-Ren posprzątaj pokój proszę, dzisiaj po południu przychodzi do nas ciocia z wujkiem i twoi kuzyni. - Powiedziała moja mama stojąca w progu mojego pokoju.
-Muszę? I tak ich tu nie wpuszcze. - Powiedziałem obracając się na drugą stronę łóżka.
-Żebyś się zdziwił, jeden będzie spał z tobą w pokoju. - Na tą wiadomość wstałem z łóżka, zaciskając pięści, wydusiłem z siebie tylko -okej, posprzątam. Kobieta uśmiechnęła się i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Nienawidzę swojego kuzynostwa, są tak upierdliwi i przemądrzali. Wiem że minęło sporo czasu od kiedy się nie widzieliśmy, pewnie się zmienili ale tylko z wyglądu, jestem pewien że charakter pozostał im ten sam. Pamiętam że kou wszystko mi zabierał, zawszę się z nim o to kłóciłem. W przedszkolu zabawki, w podstawówce dziewczyny, Przyszła pora na liceum, boje się co teraz będzie chciał mi zabrać.
Urodziłem się w japonii, ale przeprowadziłem się do Anglii gdzie mieszkałem po sąsiedzku z kuzynostwem przez około 10 lat. Na Szczęście wyprowadziliśmy się do innego miasta i długo ich nie widziałem.
--------------
Cały zdenerwowany siedziałem na kanapie w salonie, trzymałem się mocno za ręce które pociły się jeszcze bardziej. -Kochanie, chodź się przywitać- krzyknęła moja rodzicielka. Wstałem i wychyliłem głowę zza drzwi. Zobaczyłem na oko 14 letniego chłopca, miał blond włosy, i zielone oczy. Zapamiętałem go jako dziewięciolatka który lubił mi dokuczać, szarpać za włosy i skakać na barana, mimo że byłem starszy to ja byłem popychadłem. Obok niego stała Szarlot czyli moja ciocia, wyglądała bardzo dobrze jak na swój wiek, zapadła mi w pamięć jako strasznie opiekuńcza kobieta. Trzymała kogoś za rękę, pierwszy raz miałem nieprzyjemność poznać tego skrzata. Miała na oko cztery latka, jej śliczne blond włosy dotykały ramion a niebieskie oczka krążyły po całym domu. Obok niej stał Goro który wpatrywał się w telefon, był w moim wieku a wyglądał na starszego mimo swoich zielonych włosów przez które wyglądał jak debil.
On akurat miał mnie gdzieś, czasem tylko wyżył się na mnie gdy miał gorszy dzień, tylko że jego gorsze dni zdarzały się bardzo często. Wyzywał mnie i czasem bił ale nigdy nie za mocno żeby nikt się nie zorientował. Od niego gorszy był tylko kou który już dawno mnie zauważył, miał czarne włosy zaczesane do tyłu i skórzaną kurtkę która totalnie do niego pasowała.-Ren nie chowaj się, chodź się przywitać
Wyszedłem zza drzwi, i uśmiechnąłem się miło chociaż chciałem stamtąd uciec.
Zielone oczy kou filtrowały mnie dokładnie, czułem się nieswojo czując na sobie jego wzrok.-Jak ty wyrosłeś, a pamiętam jak jeszcze byłeś taki malutki Ren- Typowy tekst starej ciotuni -Powiedz no cioci ile masz już lat?
- Mam siedemnaście lat ciociu.
-Tak szybko! - Szarlot roześmiała się razem z moja mamą.
-Pamiętam że przyjaźniłeś się razem z kou w dzieciństwie, więc chyba nie będzie ci przeszkadzać że będzie z tobą w pokoju prawda? - Uśmiechnęła się do mnie szeroko.
Odwzajemniłem uśmiech - Oczywiście że nie!
kurwa weźcie go ode mnie, tylko nie on!Zaprowadziłem kou do mojego pokoju, on otworzył balkon i zapalił papierosa.
-Jak ci się żyło beze mnie- powiedział czarnowłosy chłopak.-Szczerze mówiąc dobrze mi się żyło, nie myśl że teraz wpierdolisz mi się swoimi brudnymi butami w moje cudowne życie.
-Znalazłeś jakąś dziewczynę Ren?
-Nawet jeśli to nic ci do tego durniu. -pokazałem mu język, a on przybliżył się do mnie i wyszeptał - Jeśli masz jakaś dziewczynę, to licz się z tym że mogę ci ją zabrać.
Kou chyba lubi zabierać to co moje, moja pierwsza dziewczyna poleciała do niego bo był ''Przystojny,, nawet nie musiał się zbytnio wysilać żeby ją mieć. Sam kou zawsze mówił mi że robi to dla mojego dobra, że każda dziewczyna która jest wierna nie poleciałaby na chodź małą szanse zbliżenia się do mojego kuzyna.
-A co jeśli mam chłopaka? Nie będziesz się brzydził?
Chyba moje słowa zabolały kou bo ten rzucił papierosa na podłogę by go zdeptać, zamachnął się po czym uderzył mnie w twarz otwartą dłonią. Syknąłem z bólu chwytając się za policzek -Pojebało cię?!
-Nie oddam cię żadnemu facetowi rozumiesz?
Po tych słowach wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego z obolałym policzkiem. Nie rozumiem o co mu chodzi, może ma focha ale naburmuszona panienka z niego.--------
-Gdzie mam spać? - Zapytał czarnowłosy chłopak udając że nic nigdy się nie stało.
-Na łóżku ja na materacu- odparłem nie zadowolony.
-Nie będę zabierać ci twojego łóżka- kiedy usłyszałem co powiedział od razu się ucieszyłem że nie będę musiał gnieść się na niewygodnym materacu.
-Dzięki, to ja pójdę się umyć- Kou tylko pokiwał głową, a ja udałem się do łazienki. Wyciągnąłem z szafki piżame i zacząłem ściągać swoje ubrania. Byłem w samych bokserkach kiedy usłyszałem że drzwi się otwierają. Stanąłem jak wryty kiedy zobaczyłem najstarszego kuzyna wchodzącego do toalety w której właśnie miałem zamiar się wykąpać. Wzrok czarnowłosego błądził po moim ciele w nieznany mi sposób, czułem jak się rumienie ale mimo to nie mogłem nic z siebie wydusić.
W końcu zdecydowałem się przerwać ciszę która tylko dla mnie była niezręczna -Co, co ty tu robisz?
-Jakto co? Przyszedłem się z tobą wykąpać- Zarumieniłem się jeszcze bardziej. Kou podszedł do mnie aż za blisko i chwycił za moje biodra przyciągając mnie do siebie. Próbowałem go odepchnąć ale on był silny, za silny.
-Puść mnie!- Wykrzyczałem, a on zaczął pchnąć mnie do kabiny prysznicowej. Przycisną mnie jeszcze bardziej do swojej klatki piersiowej i włączył letnią wodę. Oderwał mnie od siebie na tyle by móc zobaczyć moją twarz. -Czemu mi to robisz?- czułem jak do moich oczu napływają łzy. Chłopak widząc mój płacz złączył nasze usta. Poczułem jak wciska mi język do ust co było cholernie przyjemne, ale kurwa my jesteśmy rodziną. W końcu udało mi się wyrwać z jego objęć, runołem na mokra podlogę i spojżałem na niego z obrzydzeniem.
-W tym roku zabiorę ci dziewictwo - oznajmił kou.
CZYTASZ
Even if you don't love me
Romance-To co robimy to grzech. -W takim razie zgrzeszę dla ciebie i pójdę do piekła za twoje wybryki. 𝐍𝐢𝐠𝐝𝐲 𝐧𝐢𝐞 𝐥𝐮𝐛𝐢ł𝐞𝐦 𝐦𝐨𝐣𝐞𝐠𝐨 𝐤𝐮𝐳𝐲𝐧𝐨𝐬𝐭𝐰𝐚, 𝐚 𝐰 𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨́𝐥𝐧𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐭𝐞𝐠𝐨 𝐧𝐚𝐣𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐤𝐮𝐳𝐲𝐧𝐚. 𝐙�...