A więc w ty rozdziale będzie prze zemnie wyczekiwane backstory dreama. Jednak nie będzie to tylko backstory, tylko jeszcze troche normalnego rozdziału.
!Uwaga! Ten rozdział zawiera dużo krwawych i brutalnych scen, więc jeśli czujesz się niekomfortowo czytają takie rzeczy, pomiń ten rozdział!!!
Miłego czytania :)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dream pov.
-Aaa więc wszytsko zaczęło się od czasu kiedy byłem dzieckiem-
-OAAA- Powiedział Sapnap- a to takie backstory jest? To ja po picie pójdę zaraz wracam- powiedział, po czym poprostu se wyszedł do sklepu.
-W szkole w sumie nie miałem znajomych, więc byłem taki bardziej samotny. Ale zresztą. Szkoła to szkoła. Było jeszcze okej. Ale kiedy przyszedł czas na liceum... Ja myślałem że tam zejdę. Idioci z tamdąd mnie dręczyli i gnębili. Bardziej psychicznie niż fizycznie, ale mniejsza o to. Nie było takiego dnia, kiedy by sie nie znęcali. Przez większość czasu miałem ich w dupie, ale potem to...-westchąłem. Co jak co, ale moja przeszłość nie należy do najlepszych, więc ciężko mi było o niej mówić.- Wymykało się z pod kontroli. W tamtym okresie zaczęły się już groźby. Ja wtedy nie byłem w stanie niczego zrobić, ponieważ nie miałem na to siły. Więc pewnego dnia już nie wytrzymałem. Na przerwie wymknąłem się z sali i skierowałem się na dach. Kiedy wyszedłem na dach poczułem zimny powiew powietrza i na chwile stanąłem. Zamknąłem oczy i tak przez chwilę stałem. Wsłuchiwanie się w dzwięki natury zaczęło mnie trochę uspokajać. W końcu nie masz drugiego życia, nie? Powoli szedłem w stronę krawędzi dachu, aż coś kazało mi stanąć i zacząć się zastanawiać, "czy to napewno jest słuszne? Czy to napewno dobra decyzja?".
-D-dream...?Czy z tobą na pewno jest wszystko dobrze?- spytał brunet, na co tylko się lekko uśmiechnąłem i zacząłem kontynuować moją opowieść.
-W końcu nie mogłem powstrzymać łez, więc upadłem na ziemie i zacząłem płakać. Poprostu moja świadomość mi nie pozwalała iść dalej. W głębi czułem, że ktoś dalej chce, żebym z nim był. Po chwili zauważyłem nauczyciela, który wystraszony podbiegł do mnie i poprosił żebym wstał. Z tyłu widziałem jak te durnie się na mnie gapią, ale nie interesowało mnie to. Nauczyciel zabrał mnie do dyrektora i powiedział że jestem zwolniony z dzisiejszych lekcji i jak się poczuje lepiej, to wtedy o tym pogadamy. (JESUS CHRIST ja tera słucham pioenek jak to pisze i taka jedna pasuje idealnie do tego rozdziału i daje mi taki mocny vibe :) )Więc następnej nocy wymknąłem się do chłopaków po "towar", czyli w sumie tak jak zawsze. Wciągnąłem za jednym razem wszystko i wróciłem do domu. Następnego dnia nie poszedłem do szkoły, ponieważ moje sumienie nie pozwalało mi wyjść z domu. W takim stanie byłem w sumie zdolny do wszystkiego. Zacząłem się zastanawiać co mógłbym zrobić w zemście. (BĘDZIE KRWAWO) Poszedłem do kuchni i jak zwykle nikogo nie było w domu. Poszukałem w kuchni scyzoryka i jakiegoś nożyka. Znaczy szukałem to za dużo powiedziane, ponieważ leżało to na wierzchu, ale mniejsza o to. Spakowałem to do plecaka i tam parę lekcji na dzisiaj. Musiałem się spieszyć, bo zostały tylko jakieś trzy. Pewnie się spytasz a po co ja chciałem iść w tym stanie do szkoły? No dowiesz się George... Kiedy dotarłem do szkoły, poszedłem do mojej klasy, a baba od matmy zaczęła się na mnie drzeć, że o mało co się wczoraj nie zabiłem, a tera przychodze na jej lekcje, więc kazała mi wyjść przed klase i tam czekać aż będzie dzwonek i dopiero wtedy mogłem wejść do klasy. Kiedy wszedłem na przerwie, pierwsze co, to ukazali mi się moi dręczyciele, którzy chcieli zabrać mi mój plecak. Postanowiłem że teraz nie mogę się dać tak łatwo "pokonać", więc walnąłem ich z buta i uciekłem z plecakiem do łazienki. Odetchnąłem i postanowiłem że wyjdę z tego kibla i zobaczyłem mój koszmar. Moi dręczyciele biegli na mnie jak jacyś wariaci. Jak ich zobaczyłem to aż mnie zamurowało. Ale zacząłem biec też, żeby mnie nie złapali. W międzyczasie wtedy, kiedy biegłem wyjąłem z plecaka nożyk, który spakowałem w domu. Schowałem go tak jakby w ręce, przez co trochę sobie ją naciąłem, ale mniejsza o to. Dotarliśmy do najniższego piętra, no pod nami była jeszcze szatnia, ale mniejsza o to. Za mną biegła cała banda chujów. Tam było ich sześć. Postanowiłem, ze przestanę biec, bo i tak im nie uciekne. Stanąłem na środku korytarza i w tym monecie zadzwonił dzwonek. Te chuje dalej na mnie biegły, więc kiedy wbiegł na mnie pierwszy chwyliłem jego rękę, przez co się wywrócił i tera tak leżał na ziemi. Reszta tych dzbanów się tylko gapiła na mnie, jak na jakiegoś psychopate. Dał bym przysiąc że tak wyglądałem. Nóż w ręku, wzrok psychopaty i się tak gapiłem na tego gościa co leży. Wziąłem mój nóż i wycelowałem go w serce tego idioty. I-zatrzymalem się z mówieniem. Nie wiem czemu, ale zacząłem trochę płakać, jak o tym mówiłem. Przecież to są, o ,nie, chwila, poprawka, B Y L I moi najwięksi wrogowie, więc czemu mi ich szkoda?-Dream. Jeśli nie chcesz o tym mówić to nie musisz, naprawde- powiedział brunet, który wpatrywał się we mnie jak w telewizor i tylko czekał aż ucichne.
-W-Właśnie ja chce...-powiedziałem po czym zacząłem kontynuować moją opowieść.
-I dźgnąłem go. Potem drugi raz. I trzeci. Krew się lała na wszystkie strony. Jakby to wyglądało tak(tak jak to wyglądało macie w edicie) to ja nad nim klęczałem i dźgałem go, a on się tam wykrwawiał. W pewnym momencie poczułem, że jestem szczęśliwy. Tak jak nigdy. Cierpienie i krew sprawiało mi dziwną przyjemność. Z plecaka wyjąłem pustą butelkę i żem nabrał do niej trochę krwi tego dzbana. Co jak co, ale okazja na zebranie krwi nie zdarza się codziennie. Zebrałem jej troszeczkę i odwróciłem się w stronę tych idiotów. Patrzeli się na mnie jak na psychopatę. Iii... Zaczęli uciekać. Ja postanowiłem "ukryć" ciało, więc schowałem je w szafce jednego z tych dzbanów, ponieważ kiedyś podał swoim kolegą swój kod. A na jego nieszczęście usłyszałem go i zapamiętałem. Po tym jak "trochę oczyściłem miejsce zbrodni" ruszyłem w poszukiwaniu innych. Została mi tylko ich 5, więc nie było najgorzej. Gorsze było to, że byłem dosłownie cały w krwi, jakbym się w niej przed chwilą wykąpał. W pewnym momencie zobaczyłem jednego, który chował się w szatni za kurtkami. Zanim się zorientował chwyciłem go i tylko się uśmiechnąłem i zadałem mu cios w głowę. Teraz krew znowu pryskała na lewo i prawo. Schowałem tego gościa pod stosem kurtek i znowu nabrałem trochę krwi. Wylazłem z szatni i postanowiłem że wyjdę na zewnątrz, ponieważ po pierwsze, potrzebowałem powietrza, a po drugie, mógłby ktoś tam być. Kiedy wyszedłem na dwór, poczułem ten sam powiew powietrza, co przy tej sytuacji, kiedy chciałem skoczyć z dachu. Na chwilę się zatrzymałem i poczułem to samo, co wtedy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A więc żebyście mnie nie zjedli, tutaj macie NIECO KRWAWY początek backstory dreama.ja was naprawdę przepraszam jeśli ten rozdział nie ma sensu w dosłownie niczym, ale nie wiedziałam jak mam go inaczej napisać. I jeszcze 2. Jestem z siebie dumna za zrobienie tego edita z dream backstory xd
YOU ARE READING
"...Dream...?..."/DreamNotFound
Fanfic𝐃𝐫𝐞𝐚𝐦 𝐰𝐢𝐞𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐬𝐰𝐨𝐣𝐞 𝐝𝐞𝐩𝐫𝐞𝐬𝐲𝐣𝐧𝐞 𝐢 𝐝𝐨 𝐛𝐨́𝐥𝐮 𝐧𝐮𝐝𝐧𝐞 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐞, 𝐚𝐳̇ 𝐧𝐚𝐝𝐜𝐡𝐨𝐝𝐳𝐢 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐥𝐨𝐦. 𝐉𝐞𝐠𝐨 "𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐜𝐢𝐞𝐥" 𝐩𝐨𝐬𝐭𝐚𝐧𝐚𝐰𝐢𝐚 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐞𝐜𝐡𝐚𝐜́ 𝐝𝐨 𝐧𝐢𝐞𝐠𝐨 𝐣𝐮𝐳...