Czarne Drzwi - Wariant A (Mgła)

162 16 0
                                    

Tw: wszystko co może znaleźć się w Black Space

...
...
...

Nastąpił krótki błysk oślepiającego światła, po czym Omori po raz kolejny znalazł się w czarnej przestrzeni. W kieszeni spodenek poczuł ciężar ciemnego klucza. Mógł otworzyć kolejne drzwi. Rozejrzał się dookoła, uważnie lustrując każdy element wyposażenia czarnego "pokoju".
Widząc, że nic się nie zmieniło, postawił kolejny krok. Nagle, trafił na coś twardego. Spojrzał w dół. Wokół jego stóp, leżały klawisze powyrywane z klawiatury laptopa, tworzące napis "Welcome to Black Space".

Oh, czyli jednak doszło do jakiejś zmiany.
Na przykład laptop jest już zupełnie bezużyteczny.

Omori wzruszył ramionami i nie zważając na otoczenie, skierował się w stronę stojących przed nim czarnych drzwi, które były oświetlone czerwoną, niepokojącą poświatą.
Wtedy, kątem oka zauważył, że pozostało mu jeszcze coś do zrobienia...

W jednym z najdalszych fragmentów Black Space znajdowały się jeszcze jedne drzwi, które dotychczas umknęły uwadze chłopca.

Może warto byłoby je zwiedzić...

Jego wzrok wędrował niespokojnie pomiędzy jednymi drzwiami a drugimi. Czerwone światło pociągało go, ale ciekawość ostatecznie stała się silniejsza.

Ruszył biegiem, lawirując pomiędzy Nieznajomymi, starając się puszczać ich komentarze mimo uszu.

Złapał za zimną klamkę i wyciągnął klucz z kieszeni. Wystarczyło wsunąć go w dziurkę, a drzwi same się otworzyły, prezentując oślepiająco białe wnętrze. Omori, chroniąc wzrok od światła, przymknął oczy i zdecydowanym krokiem wkroczył do środka.

**

Pierwszą rzeczą, którą zauważył, był pieniek. Bardzo znajomy, warto dodać. Widział go każdego dnia.
Na nim, leżał jakiś przedmiot; po bliższej inspekcji okazało się, że to album ze zdjęciami. Omori wolał zostawić go w spokoju. Chciał się rozejrzeć, zanim (jak przewidywał) zaraz pojawi się Basil.

Wszystko wydawało się nieruchome i ciche. Obecny zazwyczaj odległy szum fal jeziora, teraz zniknął, zastąpiony dźwiękiem bijącego serca chłopca - jedyny odgłos brzmiący w absolutnej ciszy. Nawet gałęzie stale trwały w jednym miejscu ani jeden liść nie huśtał się na skrzydłach chłodnego wiatru. Pnie drzew stały osadzone głęboko w ziemię, niewzruszone, górowały nad Omorim, rzucając cień niedający chłodu i wytchnienia. Jak nigdy wcześniej, wydawały się tylko dodawać ponurego charakteru temu krajobrazowi.

Nagle, tuż za nim, wybrzmiał szelest. Omori obrócił się, mocniej chwytając nóż.
Kartki albumu przewróciły się, ukazując kolejne strony pełne kolorowych wspomnień.
To był tylko wiatr.
Chyba.

Teraz gdy Omori przemógł swoje pierwsze wrażenie, mógł pospacerować po tym przeklętym miejscu.

Ale był tylko jeden problem - wszechobecna mgła. Każda ścieżka była nią zasłana, a chłopiec nie miał ochoty się w nią zapuszczać. Ta sytuacja przypomniała mu o pewnym dawniejszym wydarzeniu, z czasów, kiedy jeszcze wybierał się na przygody razem ze swoimi przyjaciółmi...

Jedyne, co mu zostało, to obejrzeć album. A potem poradzić sobie z Basilem...

Album, tak jak Omori mógł wcześniej zauważyć, był pełen kolorowych zdjęć. Nic specjalnego. Znajdowało się tu nawet to rozmazane - z kilkoma zdaniami opisu. Nie wiadomo, czy była to wina kiepskiego stylu pisma, czy rozmazanych liter, ale chłopiec za nic nie potrafił go rozszyfrować. Gdy miał przewrócić album na kolejną stronę, usłyszał cichy głos, dochodzący z dołu:

Omori OneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz