|| Powodzenia dla mnie i dla was ||
Yuki cała zdenerwowana zadzwoniła do jej męża, on zaś stwierdził że to głupi żart i kazał nie dramatyzować ale kobieta wiedziała swoje. Powiadomiła Szarlot i kazała jej jak najszybciej wracać do domu, lecz z tym nie było problemu ponieważ kobieta wyjątkowo wyszła wcześniej i właśnie zmierzała do domu. Ona zaś myślała że chłopcy się pobili albo pokłocili o jakąś dziewczynę i zbagatelizowała sytuację.
Kobiety spotkały się pod domem, wściekła Yuki aż trzęsła się ze złości, wiedziała że Ren nie robi sobie żartów z byle czego. Kiedyś już miała miejsce taka sytuacja, Ren został u dziadków na noc razem z nim był Kolega z sąsiedztwa. Chłopcy kłócili się w kuchni, Ren niechcąco zbił szklankę, tak się zdenerwował że pokaleczył się cały a potem w płaczu zadzwonił do mamy. Może była dość lekka sytuacja jak dla dziecka, tyle że Ren miał wtedy 16lat.
Kobiety weszły do mieszkania, mama Rena od razu pobiegła do jego pokoju a zaraz za nią Szarlot. Chłopcy spali przytuleni do siebie, Ren wtulony był w nagi Tors starszego co strasznie zirytowało Yuki.
-Czy ty to widzisz?
-Nie rozumiem o co ci chodzi, przytulają się tylko daj im spać.
-Przytulają? Nie chyba nie rozumiesz, oni się w tym pokoju pieprzyli, nie wiadomo co jeszcze robili.
-Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego co mówisz? Yuki brałaś coś?
-Nie! Ren do mnie zadzwonił i wszystko mi powiedział a z resztą obudzę ich to się dowiesz. - Skutecznie obudziła chłopców wylewając na nich wiadro wody.
-Co jest kurwa. - jękną Kou, mordując wzrokiem swoją ciotkę.
-Mamo?! Co ty robisz.
-Nie! Nie mów do mnie mamo! Nie jesteś moim synem!
-Co? O co ci chodzi!!
-Czy wy możecie mi to w końcu wytłumaczyć, Yuki?
-Mój ''Syn,, - nacisnęła na to słowo i kontynuowała. - Uprawiał seks z twoim synem i jest gejem! Jesteśmy rodziną! To grzech!
-skąd!? Znaczy to nie prawda!
-Zamknij się! - Krzyknęła zdezorientowana Szarlot, sama już nie wiedziała w co ma wierzyć. - Czy to prawda?
Kou w końcu odezwał się, miał dość oczerniania swojego ukochanego. - Tak, i co wam kurwa do tego! Kochamy się, nie możecie tego pojąć.
-Zaraz zwymiotuje, to obrzydliwe! Wynoście się z mojego domu!
-Szarlot nie! To mój syn nie mogę go tak po prostu wyrzucić.
-To jest o b r z y d l i w e. - Przeliterowała. - Nie mam zamiaru tego tolerować. -Popatrzyła z obrzydzeniem i wyższością na syna. Nigdy w życiu się tak nie zachowywała, zawszę była opiekuńcza w stosunku do Rena. Kochała go całym sercem, przynajmniej tak myślała. Dla niej było to po prostu ohydne i nie zamierzała tego tolerować ani pozwolić żeby jej syn był z Kou.
-Mam znajomego który jest psychiatrą zajmie się nimi, przynajmniej moim synem.
-Przed chwila mówiłaś że nim nie jestem! Mamo cholera co się z tobą stało.
-Pierdolcie się. - Powiedział Kou i podarował Renowi bardzo namiętny pocałunek. Yuki widząc to co się dzieje wybiegła z pokoju wyglądało to jakby zaraz miała zwymiotować. Szarlot nie powiedziała nic, po prostu wyszła z pokoju zostawiając ich samych.
-Kou.- rozpłakał się patrząc w piękne zielone oczy swojego ukochanego.
-Ej nie, nie płacz. - Wziął w dłonie twarz Rena i zaczął wycierać kciukami łzy spływające po jego policzku. - Ja coś wykombinuje, obiecuje.
____
__
--Kou słyszał tylko krzyki z dolnego piętra, kłótnie i płacz młodszego rodzeństwa były nie do zniesienia. Sam był strasznie zdenerwowany, nie wiedział co ma robić. Nie rozumiał jak w tej sytuacji Ren może spać, ale wiedział że ten musi bardzo cierpieć po tym co usłyszał od własnej matki. Jedyne co im pozostało to albo uciec, albo dać wysłać się do psychiatryka.
Ren przez kilka lat regularnie był na wizytach u psychiatry, jego lęki i niestabilność emocjonalna dawały o sobie często znać dlatego bez żadnego problemu Yuki mogłaby wysłać go do psychiatryka.
Kou bez większego namysłu wziął walizkę i zaczął się pakować, kilka swoich ubrań i kilka Rena.C.D.N
|| JDFJSJFLSJNFKJDS OMATKO XD JA przepraszam xD , cóż jutro pewnie napiszę 11 rozdział ||
CZYTASZ
Even if you don't love me
Romantizm-To co robimy to grzech. -W takim razie zgrzeszę dla ciebie i pójdę do piekła za twoje wybryki. 𝐍𝐢𝐠𝐝𝐲 𝐧𝐢𝐞 𝐥𝐮𝐛𝐢ł𝐞𝐦 𝐦𝐨𝐣𝐞𝐠𝐨 𝐤𝐮𝐳𝐲𝐧𝐨𝐬𝐭𝐰𝐚, 𝐚 𝐰 𝐬𝐳𝐜𝐳𝐞𝐠𝐨́𝐥𝐧𝐨𝐬́𝐜𝐢 𝐭𝐞𝐠𝐨 𝐧𝐚𝐣𝐬𝐭𝐚𝐫𝐬𝐳𝐞𝐠𝐨 𝐤𝐮𝐳𝐲𝐧𝐚. 𝐙�...