1

3.1K 91 6
                                    

Kiedyś poznałem dziewczynę. Miałem wtedy sześć lat i strasznie cieszyłem się moim darem. Szpanowałem nim, chwaląc się na lewo i prawo jaki to nie jestem zajebisty. Szedłem w stronę domu. Było już późno. Słońce już dawno schowało się za horyzontem, a latarnie od dłuższego czasu oświetlały ulice. Zadowolony z siebie dumnie maszerowałem środkiem chodnika. Kątem oka zauważyłem niewielką postać na murze. Był wysoki na ponad dwa metry. Nie spodziewałem się tam nikogo. Przystanąłem i zadarłem głowę. Na ceglanej ścianie siedziała dziewczynka w moim wieku. Jej nogi były skrzyżowane, a na jej kolanach było coś futrzastego. Pomyślałem, że pewnie miętosi kota. Nagle na mnie spojrzała. Jej oczy błyszczały w półmroku jakimś dzikim blaskiem. Miały złoto-zielony odcień tęczówek i źrenice, które wolno zmieniały kształt z okrągłych, na podłużne. Wyglądały trochę jak małe pulsujące romby. Gdybym nie wiedział, że siedzi tam dziecko w moim wieku zapewne pomyliłbym ją z dzikim zwierzęciem.

Z jej strony usłyszałem ciche warczenie, a następnie syknięcie. Potem dźwięki ustały. Zdziwiłem się, kiedy zrzuciła nogi z krawędzi muru i zeskoczyła. Wylądowała metr przede mną. Na jej głowie sterczało dwoje uszu, a za nią opadał futrzasty ogon. Podniosła się z przykucu i przeszyła mnie spojrzeniem.

-Kim jesteś? - zapytała patrząc mi prosto w oczy.

-Co cię to obchodzi? - prychnąłem marszcząc brwi. Nie znałem jej, dlatego chciałem pokazać jaki to nie jestem twardziel.

-Racja. Nie obchodzi. - zamurowało mnie. Jeszcze nikt, nigdy mnie tak nie potraktował. Dziewczyna przeszła obok mnie, a jej ogon połaskotał mnie w odsłonięte kostki.

-Hej! Za kogo ty się masz żeby mnie lekceważyć?! - byłem wkurzony. Spojrzała na mnie przez ramię, ale nie odpowiedziała. - Hej! Odpowiedz!

-Po co mam tłumaczyć się obcym? - wzruszyła ramionami i wolno szła przed siebie.

Zgłupiałem. Tępo patrzyłem w jej plecy. Miała rację... Nic o sobie nie wiedzieliśmy. Wymamrotałem coś pod nosem i z niezadowoleniem odprowadzałem ją wzrokiem. W pewnym momencie zatrzymała się. Jej zwierzęce uszy poruszyły się, a jej głowa zwróciła się w kierunku uliczki między blokami.

-Chyba mama cię szuka. - powiedziała milszym głosem. - Nazywasz się Katsuki, tak? - spojrzała na mnie. Jej oczy błyszczały w półmroku. Wyglądały nieco przyjaźniej niż jeszcze chwilę temu.

-Skąd to niby wiesz, co?

-Mam lepszy słuch niż ty. Jestem w końcu lisem.

-Lisem? - zdziwiłem się. Wtedy, jeszcze nigdy nie spotkałem nikogo ze zwierzęcą mocą. - Jak to działa?

-Kiedyś ci pokażę. - wyszczerzyła się. Brakowało jej jednego z zębów. - Ale na razie wracaj do domu.

-Ha!? Nie chcę wracać! Nikt nie będzie mi rozkazywać!

-Nikt? - przekrzywiła głowę patrząc na mnie jak ciekawski szczeniak.

-Nikt! - krzyknąłem.

-Nawet ja? - podskoczyłem jak oparzony. Za moimi plecami stanęła moja mama. Skrzyżowała ręce na piersi i zmierzyła mnie spojrzeniem, które wyrażało złość. - Wiesz która jest godzina!? Martwiłam się, że coś ci się stanie! - w jednym momencie przykucnęła i zamknęła mnie w objęciach.

-Puszczaj mnie! - jak najszybciej się wyrwałem. Nienawidziłem jak mnie traktowała w ten sposób. - Nie jestem dzieckiem!

-Katsuki! - zmarszczyła brwi. - Zawsze będziesz moim synem. Nawet kiedy będziesz staruszkiem!

-Nie będę!

-Mniejsza... - westchnęła i podniosła się. - Czemu się spóźniasz? Miałeś być w domu pół godziny temu.

Through Memories Bakugou x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz