George pov.
Stałem jak wryty w drzwi do pokoju Dreama. Zastanawiałem się co się właśnie stało. Zastanawiałem się, czy Dream zniesie to wszystko. Zastanawiałem się czy rzeczywiście to moja wina, że wszystko sie wali. Usiadłem na kanape i wpatrywałem się w telefon kilka minut. Po tym czasie znowu patrzyłem się na drzwi od pokoju blondyna. Po chwili zorientowałem się, że jak wychodziłem, balkon był otwary.
-WSZYSTKO JASNE!- wydarłem się na cały głos. Ciekawiłem się czy Clay mnie usłyszał. - PATCHES MUSIAŁA WYSKOCZYĆ PRZEZ BALKON. ALE JA TEGO PŁAZEM NIE PUSZCZE. WYJDE JESZCZE DZISIAJ, OBIECUJE ŻE WYJDE I ZNAJDE JĄ CHOĆBY NIE WIEM CO. NIENAWIDZE KIEDY DREAM JEST SMUTNY I MA DOŁA, WIĘC NAJDE JĄ I UDOWODNIE ŻE TO JESZCZE NIE KONIEC- skończyłem się drzeć i usiadłem z powrotem na kanapie. I znowu rozmyślałem. Co ja przed chwilą do jasnej ciasnej powiedziałem?
Dream pov.
Usłyszałem jak Gogi się drze o tym, że choćby nie wie co uratuje Patches i udowodni że nie jest źródłem wszystkich moich nieszczęść i katastrof, jakie nastąpiły w ciągu tych kilku dni. Wątpiłem że mu się to uda, ale chciałem zobaczyć co z tego wyjdzie. W krótce i tak miałem plany go przeprosić, ponieważ nie umiem długo się na niego gniewać. Wprawdzie nikt o tym nie wiedział, ale podkochiwałem się w brunecie. Nie chciałem jednak żeby o tym wiedział. Bo co by sie stało gdyby taki narkoman i największy odiota by ci powiedział że sie w tobie podkochuje? Bo ja bym się zapłakał na śmierć. Wracając. Wstałem z łóżka i otworzyłem drzwi do pokoju. A tam stał George modlący się do moich drzwi
-Co ty odpierniczasz?- spytałem
-A CZY TY SIE MALOWAŁEŚ?!- znowu wrzasnął mi do ucha brunet.
-Po PIERWSZE NIE, NIE MALOWAŁEM SIĘ, A PO DRUGIE CO TY DO JASNEJ CHOLERY ROBISZ POD MOIMI DRZWIAMI- tym razem ja na niego wrzasnąłem, a on zaczął coś gadać.
-Chciałem żebyś tylko wyszedł z pokoju, bo chciałem Ci coś powiedzieć. Znowu mi serce stanęło ale tym razem w gardle. Modliłem się tylko, żeby nie spytał o tę jedną rzecz.
-Dream. Ja... -zająknął się brunet
-T-tak? -spytałem
-Wiem co mogło stać się Patches i-
-OSZ W MORDE JEŻA SERIO?-
-CHRYSTE PANIE CLAY SPOKOJNIE!-(ten fragment jest pisany o 22:48 )
-A więc tak. Wiem co mogło stać się Patches i gdzie może teraz być i-~Dosłownie parę chwil później~
George pov.
-TO ŻE WIEM GDZIE JEST TO NIE ZNACZY ŻE MUSIMY JEJ SZUKAĆ TERAZ- wrzeszczałem na blondyna, który ciągnął mnie po całym mieście i 4 nad ranem. Nie spaliśmy obydwoje całą noc, Dream był ledwo żywy a ja miałem jeszcze chodzić z nim po mieście w poszukiwaniu jego kota.
-Dream - westchnąłem - Ty ledwo co stoisz na nogach. Jak ty masz zamiar jeszcze gdzieś iść? - po chwili blondyn posunął się na mnie i tak został.
-Może i masz rację- mruknął -ale do domu nie dam rady dojść. Musisz mnie zanieść.
- °-° - wytrzeszcz join the game
-No co tak wybałuszyłeś te gały? Nieś mnie - powiedział~Kiedy dotarli do domu~
Dream pov.
Kiedy brunet niósł mnie na sobie czułem się jak w raju. Wtulałem się w niego, a on coś mruczał pod nosem. Ale jak tylko weszliśmy do domu zżucił mnie z siebie na łóżko. Po chwili sam też na nie wszedł. Zrobiło mi sie ciepło. I nie wiem czy to dlatego, że jest razem ze mną w jednym łóżku, czy dlatego że poprostu jest gorąco. Chociaż na ulicy było zimno więc podejżewam że to pierwsze. Ja odkryłem kołdrę, a brunet odrzucił ją gdzieś na drugi koniec pokoju.
-Umm- mruknąłem, a George przybliżył się do mnie i powiedział tylko
-Śpij-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Łał. Pisanie w nocy a tyyyyle napisane. Nie sądziłam że napisze dzisiaj wszystko co chciałam ale jednak.Słowa - 615
YOU ARE READING
"...Dream...?..."/DreamNotFound
Hayran Kurgu𝐃𝐫𝐞𝐚𝐦 𝐰𝐢𝐞𝐝𝐳𝐢𝐞 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐬𝐰𝐨𝐣𝐞 𝐝𝐞𝐩𝐫𝐞𝐬𝐲𝐣𝐧𝐞 𝐢 𝐝𝐨 𝐛𝐨́𝐥𝐮 𝐧𝐮𝐝𝐧𝐞 𝐳̇𝐲𝐜𝐢𝐞, 𝐚𝐳̇ 𝐧𝐚𝐝𝐜𝐡𝐨𝐝𝐳𝐢 𝐩𝐫𝐳𝐞𝐥𝐨𝐦. 𝐉𝐞𝐠𝐨 "𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐚𝐜𝐢𝐞𝐥" 𝐩𝐨𝐬𝐭𝐚𝐧𝐚𝐰𝐢𝐚 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐣𝐞𝐜𝐡𝐚𝐜́ 𝐝𝐨 𝐧𝐢𝐞𝐠𝐨 𝐣𝐮𝐳...