Always/Never (HeroMari)

186 17 5
                                    

Wiem, że nie było mnie przez wieczność, ale w końcu zebrałam się w sobie i zaczęłam pisać na nowo! Mam jeszcze jednego oneshota w trakcie pisania (powinien ukazać się do końca roku) i kolejne dwa w planach i ogólnie tych planów mam sporo, a prawdopodobnie nie dojdą do skutku. Jeszcze na końcu opowiadania mam notkę odautorską, ale tam będą same pierdoły, więc nie chcę już przedłużać.

Będzie Fluff, będzie Angst (ale o wiele mniej). I będzie Jedyny Słuszny Statek - HeroMari. (nie wiem, czemu nikt nie wymyślił jakiejś fajnej nazwy jak Sunburn albo Sunflower, ale nieważne)

Enjoy!

                                                                 *****

- Heej, śpiochu! - Wesoły głos Mari budzi Hero ze snu. Kiedy chłopak otwiera oczy, pierwszą rzeczą którą widzi, jest jej uśmiechnięta twarz. Lepszej pobudki nie mógł sobie wymarzyć...

Hero powoli przeciąga się, przeciera klejące się ze zmęczenia oczy i wstaje z kanapy. Urodzinowa czapeczka spada mu z głowy i ląduje na miękkim, zielonym dywanie.

- Co? Która godzina? - To jedyne słowa, które może z siebie wykrztusić.

- Ósma rano. Dzieci siedzą w kuchni, pomagały mi zrobić śniadanie. Tym razem zastąpiłam naszego podobno niezastąpionego kucharza! - Puszcza oczko w kierunku chłopaka. - Nie chciałam cię budzić, bo wyglądałeś bardzo uroczo, śpiąc, wiesz? - Mari wydobywa z siebie powstrzymywany przez ten cały czas chichot.

- E-Ej! - Hero nagle się ożywia, jego policzki się czerwienią. - Przyglądałaś się mi, kiedy spałem?

- E tam, tylko przez chwilkę! - Na twarzy Mari pojawia się uśmieszek. - Chodź, wszyscy już czekają!

Zanim chłopak może się zorientować, dziewczyna łapie go za dłoń i prowadzi go do kuchni, z której dochodzi smakowity zapach świeżo usmażonej jajecznicy z bekonem.

- Hero! - Gdy tylko przekracza próg kuchni, słyszy głos swojego młodszego brata. - Powiedz coś Aubrey! Ciągle podbiera mi jedzenie z talerza! Dokładki nie może sobie wziąć, czy co?

-To wcale nie tak! To Kel cały czas bierze dokładki, więc po prostu martwię się, że nic dla mnie nie zostanie! - broni się dziewczynka.

- Znowu się kłócicie? - wzdycha Hero. - A myślałem, że ostatnio wam to przeszło... Spójrzcie, Basil i Sunny jakoś potrafią zachowywać się spokojnie. Poza tym, chyba nie chcecie zrobić przykrości naszemu solenizantowi, prawda?

- Już, już. Wystarczy... - wtrąca się Mari. - Jak się nie uspokoicie, to nie dostaniecie tortu!

- Ooo, to jeszcze został? - odzywa się Kel, któremu od razu zaświeciły się oczy z zachwytu. - Niech wam będzie... Ale to była wina Aubrey!

- Wcale nie!

- A może... - nieśmiało wtrąca się Basil. - Może pójdziemy do mojego pokoju? Są tam wszystkie prezenty i chciałbym jeszcze raz je z wami obejrzeć, no i się pobawić... - wymówka Basila nie brzmi zbyt przekonująco, ale dzieci jedno za drugim przystają na jego propozycję.

Kryzys został zażegnany.

Jako pierwszy, z kuchni wybiega Kel, zaraz za nim Basil i Aubrey. Sunny siedzi jeszcze chwilę w kuchni, dojadając tosta, po czym przybija żółwika Mari i podąża za pozostałymi.

- W końcu spokój... - wzdycha Hero, nakładając sobie na talerz jeszcze parującą jajecznicę. - Rodzeństwo czasami bywa męczące... Ale jest jedna rzecz, która ciągle mnie zastanawia: czemu Kel musi kłócić się akurat z Aubrey? Może jak podrosną, to przestaną dręczyć siebie nawzajem, ale... Sam nie wiem.

Omori OneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz