21

357 19 13
                                    

Obudziłem się następnego dnia na kanapie. Łeb napierdalał mnie jak sto pięćdziesiąt, a w dodatku suszyło mnie jakbym nie miał nic w pysku od roku. Chciałem się podnieść z niewygodnej pozycji. Szybko jednak okazało się, że Kaminari zrobił sobie ze mnie poduszkę. Mamrocząc, jak bardzo go nienawidzę, zepchnąłem go na Sero i Kirishime. Jęknął przez sen i zaczął chrapać. Popatrzyłem na niego z obrzydzeniem i próbowałem wstać. Prychnąłem czując opór na nogach. Ten zakichany włoch potraktował mnie jak podnóżek. Zrzuciłem jego długie giry i wymamrotałem parę przekleństw. Wstałem łapiąc się za głowę. Na miękkich nogach szedłem przez salon. Był posprzątany. Skierowałem się do kuchni. Dorwałem się do butelki wody i wypiłem ją duszkiem. Litrowa butelka w mgnieniu oka stała się zwykłym śmieciem, który wylądował w koszu na plastik. Leniwie zlustrowałem pomieszczenie. W nim też był porządek. Obróciłem się w kierunku jadalni. Światło wydostające się przez otwór drzwiowy przyprawiało moje skacowane komórki o światłowstręt. Mrużąc oczy poszedłem w tamtym kierunku. Po drodze złapałem jeszcze otwartą butelkę wody. Przekroczyłem próg jadalni i ujrzałem tam Lorę, Ashido i Y/n. Lisica oplatała palcami duży kubek parującego napoju, pewnie herbaty, i nieobecnym wzrokiem patrzyła w stół. Wyglądała jak siedem nieszczęść, siódme utrapienie. Była bez makijażu, ale nie w tym rzecz. Bez niego wygląda równie pięknie. Miała podkrążone czerwone oczy i roztrzepany kok, a jej mina wyrażała jakby strach pomieszany ze smutkiem. Zamrugała ociężale i podniosła wzrok. Złapała ze mną kontakt wzrokowy. Zmieszała się. Pozostałe dwie dziewczyny szybko obróciły się by na mnie spojrzeć. Kiwnąłem niechętnie głową na powitanie. Ociężałym krokiem zbliżyłem się do lisicy. Cmoknąłem ją w skroń i usiadłem obok. Zignorowały mnie i ciągnęły wywód o gościach z wczoraj. Odkręciłem wodę i wypiłem ją do końca. Suszyło mnie jak cholera. Nienawidzę dnia następującego po imprezach. Zwykle po nich umieram. Zielonooka przysunęła do mnie swój kubek herbaty. Uśmiechnęła się nieznacznie i włączyła się w dyskusję z siedzącymi przed nią. Byłem jej wdzięczny za ten gest. Złota kobieta! Moja matka pewnie tłukłaby się garami żeby tylko uprzykrzyć mi życie, a Y/n dała mi swoją herbatkę.

Jakiś czas później przyszedł, równie niedysponowany co ja, Sero. Całe późne popołudnie leczyliśmy kaca. Kirishima, Kaminari, Sero, Lucky i ja wyglądaliśmy i zachowywaliśmy się jak zombie. Dziewczyny zrobiły dla nas zupę miso. Aż dziwne, że nie suszyły nam łbów. Założyłem, że to dlatego że mieliśmy dobry powód. Zielonooka zniknęła na kilkadziesiąt minut. Wróciła z mokrymi włosami i w satynowej koszuli na ramionach. Miała białe jeansowe spodenki i kawowy podkoszulek na ramiączkach. Wyglądała już lepiej. Jej zbolała mina została zastąpiona bardziej naturalnym wyrazem twarzy. Nie był to uśmiech, ale było znacznie lepiej. Mina i Lora zobligowały się do odwiezienia moich kumpli do domów. Zmyli się po osiemnastej. Zostaliśmy sami w domu. Wszystko było posprzątane i w stanie jakim było przed imprezą. Zostało jedynie przestawić meble, ale zajmę się tym kiedy dojdę do siebie.

Lisica strzepnęła ozdobne poduszki na kanapie i usiadła na niej z nogami podkurczonymi do piersi. Przyciskała do siebie jedną z poduch i pustym wzrokiem w wyłączony telewizor. Usiadłem obok niej. Czułem się już dość znośnie. Odkąd się obudziłem minęło parę godzin i zdążyłem się trochę wyleczyć i wziąć prysznic. Wygodnie rozłożyłem się na meblu i założyłem ramię na oparciu kanapy. Włączyłem telewizor, ale zielonooka nie drgnęła. Jej pusty wzrok był trochę niepokojący.

-Wszystko gra?

-Mhm... - mruknęła. Od dłuższego czasu gapiła się w jeden punkt nawet nie mrugając. Wpadła w jakiś trans.

-Hej, Yn... - zatrzepotała rzęsami i zwróciła do mnie twarz. - Możesz mi powiedzieć. - przebiegła po mnie wzrokiem i wróciła do gapienia się w nicość.

Through Memories Bakugou x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz