TOBĄ!- Wykrzyczała mi prosto w twarz.

Alice- ZAMKNIJ SIĘ!! TERAZ JA DO CIEBIE MÓWIĘ A TY SŁUCHASZ ROZUMIESZ?!

Dziewczyna nic się nie odezwała tylko zamilkła i słuchała dalej. Dobra może i trochę przesadziłam ale trudno.

Alice- Naprawdę jesteś taka ślepa i nie widzisz że coś pomiędzy Tobiaszem a Kubą stoi? Taką więź, zwana miłością.

Wiktoria-...- dziewczyna nic się nie odzywała. Chyba zrozumiała swój błąd.

Alice- zrozumiałaś?- zapytałam.

Wiktoria- Tak. Ale ta ich więź miłosna nie wypali.

Alice- Wikt...

Wiktoria- TOBIASZ BĘDZIE MÓJ CZAISZ?!

Alice- Nie uda ci się.- powiedział po czym cicho poszłam do swojego pokoju.

Zamknęłam drzwi na klucz, oparłam się o drzwi po czym opuściłam się po nich na podłogę i rozpłakałam. Rozpłakałam ponieważ przyjaźniłam się z Wiktorią od dziecka. Od kąd miałyśmy po 4 lata. Trudno było pogodzić się z tym co się stało ale po chwili pogodziłam się. Mimo tego że prawie w ogóle nie znałam Tobiasza i Kuby, wolałam ich. Wyciągnęłam z pod łóżka swoją walizkę i torbę i zaczęłam się pakować. Z pokoju zabrałam wszystko to co swoje. Poszłam do łazienki i wzięłam swój ręcznik, szlafrok, szczoteczkę do zębów i pastę, no i pudełko od aparatu.

Gdy nastał ranek ubrałam się i rozczesałam włosy. Nie było to takie łatwe są dość długie. Gdy już to zrobiłam wzięłam walizkę i torbę po czym szybko i gwałtownie wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami. Podeszłam do drzwi wyjściowych założyłam buty, kurtkę, czapkę i szalik i wyszłam. Postanowiłam pójść do Tobiasza i Kuby, miałam nadzieję, że nic złego się nie stało.

Zapukałam do drzwi po czym czekałam. Czekałam dość długo, pff nie dziwię się że nie otwiera jest blady świt. Miałam już odchodzić lecz jednak drzwi się otworzyły.

Tobiasz- Alice co tu robisz? Jest dopiero 5:40. Czemu nie śpisz?

Alice- No wiesz. Długo by opowiadać, w skrócie pokłóciłam się z Wiktorią na amen. Zastanawiał się czy nie mogłabym u was przenocować nawet na kanapie? Wiesz wyjeżdżam już jutro i nie opłaca się brać nowego pokoju.

Tobiasz- jasne wejdź.

Alice- rozejrzałam się po mieszkaniu. Gdzie Kuba?

Tobiasz- Nie wiem. Nie śpię od 2:00 i zastanawiam się gdzie on jest. A my właśnie też jutro wracamy..

Alice- Ahhh.. Nie poszedłeś go szukać?

Tobiasz- Myślałem, że wróci.. a jednak się myliłem...

Alice- O nie kolego tak łatwo to ty mi się nie poddasz. -Podałam mu kurtkę i czapkę.

Tobiasz- Nie rozumiem.

Alice- Ubierzesz się i idziemy go szukać.- powiedziałam poczym podałam chłopakowi kurtkę i czapkę.

Tobiasz- Alice ja...

Alice- Bez dyskusji kolego. Dawaj, czekam na zewnątrz. A i masz na wyjście 5 minut. Żebym nie musiał tu wracać i cię upominać.- Uśmiechnęłam się i wyszłam.

Czekałam 3 minuty Tobiasz wyszedł i wyruszyliśmy w drogę poszukiwania Kubira.

•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
1:48 a nowy rozdział już jest to mój najdłuższy rozdział jaki napisałam liczy on 738 słów. Miłego czytanka życzę oraz dnia/nocy <33.

To ktoś więcej niż &quot;PRZYJACIEL&quot; ||TobirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz