9

84 2 0
                                    


|| Niszczę sobie i wam psychę pisząc to no ale okej, MIŁEGO CZYTANIA XHKDSFHKS||



||Minoł tydzień od incydentu z Kou i Renem||

 Ren siedział zamknięty w swoim pokoju, nie miał zamiaru wychodzić chciał wejść pod kołdrę i nigdy z niej nie wychodzić. Nie wpuszczał do swojego pokoju nikogo, nawet Kou którego tak bardzo chciał zobaczyć. Chciał chociaż raz go pocałować ale nie odważył się z nim porozmawiać. Na moment w którym Ren zamkną się w pokoju Kou zmuszony był zamieszkać z Goro co wcale mu się nie podobało. 

-Nie mów że mam pożyczać ci jeszcze swoje ciuchy. - warknął.

-Chce ci uświadomić że to nie moja wina że tu z tobą siedzę, z własnej woli bym tego nie zrobił.

-To w takim razie czyja to wina? Może moja.

-Dobra jednak moja wina. 

-Kou, powiedz mi szczerze, czy ty i Ren. - Goro zawszę wydawał się być opanowany, a na jego twarzy widniał tylko grymas ale teraz można było dostrzec rumieńce. - No wiesz, jesteście w związku?

-Nie wiem, nie wiem jaką mamy relacje. Nie rozmawiałem z nim od tygodnia.

-I jaki jest?

-Ale co?

-W łóżku, jaki jest.

-Co to mają być za pytania?!

-W takim razie sam się przekonam.

-Ani mi się waż! 

-A spierdalaj. - rzucił szybko i wyszedł z pokoju, Kou nie przejął się tym co powiedział kuzyn i zajął się swoimi sprawami.

Ren leżał przykryty kołdrą po głowę, oglądając jakieś głupie filmiki na YouTube kiedy usłyszał pukanie do drzwi. - Śpię, więc mnie zostaw, kimkolwiek jesteś.

-To ja Goro, wpuścisz mnie?

-Czemu miałbym cię wpuścić?

-Nie gadamy ze sobą od momentu kiedy przyjechałem, proszę porozmawiajmy, chce cię przeprosić.- Ren nie miał zamiaru się kłócić ani go wypraszać więc po prostu go wpuścił. 

-Usiądź. - Pokazał na nie pościelone łóżko, a ten wykonał posłusznie polecenie.

-Szybko mów, nie mam całego dnia.

-Tak.

-Ale co tak?

-No mówię, przymknij się bo myślę

-Milutki. - przewrócił oczami.

-Przepraszam za to wszystko co ci kiedyś zrobiłem, wiesz że miałem problemy z agresją. Nie chciałem wszystkiego wyładować na tobie, po prostu byłeś blisko i jakoś tak wyszło. Nie chce żebyś mnie nienawidził. 

-Okej rozumiem, to było dawno i nieprawda. Czy to tyle?

-Wiedziałeś że zainteresowałem się hokejem ( z dedykacją dla pięknej pani obok mnie)

-Przepraszam Goro ale nie interesuje mnie to, mógłbyś już iść proszę boli mnie gł.. - przerwało mu Goro który naparł nim całym ciałem. Zaczął ssać szyje młodszego ten reagował cichym pomrukiem. 

-Goro stop. - powiedział ciężko oddychając. 

-Ja nie chce przestać, chce cię rżnąć, tak jak mój brat, chyba mi też się coś należy. - po tych słowach blondyn zaczął mocno bić blondyna w plecy. 

-Puść mnie ty dupku. Czemu wy wszyscy chcecie mnie tylko wyruchać?! Czy to rodzinne?! - Goro puścił chłopaka i bez słowa wyszedł z jego spokoju. Ren rozpłakał się jak dziecko, w końcu zrozumiał że cała jego rodzinka widzi w nim tylko zabawkę do ruchania. Czemu? Czemu nie może żyć jak normalny nastolatek. Zawszę zwierzał się mamie, mówił o swoich problemach ale teraz? Teraz nie powie jej że był ruchany przez własnego kuzyna, że chyba go kocha i że jego drugi kuzyn chciał się z nim pieprzyć. Chłopak zakrył twarz w rękach i zaczął szukać ręką telefonu, wybrał numer...

-Mamo. - Szlochał głośno.

-Boże kochanie co się dzieje. - Strasznie zmartwiła się słysząc płacz swojego syna, ostatni raz słyszała jego rozpacz w jego urodziny, kiedy ten rozpłakał się jak szalony jak zobaczył swojego tatę po długim czasie rozłąki. 

-Mamo ja już nie mogę. 

-Uspokój się, co się dzieje!? 

-Wyprowadźmy się z tego miejsca, błagam ja już nie mogę.

-Kochanie ale co się dzieje.

-Bo ja kocham Kou, ja już sobie nie radzę. - chłopak nie kontrolował tego co mówi i tego z czego się zwierza.

-Naturalnie że go kochasz to twój kuzyn ale nie rozumiem z w czym problem.

-Ale ty nie rozumiesz mamo, ja nie kocham go jak rodzinę, ja uprawiałem z nim seks.

-Słucham? - Chłopak rozpłakał się jeszcze bardziej. Ren miał kiedyś bardzo duże problemy z kontrolowaniem emocji, myślał że już się z tym pożegnał, ale jednak to do niego wróciło. - Nie mówisz poważnie. Ren kurwa!

-Nie krzycz na mnie! Potrzebuje się przytulić, potrzebuje Kou.

-Nie! Masz go kurwa zostawić, nie wychowałam pedała, a co dopiero z kuzynem! Ty potrzebujesz lekarza! Dzwonie do Szarlot, nie zostawię tego tak. Rozłączam się a ty siedź na dupie i się nie ruszaj zaraz będę!

-Kou! Kou! proszę. - Ren dalej nie wiedział co robi, czuł się jak naćpany. Wiedział jednak że chce przytulić się do Kou, chciał do niego pobiec lecz jego ciało odmawiało posłuszeństwa. Zaczął krzyczeć z bólu i płaczu. Miał szczęście ponieważ Kou usłyszał jego krzyki (no trudno by było nie usłyszeć xD) 

-Ren! Ren spokojnie. - Ten przytulił Rena mając nadzieję że to go uspokoi, widział w jakim jest stanie. 

-Po prostu bądź okej? Nie zostawiaj mnie. Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie 

-Ciii, spokojnie, jestem tu.

-Umrzyjmy razem proszę, chcę gnić z tobą w ziemi, a nie w tym jebanym świecie.

Ren zasnął w objęciach Kou. 
Kou pocałował swojego ukochanego w czoło i sam poszedł spać chwilę później.


|| WIĘC TAK, powiem że ja jestem mega, mega zadowolona z tego rozdziału. I JEST ON ZA SLODKI JAK NA MNIE HSHDHDHC, i tak myślę że Ren trochę dramatyzuje ale to już moje rozdwojenie jaźni... JDJDSFSJ Więc do usłyszenia <3333|| 

Even if you don't love meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz