Sam Na Sam - (Sunburn)

186 18 0
                                    

Nie wiem, czy już o tym wspominałam, ale moja kreatywność w wymyślaniu tytułów się skończyła.
No trudno.
Wstawiam to wcześniej, niż planowałam, bo nie mogę już wytrzymać. Ogólnie postaram się napisać coś świątecznego.
Enjoy!

***


Popołudnie było idealnie leniwe, idealnie ciepłe i idealnie wakacyjne.
Aubrey i Sunny siedzieli na pomoście nad jeziorkiem, mocząc w nim nogi.
Ulotna, cicha chwila samotności.

– Jak myślisz, kiedy chłopcy się tu zejdą?

Sunny wzruszył ramionami. Szczerze mówiąc, chciał pobyć z Aubrey jeszcze sam na sam.

Dziewczyna spojrzała na bezchmurne niebo i odetchnęła pełną piersią.

– Zresztą, co mnie to obchodzi… Pewnie próbują wyciągnąć Basila z domu. Ostatnio zaczął mnie unikać i kiedy tylko dowiedział się, że na sto procent będę na każdym z naszych spotkań, widocznie się obraził. Nie przypominam sobie, żebym ostatnio palnęła coś głupiego w jego obecności, wręcz przeciwnie…

Urwała, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech.

– Wiesz co, Sunny? Jesteś serio dobrym słuchaczem… Gadam o bzdurach, a ty masz siłę mnie wysłuchiwać i ze mną wytrzymywać… Ale… fajnie by było, jakbyś się czasami odezwał.

Chłopak podniósł na nią wzrok, a w jego głowie pojawiła się głupia, absurdalna myśl. Nie na tyle głupia, żeby odrzucić ją od razu, ale…

– Chciałbym… Chciałbym zostać tu z tobą na zawsze – wyrzucił z siebie i opuścił wzrok.

Aubrey gwałtownym ruchem opuściła głowę i spojrzała mu prosto w twarz.

– Chwila… Sunny, czy ty właśnie…

Zmierzyła go wzrokiem i po chwili wybuchnęła śmiechem.

– Wyglądasz jak burak, wiesz…? Bardzo… uroczy burak! – dodała po chwili zawahania.

Sunny poczuł, jak policzki czerwienieją mu jeszcze bardziej. Nie miał odwagi spojrzeć w roześmiane oczy Aubrey, więc wpatrywał się w swoją własną dłoń, leżącą na desce pomostu.

– W-Wiesz co… – Dziewczyna wzięła głęboki wdech, ledwo opanowując kolejny chichot próbujący wydobyć się z jej ust. – Nie… Nie spodziewałam się tego, sorry. Nie powinnam się śmiać – dodała, lekko zmieszana.

Powierzchnia wody drgnęła, gdy Sunny zaczął nerwowo ruszać nogami. Oczekiwał na coś więcej. Na jej odpowiedź na niezadane jeszcze pytanie.

Nagle poczuł, jak coś muska brzeg jego dłoni. Zanim mógł się zorientować, jego dłoń utkwiła w mocnym uścisku Aubrey. Gdy spojrzał na nią, patrzyła prosto przed siebie, tak jakby niczego nie zrobiła.

Dotyk jej ciepłej, dużej dłoni spowodował, że serce zabiło mu szybciej.
To… to było przyjemne uczucie. Chciał, żeby trwało już zawsze.

Chciał rozkoszować się tą chwilą bez niepotrzebnych słów, nie musiał wysilać się i recytować miłosnych wyznań.
Tylko on i ona, sami.

Rzucił szybkie spojrzenie Aubrey. Nie siedziała sztywna i wyprostowana jak minutę wcześniej, widocznie zdążyła już ochłonąć.

– Hmm…? – spojrzała na Sunny'ego, czując na sobie jego wzrok. – N-No co, tylko złapałam cię za rękę… To… To przecież nic takiego – ucichła, zmieszana.

Po chwili westchnęła i powoli wstała. Wyciągnęła dłoń w stronę chłopaka, pomagając mu wstać.

– Ale strasznie się ociągają… – mruknęła pod nosem. – To co, chyba sami musimy do nich przyjść, bo nie zapowiada się na to, żeby misja wyciągania Basila z domu się udała… Nawet jeśli będziemy siedzieli u niego w pokoju, będzie fajnie! Tu… Tu jest trochę zbyt gorąco… – mrugnęła do Sunny'ego.

Chłopak kiwnął głową i nieśmiało się uśmiechnął.

– Aha, i… I nie wspominaj im o tym całym… trzymaniu się za ręce… – dodała szeptem. – Nie chcę, żeby pomyśleli sobie o nas coś dziwnego… A zwłaszcza Kel! Nie zostawiłby mnie w spokoju do końca życia! Więc, wiesz… Dla dobra nas obojga, bądź cicho, tak jak zawsze. My… My tylko czekaliśmy na nich, normalnie, jak dwójka najlepszych przyjaciół i… Boże, nie, to jest mega głupie… – mruknęła zrezygnowana i klepnęła się dłonią w czoło.

Sunny zachichotał, ale nie skomentował jej monologu.

– Dobra, idziemy… – zadecydowała Aubrey. – I żadnego trzymania się za ręce! – dodała, widząc jak chłopak wyciąga do niej dłoń. – Jeśli Basil by to zauważył, biedak by się załamał… To pewnie dlatego…

Sunny rzucił jej pytające spojrzenie.

– Niczego nie słyszałeś. Idziemy. Teraz już oficjalnie. I tak za długo się ociągaliśmy.

Odgarnęła krzaki, przepuszczając chłopaka przodem. Spojrzała jeszcze raz na pusty pomost i sama zniknęła w gąszczu zarośli.

***
Mam pewne dalsze plany dotyczące tego oneshota, ale niczego nie obiecuję, bo mogą one nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
Poza tym w końcu zrobiłam jakiś pożytek z mojego konta na ao3 i opublikowałam tam moją beta wersję fanfika z Omori, który kiedyś tam opublikuję na watt (a mam przynajmniej taką nadzieję), więc serdecznie zapraszam!
Link do tamtego konta w moim bio/opisie.

Omori OneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz