23

362 19 8
                                    

Byłem w terenie. Razem z Denkim przeczesywaliśmy ciemne przejścia i uliczki portu Yokohamy w poszukiwaniu zbiegłego złoczyńcy. Policjanci mimo starań nie zdołali upilnować całej szajki i szef zwiał. Było to o tyle niebezpieczne, że posiadał broń palną. Gdyby zatrzymał go jakiś cywil, zarobiłby pewnie kulkę w łeb.

Zadanie nie było proste. Port jest ogromny i stoi w nim mnóstwo magazynów, kontenerów i nieużywanych budynków. Przeszukanie tak dużej przestrzeni zajmowała wieki. Rozdzieliłem się z Kaminarim i ruszyliśmy w przeciwnych kierunkach. Ładowarka miał wezwać posiłki i przeczesać jak najwięcej kryjówek w kontenerach. Ja, szedłem rozglądając się po opuszczonym magazynie. Śmierdział wilgocią, na ziem walały się śmieci i gruz, a między całym tym bajzlem biegały szczury. Paskudne, obskurne miejsce. Dokładnie sprawdziłem parter i spojrzałem w górę. Było tam więcej pomieszczeń, a co za tym idzie potencjalnych kryjówek. Wyszedłem na piętro. Zardzewiałe schody wątpliwej jakości skrzypiały kiedy stawiałem kolejne kroki. Nie zawaliły się, ale stąpając po ich dało się wyczuć dreszczyk adrenaliny. Wszedłem do pierwszego pomieszczenia - sterowni. Poza zniszczonymi panelami kontrolnymi i podartym fotelem biurowym niczego nie znalazłem. Podobnie było w następnych pokojach. Pusty schowek na miotły, gabinet, kibel, pomieszczenie socjalne i coś przypominającego kuchnię. Zszedłem na dół i skierowałem się do następnego budynku. Stare magazyny były łudząco do siebie podobne. Każdy wykonany z blachy z której łuszczy się lakier, każdy pokaźnych rozmiarów i każdy zapuszczony. Wszystkie straszyły swoim wyglądem i skutecznie zniechęcały do wchodzenia do portu. Nie zdziwiłby się gdybym przypadkowo natknął się na jakiś gangsterów czy innych przemytników i dilerów. Miejscówka idealna na spotkanie typków spod ciemnej gwiazdy.

Ponad dwie godziny kluczyłem między zatęchłymi budynkami zastanawiając się, gdzie ten skurwiel się podział. Przecież nie zapadł się pod ziemię! Moja wściekłość przybierała właśnie nowy wymiar, kiedy Denki skontaktował się ze mną przez komunikator. Podał współrzędne celu, a ja bez ociągania ruszyłem w tamtą stronę. Facet pakował się właśnie na jeden z kutrów rybackich. Co on myślał... że dam mu tak łatwo uciec? Się głupi chuj zdziwi!

Jak najszybciej mogłem, znalazłem się w miejscu o którym mówił ładowarka. Wbiegliśmy na kuter i przeszliśmy do działania. Nie było to łatwe... Facet bez ustanku słał w naszą stronę deszcz kul. Najgorsze w tym wszystkim było to, że jego pistolet ciągle miał pociski. Nie mogliśmy się zbytnio zbliżyć, zwłaszcza że żaden z nas nie posiadał kamizelki kuloodpornej. Ten pojeb strzelał na oślep! Niewiele brakło, a przestrzeliłby Denkiego na wylot! Ten ćwierćinteligent zawdzięcza mi życie.... Gdybym nie przycisnął go do ziemi, miałby pięknie wpakowanego śruta w łeb!

Udało się dopiero po trzydziestu minutach. Z pomocą granatów i elektro płytek Kaminariego udało się go obezwładnić i oddać policji. Jakby ten dzień nie był już wystarczająco zjebany, dostałem kolejne zgłoszenie. Podobno jakieś dziwne stwory uciekły z laboratorium. Podejrzewałem, że są to Nomu, które zamknięto w izolatce po śmierci All for One. Teren, który podał mój recepcjonista, znajdował się w niewielkiej odległości od tamtego ośrodka. Wkurwiony poprzednią akcją udałem się w wyznaczone miejsce.

Tak jak przypuszczałem po ulicach biegały Nomu. Te niedojebane istoty siały popłoch drąc mordy i rozwalając wszystko co wpadnie im w łapy. Rozejrzałem się i od razu przeszedłem do działania. Było ich chyba z osiem, ale oprócz mnie było też kilku innych bohaterów. Dostrzegłem Endeavora, Hawksa i Ryukyu. Dodatkowo przyszedł ze mną Kaminari. Na spokojnie powinno to wystarczyć by powstrzymać te paskudne kreatury.

Zajęło to więcej czasu niż zakładałem. Słońce zaczęło już zachodzić, a ja dopiero zmierzałem do agencji po patrolu. Za uszami cały czas słyszałam jak ładowarka papla o nie wiadomo czym. Nie słuchałem go. Pogrążyłem się w myślach. Miałem dziwne wrażenie, że ominęło mnie coś bardzo ważnego... Jak na zawołanie zadzwonił mój telefon. Wyjąłem go z kieszeni. Dzwonił nieznany numer. Skrzywiłem się, ale odebrałem

Through Memories Bakugou x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz