Dni mijały coraz szybciej, a z nimi znikała pamięć o Kou, o jego pierwszej miłości. Mimo że dalej czuł coś do swojego kuzyna i wiedział że nie prędko o nim zapomni, to zadowalał go Nicolas. Czuł się przy nim dobrze ponieważ przypominał on Kou, może to samolubne i okrutnie, że pozwolił mu się dotykać tylko dlatego że przypomina kogoś, kogo kocha. Ale Nicolas nie narzekał, podobał mu się ten układ, seks za słodki uśmieszek.***
-Ren, posprzątaj tu przecież to jest chlew. - Ren przewrócił oczami zakładają bokserki. - Lepiej patrzyło by mi się gdybyś ich nie miał. - Zażartował.
- Zboczeniec! - Krzyknął zarumieniony i rzucił w Nicolasa poduszką, ten ja złapał i roześmiał się głośno.
-Jesteś taki piękny, mógłbym patrzeć na ciebie przez cały czas. - Ren popatrzył na chłopaka swoim najpiękniejszym spojrzeniem, podarowywując mu delikatny pocałunek. - Koniec tych czułości, idziemy sprzątać! - Powiedział radośnie i zaczął składać w kupki porozżucane ubrania.
-Chciałbym Ci coś powiedzieć, Ren.
-słucham?
-Dzięki tobie poleprzyło mi się, dlatego za niedługo wychodzę.
-Co? - Wstał napięcie z podłogi i popatrzył pełen smutku na blondyna. - Nie, nie, ja nie chce zostać sam, ja, nie dam rady rozumiesz? Bez ciebie nie dam sobie rady. - Łzy spływały mimowolnie po jego policzach. - Może jestem samolubny, ale ja wyjdę za kilka lat rozumiesz. Nie mam ochoty spędzać tego czasu bez ciebie.
-Kochanie - Chwycił twarz chłopaka w ręce i zaczął wycierać jego zły kciukami. - Wyciągnę cie z tąd, jesteś zdrowy więc po co masz tu siedzieć. Odrazu jak wyjdę, będę kąbinował jak sprowadzić cię do mnie.- Ren wtulił się w chłopaka.
-Obiecujesz?
-Obiecuje, nie płacz już, nie lubię widzieć cię takiego. - Wytarł jego łzy i wbił się w jego wargi.
***
Ren że łzami w oczach pocałował jeszcze raz Nicolasa. Obserwował jak wychodzi przez białe drzwi i znika za zakrętem korytarza, znów został sam, sam jak palec.
Czuł się zdradzony, nie wiedział czemu, przecież Nicolas nie zrobił nic złego, ba nawet powiedział że wyciągnie go z tego bagna. Więc czemu czuł się tak okropnie?
Dzięki blondynowi chodź trochę mógł zapomnieć o rzeczywistości, o tym przytłaczającym i niesprawiedliwym świecie.Nigdy tak naprawdę nie kochał Nicolasa, zachłannie pragnął jego ciała, dotyku i czułości z jego strony, słodkich słówek i palców które błądziły po jego ciele.
Ren widział w Nicolasie Kou, czasem zdarzylo mu się podczas seksu, krzyknąć imię nie tego chłopaka. Nicolas nie zwracał na to uwagi, on też nie był święty.
Nicolas zawsze uważał że wszyscy są fałszywi i nie godni uwagi, nie ważne co robisz, co mówisz, nie ważne jak bardzo się mu oddajesz i poświęcasz. I to nie dlatego, że ktoś go zdradził. Z doświadczenia innych wie, że byle komu się nie ufa, że byle kto nie zasługuje na jego uwagę.
Ren nie był byle kim.
***
-Wow, to mieszkanie jest wielkie. - Powiedział pełen zachwytu blondyn, ktory kręcił się w około w swoim nowym salonie. Ze szczegółem ilustorwal każde pomieszczenie, mieszkanie było w odcieniach bieli i szarości, co bardzo podobało się chłopakowi.
-Nie mogę uwierzyć że właśnie na ciebie patrzę, słodziaku. - Powiedział Nicolas stojąc w progu łazienki. Obok wielkiego prysznicu stała duża biała komoda na której ułożone były kosmetyki. Wielkie lustro z podświetlanymi bokami, a toż pod tym czarna umywalka na której opierał się Ren.
-Kochanie, jesteśmy już razem dwa lata, przyszedł czas żebym przedstawił cie moim rodzicą i mojemu bratu.
-Nie wiedziałem że masz brata.
-Skąplikowane, mamy tych samych ojców a różne matki.
-O Boże, a co jeśli mnie nie polubią!? - Lekko spanikował na wiadomość że mogliby go nie polubić. - Gdzie mieszkają?
-W twoim rodzinnym mieście, moglibyśmy odwiedzić twoja mamę.
-Nie, nie chce jej widzieć, bardziej boję się że spotkam Kou. - Uśmiech z jego ust mimowolnie zszedł.
-Dalej nie wiem co pomiędzy wami zaszło, ale to już dwa lata, odpuść tyle czasu minęło a ty dalej się tym przejmujesz.
-He shouldn't leave me, even if he doesn't love me.
|| ale poetycko aż zapłakałam||
CZYTASZ
Even if you don't love me
Romance-To co robimy to grzech. -W takim razie zgrzeszę dla ciebie i pójdę do piekła za twoje wybryki. 𝐍𝐢𝐠𝐝𝐲 𝐧𝐢𝐞 𝐥𝐮𝐛𝐢ł𝐞𝐦 𝐦𝐨𝐣𝐞𝐠𝐨 𝐤𝐮𝐳𝐲𝐧𝐨𝐬𝐭𝐰𝐚, 𝐚 𝐰 𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨́𝐥𝐧𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐭𝐞𝐠𝐨 𝐧𝐚𝐣𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐤𝐮𝐳𝐲𝐧𝐚. 𝐙�...