Udało mi się to napisać przed końcem miesiąca, jej! Oto ostatnie opowiadanie tego roku... Mam nadzieję, że się Wam spodoba i że przyszły rok będzie równie udany pisarsko!
***Sunny nie przepadał za Świętami Bożego Narodzenia. Te sprzed śmierci Mari były zbyt przytłaczające: mnóstwo krewnych, których dotychczas znał tylko ze zdjęć, prezenty, których tak właściwie nie potrzebował, lekko za mała koszula z kołnierzykiem, który wgryzał mu się w szyję i sprzątanie (w tym zmywanie naczyń, najgorsza rzecz pod słońcem). Na dodatek wszyscy jego przyjaciele też byli zajęci, więc nie mogli się nawet spotkać.
Po śmieci Mari i po kompletnym odizolowaniu się od innych, Święta praktycznie nie różniły się od pozostałych dni. Mama przychodziła do pokoju Sunny'ego, rozmawiała z nim chwilę i gdy słyszała odmowę zejścia na dół, zostawiała go w spokoju, rozumiejąc, że dalsze naleganie nic nie wskóra. Chłopiec mógł spać w spokoju przez resztę dnia i spędzać święta wśród swoich wyśnionych przyjaciół. Bez sprzątania i irytujących ciotek. To był największy prezent, który mógł sobie wtedy wymarzyć.
Tegoroczne Święta miały być pierwszymi, które spędzi tak, jak będzie chciał.
*****
Sunny wysiadł z auta i stanął na podwórku Basila. Mama powtarzała mu po raz kolejny, żeby zawsze brał ze sobą szalik, bo inaczej natychmiast się rozchoruje, ale on zignorował jej słowa. Odmachał kobiecie i szybkim krokiem podszedł do drzwi domu.
Zapukał.
Brak odpowiedzi.Płatki śniegu, popędzane wiatrem wpadły mu do oka. Wzdrygnął się. Całe szczęście, że jedno z nich miał zaklejone plastrem...
Jeszcze nie przyzwyczaił się do obecności śniegu. To był chyba pierwszy raz, kiedy miał z nim kontakt od dobrych kilku lat… Mimo nieznośnego chłodu, musiał przyznać, że zima miała swój magiczny klimat.Zapukał jeszcze raz, głośniej. Basil pewnie go po prostu nie usłyszał. Sunny zaczął powoli się niecierpliwić.
Zza drzwi dobiegł go cichy szept, z którego nic nie zrozumiał, ale ten głos był bardzo znajomy. Basil w końcu mu otworzył.
– O, cześć Sunny… – przywitał go nieśmiało, zapraszając go do środka. – Przepraszam, że musiałeś tak długo czekać, ale… Myślałem, że przyjedziesz wieczorem i… Jestem kompletnie nieprzygotowany! – wyrzucił z siebie. – N-No nie wiem, może najpierw pójdziemy do mojego pokoju? O, już wiem! Pokażę ci taką fajną malutką choinkę w doniczce, którą tam mam… Po świętach trzeba będzie przesadzić ją do ogrodu, ale na razie może u mnie zostać.
Sunny uśmiechnął się. Basil zawsze taki był… Najpierw strasznie panikował, ale gdy zaczynał mówić o swoich pasjach, mogło to trwać godzinami.
– To co, idziemy?
Sunny pokiwał głową.
Salon był urządzony odświętnie - w oknach wisiały lampki, których blask odbijał się w szybach. Za telewizorem stała (ozdobiona już) choinka, a w kuchennej części pokoju Polly przygotowywała indyka. Gdy zauważyła chłopców, pomachała Sunny'emu, nie przerywając swojej pracy.
Basil zachichotał i powiedział:
– Polly gotuje już od samego rana! Próbowałem jej pomagać, ale skończyło się na tym, że bardziej zaszkodziłem, niż pomogłem, chociaż ona była kompletnie innego zdania… Zawsze jest dla mnie miła. Czasami nawet za bardzo – westchnął. – N-Nieważne… O, tu jest mój pokój… Chociaż… Ty o tym wiesz od dawna… Po co ja to mówię... – urwał i nerwowo się zaśmiał. Weszli do pokoju, a Basil szybko zamknął za sobą drzwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/274709625-288-k887916.jpg)
CZYTASZ
Omori Oneshoty
FanfictionZbiór oneshotów z gry Omori. O tematyce dosłownie każdej: Alternatywne Uniwersa, oneshoty dziejące się w trakcie fabuły gry, jak i po niej, więc uwaga na spoilery! #134 w oneshoty 10.01.2022 #4 w mari 23.01.2022 #107 w au 19.03.2022 #17 w ships 19.0...