Pov. Y/n
Dwa lata... Minęły dwa pieprzone lata odkąd widziałam go po raz ostatni. Bakugou Katsuki, mój chłopak i najlepszy przyjaciel, rozpłynął się w powietrzu. Nie wiem co się stało, nie wiem jak, nie wiem kiedy i nie wiem dlaczego. Pewnego dnia wyszedł do pracy, tak ja zawsze i już nie wrócił. Dzwoniłam, pisałam, szukałam... Na nic... To wszystko na nic. Byłam na policji, ale mnie zbyli. Ich wyuczona regułka bolała jak diabli. "Pan Bakugou jest dorosły. Możliwe, że nie chce się z Panią skontaktować.". Próbowałam złożyć zgłoszenie zaginięcia czterokrotnie w ciągu roku. Za każdym razem zbywali mnie ta samą frazą. Nie dało się nawet przeforsować ich tym, że minęło sporo czasu odkąd ostatni raz się odezwał. Nie robili nic w tym kierunku. Z perspektywy czasu uważam, że pewnie coś wiedzieli i po prostu nie chcieli się wydać. Mimo tego uważam, że policja nie powinna postępować w ten sposób. Pierwsze trzy dni od jego zniknięcia praktycznie nie jadłam i nie spałam. Chodziłam nerwowo od okna do okna wyglądając go. Obdzwoniłam wszystkich jego znajomych, z którymi miałam kontakt, ale nikt nic nie wiedział. Dwa lata dojrzewałam do myśli, że już go nie zobaczę, że zostawił mnie i że już mnie nie kocha. Wpadam w dołek, z którego nie potrafię się wygrzebać. Skończyłam studia pierwszego stopnia i postanowiłam je kontynuować. Nic mnie już nie trzymało, więc praktycznie cały czas spędzałam w bibliotece nad książkami. Nie spotykałam się ze znajomymi, nie chodziłam na imprezy, nie wychodziłam z domu. Właśnie... Wróciłam do rodziców. Mieszkanie od ponad roku stoi puste, ale ciągle opłacam za nie czynsz. Nie potrafię tam wrócić. To miało być nasze mieszkanie. Kiedy jestem w nim tylko ja, czuję się samotna. Brakuje mi Katsukiego, jego wybuchowego charakteru, jego fochów, krzyków i złośliwości. Brakuje mi jak mnie przytulał, jak mnie całował i sprawiał, że czułam się bezpieczna. Oddałam mu swoje serce, a on zniknął zabierając je ze sobą. Teraz jestem pustą skorupą niezdolną do jakichkolwiek emocji. Wiem, że wszystkich martwię, ale nie potrafię się szczerze uśmiechnąć ani nawet płakać. Może dalej jestem w szoku? Sama nie wiem... Jedyne co odczuwam to pustkę. Czasami wpadałam w histeryczny gniew, ale już mi przeszło. Nie mogę wyżywać się na otoczeniu przez swoje frustracje. Znalazłam inny sposób na wyładowanie się. Zaczęłam palić. Wiele osób mówiło mi, że powinnam przestać, bo to cholernie niezdrowe. Zdaję sobie sprawę, że mają rację. Niestety wolę zabijać się tym od środka, niż krzywdzić bliskich.
Regularnie rozmawiałam z Lorą. Pomimo tego, że jest na drugim końcu świata potrafiła mnie wesprzeć. To dzięki niej nie rzuciłam studiów i nie pogrążyłam się w depresji czy innym stanie smutnej egzystencji. Wiedziała, że zaczęłam palić i wiedziała, że będę kontynuować studia, ale zaocznie. Siedzenie pomiędzy ludźmi tylko mnie dołowało. Znalazłam sobie pracę w jednej z gazet i zajmuję się redakcją artykułów. Pewnie w innej sytuacji skakałabym pod sufit, ale teraz wykonuję swoją pracę machinalnie. Mam nawet swój mały gabinet. Jest w nim biurko, komputer i kilka półek na książki. Jest całkiem przyjemny. Moja szefowa to bardzo miła kobieta. Zna moją sytuację, ale nie traktuje mnie inaczej niż innych. Czasami, kiedy miałam gorsze dni, dostawałam lekkie zlecenia i "taryfę ulgową". Tak też było też i tego dnia.
Z papierosem w ustach siedziałam na parapecie otwartego okna. Zimny końcowo-listopadowy wiatr wpadał do mojego gabinetu. Lekko rozwiewał moje włosy zakręcone w grube fale. Strzepnęłam popiół za okno i wyjrzałam na panoramę Yokohamy. Z dziesiątego piętra redakcji rozciągał się widok na pobliskie budynki i ulice. Wypuściłam z ust szary kłębek dymu. Jego zapach już dawno wgryzł się w moją białą koszulę, ale miałam to w dupie. Wielu pracowników pali, więc nie ode mnie jedynej czuć dymem. Usłyszałam pukanie od drzwi, a zaraz potem stanęła w nich moja szefowa. Wysoka kobieta o kasztanowych włosach i okularach w grubej czarnej oprawie trzymała w dłoniach plik papierów. Jej czarna spódnica do kolan idealnie przylegała do szczupłej sylwetki, a żakiet i biała koszula nadawały profesjonalizmu. Wypuściłam ostatnią chmurę dymu i wrzuciłam niedopałka do popielnicy. Wstałam z parapetu i zmieniłam zamknięcie okna na uchylne. Wzrok mojej szefowej - Nakamury Misaki, był nieprzychylny. Weszła do środka kładąc mi stos papierów i teczkę na biurku.

CZYTASZ
Through Memories Bakugou x Reader
Fiksi PenggemarKiedyś poznałem dziewczynę... Była nieznośna, energiczna i kochała się przytulać. Niewiele młodsza przyjaciółka z dzieciństwa stopniowo ogrzewała moje serce i uzależniał mnie od siebie do momentu w którym zrozumiałem, że nie potrafię bez niej żyć. ...