Aubrey AU

436 30 14
                                    

Zainspirowane fanartem w mediach autorstwa liaromori na twitterze.
                          
                           ***

– Haha! Wygrałam! – z domku na drzewie dobiegł pełen tryumfu okrzyk Aubrey. – Co wy na to, żeby zacząć kolejną rundę? Tym razem też was pokonam! – Dziewczynka sięgnęła po stosik kart i nie pytając nikogo o zdanie, zaczęła je tasować.

Dzisiaj spędziła calutki dzień z Basilem i Mari, która zaprosiła ją na dziewczyńskie nocowanie w jej domu. Wszyscy chłopcy mieli pójść na noc do domu Hero i Kela, ale ostatecznie Basil zdecydował się dotrzymać towarzystwa dziewczynom, żeby nie czuły się samotnie tylko we dwójkę.

Przez ostatnią godzinę grali we wszelkie możliwe gry karciane, jakie przyszły Aubrey do głowy i oczywiście to ona, jako ekspertka od tego typu gier, wygrała większość rund.

– Nie widzę sprzeciwu, więc rozdam wam karty! – oświadczyła dziewczynka.

– Um… Aubrey… – nieśmiało wtrącił się Basil. – Trochę chce mi się pić, a jest tutaj dosyć gorąco, więc… Może pójdziemy na chwilę do domu i zajmiemy się czymś innym?

– Oh, chce ci się pić, tak? – spytała z troską w głosie Mari. – Bez problemu mogę wam zrobić lemoniadę… Ale zajmie mi to trochę czasu, więc jeśli chcecie, możecie pójść ze mną. O, od razu robię też ciasteczka! Ostatnio znalazłam bardzo fajny przepis i jeszcze nie miałam okazji go wypróbować... A potem, mogę wam zagrać coś na pianinie! Co wy na to?

– Oczywiście, że tak! Uwielbiam, kiedy grasz na pianinie, Mari! Twoja muzyka brzmi tak idealnie i cudownie… Chciałabym mieć taki talent jak ty! – Aubrey spojrzała na nią z zachwytem w oczach.

Basil tylko pokiwał głową i uśmiechnął się szeroko na znak zgody.

– Wiem, że moja gra się wam podoba, ale mam przed sobą jeszcze wiele pracy, aby osiągnąć perfekcję… – odparła lekko speszona Mari. – Dzisiaj na pewno dam z siebie wszystko, obiecuję! Dobrze, w takim razie idę przygotować lemoniadę i ciastka, a wy możecie tu zostać. Chyba że chcecie mi pomóc…?

Aubrey przez chwilę się zamyśliła, po czym odparła:

– Ja zostaję, mi nie jest gorąco. Poza tym nie znam się na ciastkach... Pewnie tylko coś nabroję i będzie problem... – dodała, ciszej.

– W takim razie, jeśli Aubrey zostaje, to ja też – odparł Basil. – Może zdążymy zagrać w karty albo zrobię jej jakieś ładne zdjęcie… Sunny na pewno by się z niego ucieszył!

– Dobrze. Wierzę, że nic złego się wam nie stanie, a nawet jeśli będziecie mieli jakiś problem, wystarczy mnie zawołać! – powiedziała Mari na pożegnanie, po czym z gracją zeszła po drabince i weszła do wnętrza domu.

Przez chwilę w domku na drzewie panowała cisza. Aubrey i Basil zerkali na siebie, niepewni co powinni teraz zrobić.

– Masz przy sobie aparat, prawda? – spytała dziewczynka.

– Oczywiście, że tak! Przecież wszędzie noszę go ze sobą.

– Ooo… To możesz mi na chwilę go pożyczyć? Jeszcze nigdy nie robiłam zdjęć takim prawdziwym aparatem… O, może ja zrobię zdjęcie tobie, a potem ty mi? Będzie kolejne do naszego albumu! Mam nadzieję, że chłopcy się nie obrażą, jeśli włożymy je tam po kryjomu! – zachichotała. – Właśnie, masz przy sobie album? Może tym razem to ja napiszę opis do zdjęcia? Jejku, ale będzie fajnie...

– Dobrze, ale najpierw muszę ci pokazać jak robić zdjęcia moim aparatem… – Basil wyciągnął go z torby, leżącej w kącie pomieszczenia. – I nie martw się, album też tu mam. – Na dowód wyciągnął go na widok, po czym schował go z powrotem. – Widzę, że chciałabyś od razu go wziąć, ale nie chcę, żeby się zniszczył... Ah, no tak, muszę ci pokazać... – Jego wzrok padł na urządzenie, które trzymał w dłoniach. – O, popatrz…

Chłopiec zaczął dokładnie tłumaczyć Aubrey jak posługiwać się aparatem, powtarzając każdą informację po kilka razy, z obawy, że mogła czegoś nie zrozumieć.

– Tak, tak, wiem… – mruknęła pod nosem zniecierpliwiona dziewczynka. – Robienie zdjęć wcale nie jest takie trudne! Daj mi aparat, obiecuję, że go nie zniszczę. – Basil rzucił jej niepewne spojrzenie. – Tak, na pewno.

– Gdzie mam się ustawić?

– Hmm… Może usiądź w tym oknie? Będzie ładne tło. O, i może weź swój album! Będziesz trzymał go w dłoniach, tak będzie fajnie!

– Jesteś pewna? To trochę wysoko… No i...

– Nie bój się, w razie czego zawołam Mari i wszystko będzie dobrze. Musisz stać się trochę pewniejszy siebie, wiesz?

– M-Masz rację… – odparł Basil. – To jak mam usiąść?

– Poczekaj… – Aubrey podeszła do okna. – Usiądź na parapecie, ale tak trochę głębiej, żeby zwisały ci nogi. Przodem do mnie. Nie, nie opieraj stóp o szafki, to trochę dziwnie wygląda. – Dziewczynka podeszła do Basila. – Może ja cię ustawię…

– J-Jesteś pewna, że to konieczne?

– Przecież to ma być zdjęcie idealne, dla Sunny'ego, więc tak, to konieczne. Naprawdę, nie masz się czego bać, Basil.

Wzięła chłopca za ramiona i przesunęła go nieco bardziej w tył. Basil kurczowo złapał ją za nadgarstek. Album spadł pod nogi dziewczyny.

– Eeej, puść! – prychnęła Aubrey. – Ciągniesz mnie w tył... To będzie sekundka, nie martw się!

Chłopiec obiema dłońmi złapał się parapetu. Aubrey podniosła album z podłogi i wcisnęła mu go w dłonie, mimo jego protestów.

– O, teraz jest świetnie! Czekaj, pójdę po aparat. – Wypuściła chłopca ze swojego uścisku i odwróciła się do niego plecami, powtarzając sobie w głowie instrukcję, którą jej podał. – Basil, nie ruszaj się, bo zepsujesz pozę! – powiedziała mu, tak na wszelki wypadek.

Wtem, usłyszała krzyk.

I głuchy odgłos ciała uderzającego o ziemię.

To, co działo się w kolejnych minutach było niejasne i bardzo nagłe.

Panika i płacz nad  bezwładnym ciałem Basila, wołanie zaskoczonej i przerażonej Mari, Mari wbiegająca do domu, aby zadzwonić na pogotowie, wyczekiwanie, aż Basil się obudzi, nienawiść do samej siebie, do aparatu, do zdjęć, do Sunny’ego “To przecież miało być zdjęcie dla niego”, syreny przyjeżdżającej karetki pogotowia, aż w końcu ciche pocieszenie Mari.

“Nie martw się Aubrey, wszystko będzie dobrze.”

Omori OneshotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz